Podróże senne
Witajcie!!!
Przygodę ze zjawiskiem porażenia przysennego rozpoczęłam w wieku 16 lat. Oczywiście nie z własnej woli

Dla jednych proste, dla innych niemal paranormalne zjawisko towarzyszące zasypianiu, czy też odwrotnie przejściu ze stanu snu w fazę czuwania. Można się oczywiście dziwić powtarzającej się co jakiś czas "sensacji przysennej" która nie uodparnia psychicznie, za każdym razem wywołując paniczny lęk i uczucie zbliżającej się nagłej śmierci.
Tak więc... chyba już niemal śpię, mając jednak świadomość ogarniającego mnie powoli "dziwnego" stanu, staję się czujna i gotowa do rychłego przebudzenia. Niepostrzeżenie jednak w tej właśnie chwili zaczynam odczuwać czyjąś złą obecność próbującą zepchnąć mnie fizycznie w czarną otchłań. W ciemności o trwogo zauważam, przy zachowaniu pełnej świadomości ale też zupełnie już fizycznie ubezwłasnowolniona, siedzącego tuż obok mnie paskudnego inkuba w ciemnym kapturze, zwracającego ku mnie swą szyderczą, ironiczną twarz. "Ta sztuczka to dla mnie żaden problem" zdaje się przemawiać do mnie inkub. Zjawisku towarzyszy zawsze uczucie przywiedzenia w pułapkę z której nie ma wyjścia. Twór przyodziany w najszkaradniejszą maskę ludzkiej twarzy czyni wszystko, aby rozwalające mi klatkę piersiową serce... "zmarło".
Moje pierwsze próby wykonania najmniejszego ruchu kończą się fiaskiem, a świadomość, że nie śpię sprawia, że strach przeradza się w trudny do opanowania lęk. Oczywiście najbardziej ze wszystkiego pragnę w końcu otworzyć oczy, co udaje się po kilku minutach walki, a koszmar w jednej chwili znika. Czasem w pokoju bezpośrednio po udanej próbie wyrwania się inkubowi z pułapki, tuż po otwarciu oczu spostrzegam piękną poświatę lub ostatnio lekkie, przezroczyste szkielety rozpływające się w ciemnym pokoju. Marszczę wówczas czoło ze zdziwienia, myśląc jakie figle wyprawia ludzki mózg.
A na deser ...a no jeśli uda mi się otworzyć oczy i gdy je po kilku sekundach znów zamknę, ciągana jestem w tę samą pułapkę! Tego pojąć oczywiście nie mogę. Szybko się zrywam...trzeba zdążyć mówię, bo czasu jest mało, gdyż walka byłaby jeszcze gorsza, trudniejsza. Próbowałam dotrzeć dalej i dalej tam gdzie jestem wabiona. Zdarzenie jednak przeradza się w terror tak okrutny, że decyzja o natychmiastowym wycofaniu staje się racją bytu. Chwili tej towarzyszy myśl, że jeśli w porę nie uda mi się otworzyć oczu zostanę zepchnięta w obcy mi stan świadomości z którego nie powrócę. Dlaczego zjawisko wraca po ponownym zamknięciu oczu? Nie wiem. Po krótkim spacerze i wypiciu herbaty powracam do snu - śpiąc jak przysłowiowy suseł do rana
Czasem, ale to już z innej beczki

latam we śnie gdzie tylko zechcę, mknąc jak rakieta w szarym pyle gwiezdnym, a to w sekundę pikując w kierunku ziemi. Innym razem zwiedzam tylko miasta frunąc wolniej, nad wieżyczkami różnych budowli, kościołów, ratuszy...przeważnie nad starymi miastami. To piękne sny. Kiedyś po niezwykłej podróży, chyba z prędkością światła wbiłam się w swoje ciało i obudziłam. Spojrzałam w okno. Wiem dziś, że to był jeden ze świadomych snów dla których warto śnić
Pozdrawiam

nanunana
Strona o tym zjawisku www.nanunana.ecom.net.pl