Reklama:

Padaczka podczas snu (29)

Forum: Padaczka

gość
12-10-2015, 13:21:31

Witam, mam 16 lat i od 10 lat choruje ma padaczkę. W wieku 6 lat dostałem pierwszy atak padaczki, miałem po kilka ataków dziennie. Stosowałem różne leki, mieszkałem przez kilka miesięcy w szpitalu gdzie było mi smutno, ale często moja kochana mama przyjeżdżała do mnie z tatą i zostawała ona na noc. Po jakimś czasie stosowania leków napady ustąpiły.
Lekarz po trochę zaczął odstawiać dawkę leków, w końcu się niby wyleczyłem, lekarz pogratulował, ja i moi rodzice cieszyliśmy się bardzo.
Po 2 latach nie stosowania już leków dostałem napad padaczki, moi rodzice byli przerażeni. Zacząłem od nowa zażywać leki przypisane przez lekarza. Ataki ustąpiły w ciągu dnia, ale niestety w trakcie snu wracały. Do dzisiaj mam ataki w nocy podczas gdy śpię, ale nie trwają dłużej jak mniej więcej 3 lata temu, gdy trwały one nawet do 5 minut a może nawet i więcej.
Wygląda to tak że śpię, nagle gwałtownie się budzę i czuję w głowię że teraz dostanę napad.
Moja głowa zaczyna drżeć i po woli zaczyna obracać się w prawą stronę, próbuje to powstrzymać, ale to jest niestety silniejsze. Moje ciało robi się sztywne i go nie czuję, teraz zaczynają się drgawki w całym ciele. Kiedy atak ustępuję, przez kila sekund nie mam czucia w rękach i nogach i ciężko mi się w ogóle poruszyć. Potem zasypiam i budzę się w fatalnym stanie, źle się czuję, nie mam ochoty na jedzenie, boli mnie głowa, chodzę jak zombie i mówię bardzo nie wyraźnie. Dopiero po jakiejś godzinie zaczynam dochodzić do siebie.
Boję się że z tego nie wyjdę i nie będę mógł mieć prawa jazdy, nie będę mógł spać ze swoją dziewczyną itd.
Za kilka dni będę jechał na 3 dni do szpitala w Oslo na obserwację.
Dodam że nie wykryto u mnie żadnego urazu w mózgu.
Bardzo współczuje wam epileptykom i życzę wam powodzenia w leczeniu! Pozdrawiam :)
Początkująca
18-10-2015, 10:27:19

Napad padaczkowy jest spowodowany nieprawidłowymi wyładowaniami elektrycznymi neuronów (komórek nerwowych)
mózgowia.
gość
25-10-2016, 13:58:15

30 lat choroby pokazało mi że aby żyć tzw "normalnie", czyli mieć pracę, równe traktowanie trzeba chorobę ukrywać. Przykre to ale tak jest. Wielkie szczęście jak ma się partnera który nas zaakceptuje. Nie opowiadam jednak o swojej chorobie jak nie jest to osoba wystarczająco bliska. A i bliscy mogą okazać się dalecy bo ich to przeraża. Chory zostaje w końcu i tak z tym sam. Nawet jak ma się dzieci to nie będą nas pilnować do końca naszego życia.
Takie realia.
Ta choroba jest jak stygmat, choć chciałbym móc myśleć inaczej
gość
25-10-2016, 13:58:55

Gość 2016-10-25 15:58:15
30 lat choroby pokazało mi że aby żyć tzw "normalnie", czyli mieć pracę, równe traktowanie trzeba chorobę ukrywać. Przykre to ale tak jest. Wielkie szczęście jak ma się partnera który nas zaakceptuje. Nie opowiadam jednak o swojej chorobie jak nie jest to osoba wystarczająco bliska. A i bliscy mogą okazać się dalecy bo ich to przeraża. Chory zostaje w końcu i tak z tym sam. Nawet jak ma się dzieci to nie będą nas pilnować do końca naszego życia.
Takie realia.
Ta choroba jest jak stygmat, choć chciałabym móc myśleć inaczej
gość
26-10-2016, 21:46:44

