Już nie wiem co robić, bywam u mojej pani doktor co miesiąc, czasem co 2. Nie przechodzi mi ból, rwa tak jakby się chowa i zaraz jak tylko coś dźwignę, mam zapewnione zaostrzenie objawów. Ból po leczeniu i oczywiście zl jest mniejszy, znośny, ale nie ustępuje do końca. Ostatnio brałam olfen i sirdalut przez 1,5 miesiąca codziennie. Mój pracodawca już mnie nie lubi, bo ciągle coś mnie boli a i koleżanki ze stoiska mają dość, najbardziej dość mam ja. Po ostatniej eskapadzie- 12godzinnej zmianie i przerzuceniu 600kilo towaru jednego dnia, następnego tyle samo, na trzeci dzień nie mogłam chodzić, nie mogłam wstać, a jak wstałam nie mogłam usiąść,ciągnęły mnie plecy, rwał cały pośladek i tylna część uda, to wszystko tak jakby wyrywano mi z nich mięso a mięśnie tak jakby kręciły się w środku, nie wiem jak opisać to uczucie. Moja praca wiąże się z dźwiganiem i tego nie zmienię, jest też układanie lady i wiele innych obowiązków, dlatego nie wiem co mam zrobić, chcę pracować ale nie mogę, bo przyjmując dostawy będę się wiecznie borykać z przeciążaniem kręgosłupa, najgorsze że ja tą pracę naprawdę lubię, tylko że mi szkodzi. Po ostatniej wizycie u mojej pani doktor doszłam do wniosku, że nie chce mnie leczyć, dostaje te same leki, na które już się chyba uodporniłam, i tyle, nic więcej, o przepraszam, jeszcze miałam rtg odcinka lędźwiowego. Pomoglibyście mi podjąć decyzję, czy mam odejść z pracy? Boje się tego, bo żyć trzeba mieć za co, az 2giej strony jest też ten pracodawca, który wiecznie nie będzie tych zl przyjmował. Nie wiem co będzie, na razie wiem że mnie boli