cześć mam 42 lata,wnioskując z tego co tu piszecie chyba u mnie występuję równiez coś w rodzaju
porażenia przysennego. pierwszy raz /pamietam doskonale/ doznałam tego w wieku dojrzewania miała jakies 15,16 lat. Objawia sie to tym, że wyczuwam przy zasypianiu, że to cos nadchodzi, wierce się niemogę zasnąć, czasami
ból głowy, gdy to "coś' zaczyna mnie łapać ma pół świadomość, nawet widze otoczenie, ale nie mogę się ruszyć, wciąga mnie to od stóp i próbuje ze wszystkich sił cos zrobić, żeby to przerwać, bo mam takie wrażeni, że jak sie poddam to po mnie. Wydaje mi się, że mam podczas tego jakies ruchy mimiczne twarzy, ale 100% niedam, bi nie widzę siebie. Czasami towarzysza temu jakies okropne półsenne wizje, zmory ect. To okropny ból, jak sie z tego wybudze jestem wykończona, a ppotrafi w nocy przydarzyc mi sie kilka razy. Ostatnio miałam kilkuletnią przerwę, a teraz znów mnie to dopada. Zauważyłam, że nie mam takich objawów, kiedy biore leki nasenne. Teraz własnie odstawiłam i w ostatnich kilku tygodniach zdarzyło mi sie to kilkakrotnie - b.silnie. Miała kiedys EEg i tomografie, ale nic złego nie wykazało i nie biore żadnych leków na to"coś'. Zreszta nigdy nie było to ostatecznie zdiagnozowane. Pamiętam, kiedy byłam w ciąży 22 lata temu, to mi sie również przydarzyło i bałam sie, że moga byc jakies komplikacje z ciążą i pamiętam lekarz stwuerdził wtedy, że to może być aura przedpadaczkowa. jest to okropny stan, zresztą wiecie i ile energii zajmuje wyjście z tego, a najgorsze jest uczucie co by było, gdyby sie człowiek poddał. zastanawialiści się nad tym???