Mam padaczkę, i wiem że jest z nią żyć nie łatwo. Ukrywam ten fakt przed otoczeniem. Mam wspaniałego męża, który mnie ogromnie kocha, i moja choroba nas bardzo ze sobą połączyła, ufamy sobie, i cieszymy się sobą. Ja też czasem czułam się samotna, ale nawet zdrowej osobie trudno jest znaleźć wartościową osobę jako małżonka i jednocześnie przyjaciela. Nie warto mówić każdemu o swojej chorobie bo wielu ludzi na to nie zasługuje. Nie warto mówić nawet potencjalnemu partnerowi na pierwszej randce, bo związek ten był tak słaby że i tak by się rozpadł, a chory sobie tłumaczyłby że został zostawiony z powodu padaczki a to jest nieprawdą, jak by był zdrowy to ta osoba i tak by odeszła. Ja sobie to zawsze tłumaczę że życie ci pokazuje takie zachowania żeby cię czegoś nauczyć lub żebyś nie był obojętny na cierpienie innych, żebyś się nie zachował tak jak jakaś nieuczciwa osoba wobec ciebie. Choroba zmienia. I człowiek chory staje się inny..... ma też większą potrzebę pomagania innym chorym. Wiele zdrowych osób zapomniało o tym co jest naprawdę wartościowe i najważniejsze się dla nich staje: kariera po trupach, seks bez zobowiązań, zdrady, pieniądze, wykorzystywanie innych, kradzież cudzych pomysłów, plagiaty, oszustwa..., brak kontaktu z rodziną, przyjaźnie dla korzyści, nieuczciwe zachowania prowadzące do ich sukcesów kosztem innych itd. ale w pewnym momencie życia i one poczują się samotne i dotrze do nich że są nieszczęśliwe. Człowiek, który przeszedł ciężką chorobę: docenia wartość rodziny, potrafi cieszyć się każdą chwilą, osoby które przy nim zostały są osobami naprawdę wartościowymi, wie że niewielu ludziom można ufać, bardziej chciałby być zdrowym i kochanym niż bogatym... a nawet pięknym.. Trudno więc znaleźć osobę o podobnych wartościach...na małżonka i przyjaciela.......
gość
16-07-2017, 14:13:22

Nawet tutaj, są osoby co lubią się z chorych pośmiać, A nie ma z czego, bo żaden chory sobie choroby nie wybierał .
gość
05-08-2017, 18:21:06

Mój narzeczony ma podaczkę od ponad 20 lat. Powiedział mi o tym miesiąc po tym jak zaczęliśmy się spotykać. Choć bardzo się tego bał. Każda poprzednia odchodziła jak tylko się o tym dowiadywała. Bierze leki i jest dobrze. Bałam się pierwszego ataku, ale zdarzył się w przy mnie i jego przyjacielu, który przy tym instruował mnie jak postępować. Dzisiaj miał znowu atak kiedy był sam. A on ma tak, że krzyczy w momencie kiedy ataku dostaje, więc mogłam szybko zareagować i przyjść z pomocą.
Fakt, widok epileptyka podczas ataku nie należy do najprzyjemniejszych, ale jak się kocha to nie ma to znaczenia. Z tą chorobą da się normalnie żyć... Jeździć autem, uprawiam sporty, wyjeżdżać na wakacje.... Dla takiej osoby najważniejsze są akceptacja i miłość drugiej osoby. Wiem, że łatwo nie będzie, ale damy radę. Razem. Chcę zostać jego żoną, mieć dzieci i dożyć starczych lat.
Niech się nikt nie boi wiązać z chorą osobą. Każdego mogło to spotkać. Wspierajcie taką osobą, nie bójcie się powiedzieć " jestem przy Tobie. Kocham Cię" po ataku. Takiej osobie jest to potrzebne. I odnoszę wrażenie że osoby chory kochają mocniej i szczerzej niż nie jeden zdrowy człowiek. Nie przekreślajmy kogoś tylko dlatego, że coś z nim nie tak.
gość
05-08-2017, 18:23:17

Gość 2017-08-05 20:21:06
Mój narzeczony ma padaczkę od ponad 20 lat. Powiedział mi o tym miesiąc po tym jak zaczęliśmy się spotykać. Choć bardzo się tego bał. Każda poprzednia odchodziła jak tylko się o tym dowiadywała. Bierze leki i jest dobrze. Bałam się pierwszego ataku, ale zdarzył się w przy mnie i jego przyjacielu, który przy tym instruował mnie jak postępować. Dzisiaj miał znowu atak kiedy był sam. A on ma tak, że krzyczy w momencie kiedy ataku dostaje, więc mogłam szybko zareagować i przyjść z pomocą.
Fakt, widok epileptyka podczas ataku nie należy do najprzyjemniejszych, ale jak się kocha to nie ma to znaczenia. Z tą chorobą da się normalnie żyć... Jeździć autem, uprawiam sporty, wyjeżdżać na wakacje.... Dla takiej osoby najważniejsze są akceptacja i miłość drugiej osoby. Wiem, że łatwo nie będzie, ale damy radę. Razem. Chcę zostać jego żoną, mieć dzieci i dożyć starczych lat.
Niech się nikt nie boi wiązać z chorą osobą. Każdego mogło to spotkać. Wspierajcie taką osobą, nie bójcie się powiedzieć " jestem przy Tobie. Kocham Cię" po ataku. Takiej osobie jest to potrzebne. I odnoszę wrażenie że osoby chory kochają mocniej i szczerzej niż nie jeden zdrowy człowiek. Nie przekreślajmy kogoś tylko dlatego, że coś z nim nie tak.
gość
26-05-2018, 23:01:15

Dziękuję w imieniu mojej 11letniej curki

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: