Witajcie,
Jestem tu nowa...choć czytam od 2 tyg. Przebrnęłam przez pierwsze 80stron, skarbnica wiedzy...
Ale do rzeczy. Nasz tata 66 lat, 4 tyg. temu miał NZK, był z mamą w domu, nie potrafiła i nue dała rady podjąć reanimacji. W karcie jest, że ok 10 min. był nieprzytomny, potem reanimacja i przywrócono krążenie. Na respiratorze, 3 pkt w skali Glasgow.
Leży nadal na intensywnej opiece, w "swojej" śpiączce i od kilku dni na własnym oddechu. Jest po tracheotomii, sonda w przełyku do karmienia.
Opieka pielęgniarska bardzo dobra. Ma odleżyny od pięt i ciut wyżej ale to przez osłabione krążenie, na które leczył się już przed.
Problem mamy z lekarzami, ordynarni, gburowaci, ociągają się ze zrobieniem badań. Tydzień czekaliśmy na opis
eeg itd. Wcześniej tata miał drgawki, mówiono, że to b. źle rokuje. A po wymuszonym eeg wyszło, że to epi i podają już leki i nie ma drgawek. Dla nich pacjent nie rokuje, nie ma szans itd. więc nie warto nic już robić a już z pewnością zbędna jest jakakolwiek fizjoterapia wg nich. Teraz tata jest w miarę stabilny i chcą go przesunąć na oddz. wew. (ale tam ponoć jest jeszcze gorzej), w oczekiwaniu na zol.
Proszę, powiedzcie mi czy mogą go ot tak przesunąć na oddz. wew. i nie dać skierowania na jakąkolwiek fizjoterapię czy neurofizjoterapię?
Czy jest na to jakaś ustawa, jakieś regulacje prawne?
Najgorzej, że ja i brat mieszkamy za granicą a siostra sama już ma konkretnie dość...ale walczymy jak się da...
Przepraszam za przydługi post.
Będę wdzięczna za wszelkie info!
MartaŚ