Edytko mężowi miksujemy jedzenie tak nam poradził lekarz ponieważ my go nie odsysamy żeby na płuca mu nie poszło to nadakl mu miksujem, dnia 02.10.2007 r.
Nie wiem napisąłam taki list do NFZ i podobny tylko troche zmienie do Ministerstwa zdrowia też wyśle w nastepnym tygodniu chem wysłać. Poprawcie mi cos jak uznacie że coś jest nie tak pisłąm to tak jak umiałam nie jestem dobrym pisarzem.
NFZ
Ul. Grójecka 186
02-390 Warszawa
Szanowni Państwo,
Mój mąż 2 lutego 2007 roku uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu pełniąc obowiązki służbowe. Zakład pracy uznał to zdarzenie jako wypadek przy pracy. Minęło osiem miesięcy od wypadku i obecnie mąż jest w stanie wegetatywnym (reaguje na ból, wodzi wzrokiem, rozpoznaje głosy) ale tak naprawdę to nikt do końca nie udzielił mi odpowiedzi w jakim stanie jest mój mąż tzn. czy nie ma świadomości albo czy ma minimalną świadomość.
Nasz problem polega na tym, iż nie ma specjalistycznej Kliniki, Oddziału rehabilitacyjnego typowego dla osób w sapiące, gdzie mieliby pełną rehabilitację i opiekę medyczną. Na pewno wiele osób obudziło by się i mogłoby dalej żyć. W większości krajów Unii takie kliniki są tylko nie nas. U nas takimi pacjętami zajmuje się rodzina a Państwo uważa że nie ma problemu.
Obdzwoniłam prawie wszystkie oddziały w Polsce i żaden nie chce takich pacjentów. Dlaczego ich się skazuje na pewną śmierć. Obecnie mam męża w domu – nie mam przygotowania medycznego. Załamał mi się cały świat a przecież mam dziecko, które również potrzebuje miłości i opieki. Brakuje mi już siły na opiekę nad mężem. Najbardziej boli mnie bezsilność naszego systemu opieki leczniczej. Lekarze boja się opiekować moim mężem odmawiają - tłumacząc się brakiem wiedzy w stosunku do takich pacjentów- a co ja mam powiedzieć. Co też mam go wystwaić za drzwi powiedzieć nie mam takiej wiedzy medycznej, radź sobie sam- żegnam. Czasami mam chęć ale sumienie mi nie pozwala. Sama informacja śpiączka mózgowa ( stan wegetatywny) odstrasza. Nie mogę Go oddać do Ośrodka opiekuńczo – leczniczego ponieważ trudno w takim ośrodku o miejsce. Nawet specjaliści nie chcą do mnie przyjeżdżać wiec ja wsadzam męża do samochodu i wiozę do specjalisty i co słyszę „chce pani wierzyć że będzie dobrze”- „ niech Pani się nie łudzi” . Ale wiara czyni cuda chcę być pewna że zrobiłam dla męża wszystko, co było w mojej mocy.
Próbowali coś robić z takimi osobami w Bydgoszczy wybrudzili nawet ponad 200 osób ale teraz nie przyjmują. Mają sprzęt i wykwalifikowanych pracowników a pomimo to nie biorą. Jest jeden człowiek w Polsce prof. Talar z Bydgoszczy, który próbuje nam pomagać ale on sam wszystkich nie obudzi. Są przykłady, iż ci ludzie wracają tylko trzeba im dać szanse a w Polsce jej nie ma. Oczywiście prywatnie niektóre odziały przyjmują ale mnie na to nie stać a na NFZ to - 3 tygodnie i do domu a przecież nie o to chodzi im potrzebna jest długa intensywna
rehabilitacja. Już sama zaczęłam brać leki, syn będzie musiał iść do psychologa bo atmosfera w domu stała się nie do wytrzymania. Zamiast jednej chorej osoby cała rodzina zarówno moja jak i męża stała się chora wszyscy biorą leki i nie tylko. Męża obecnie rehabilitujemy prywatnie- codziennie przyjeżdża rehabilitanta. To są potworne koszty jak na mój budżet domowy.
Mąż kosztował NFZ bardzo dużo pieniędzy dostawał najdroższe leki, i opatrunki był ponad 4 miesiące w szpitalu, robiono mu drogie operacje- przeżył 8 miesięcy i ma szanse wyjść z tego tylko nie ma kto mu pomóc . A może wystarczy 2 - 4 miesiące intensywnej rehabilitacji żeby nie tylko mojego męża ale i inne osoby wybudzić. To nie jest tylko mój problem takich osób jak mój mąż jest bardzo dużo w Polsce. Czy ktoś ich liczy, pewnie nie bo za szybko umierają.
Chciałabym poprosić o pomoc z państwa strony, ażeby te pieniądze, które zostały na niego wydane nie poszły na marne. Może jest gdzieś klinika która przyjmuje takich pacjentów, ale żeby nie trzeba było na nią czekać miesiącami a nawet latami bo na pewno mąż nie doczeka się na przyjęcie.
Proszę o pilną odpowiedź, ponieważ jeżeli nie ma takiej kliniki, która zdiagnozuje stan mojego męża oraz która leczy takie przypadki będę zmuszona ubiegać się o leczenie w innych państwach unii.
Wobec powyższego proszę o pomoc.
Zrozpaczona żona i matka
Prosze o opinie czy nie przesadziłam ale tez jestem zrozpaczona i pisałam od serca. Ula