Witam,
Jestem Patryk, zachorowałem na padaczkę w wieku 19 lat, bez żadnej konkretnej przyczyny, samoistnie. Na początku nie wiadomo było czy to padaczka bo miałem stany lękowe, jakieś wizje, zaburzenia świadomości. Po licznych badaniach
EEG i MR głowy nie stwierdzono u mnie ogniska padaczki. Od pierwszych kilku stanów około padaczkowych minął może miesiąc gdzie zaczęła pojawiać się padaczka podczas snu. Napady miałem nieregularnie ale w ciągu w 2 tygodni 3, więc zastosowano u mnie farmakoterapie. Na początku brałem Lamitrin, jednak źle się po nim czułem, raz krzyczałem , raz nie mogłem się uczyć, pamięci w ogóle nie miałem do niczego, więc pani neurolog dodała drugi lek, levetiracetam. Napady tak jakby ustały teraz mam je średnio raz na pół roku czasem częściej na szczęście tylko podczas albo drzemki albo snu, tyle że moje napady są na prawdę bardzo inwazyjne... Moja była dziewczyna nakręciła wideo podczas mojego ataku i wygląda to tak jak typowy schematyczny atak padaczkowy, z tym że mam ogromny ścisk szczęki do tego stopnia iż odgryzłem sobie po 5 razie kawałek języka, mięśnie tak bolą oraz kręgosłup ,że nie mogę wstać z łóżka bez conajmniej 2x100mg ketonalu w zastrzyku, oprócz tego pojawiają się wymioty, zawsze, nawet nie mam szans zdążyć do wc dobiegnąć... wszystko leci jak z procy. Czy ja mam dość tej choroby ? Nienawidze jej tym bardziej, że nie wiadomo skąd i dlaczego, jakbym jechał motorem i ze swojej winy miał wypadek to bym słowa nie powiedział na ten temat a to jest moja udręka. Zaraz niektórzy powiedzą - ciesz się że masz tylko raz na jakiś czas - to ja odpowiem podobnie niech się cieszą ci ludzie z rakiem którym zostało 4 lata życia zamiast pół roku, pocieszyłem ? Rak to rak, padaczka to padaczka , nigdy nie wiadomo czy nagle w dzień jej nie będę miał. Skończyłem studia, znalazlem pracę ale nikomu o tym nie mówię, bo po co ? Autem też jeżdzę bo niestety bym nie mial inaczej pracy, mam tylko nadzieje że ktoś przeze mnie nie zginie, nie jestem samolubny chce zyć normalnie a przynajmniej udawać ze nie mam niespodzianki za plecami dlatego muszę iść do przodu... TAK tylko tutaj drodzy epileptycy są ograniczenia ! O ile światła migające nie robią na mnie wrażenia o tyle długotrwałe zmęczenie już tak, stres emocje, przekształcanie doby, raz wstawanie o 6 raz o 13, pominięcie dawki nic nie da nadrabianie bo to stężenie się nagle zmniejsza a później podwaja ale miałem napad właśnie wtedy kiedy zapomniałem wziąć leków na rano a ranne wziąłem o 18, o 19 miałem atak. Mam też depresję, jestem sam, nie mam przyjaciół dziewczyny rodzina daleko, sam wszystko w sobie znoszę, tu inni piszą ze rodzą dzieci, ze poniekąd da się z tym żyć, ja jednak gdbym miał ataki równiez i w dzien chyba bym popelnil samobojstwo, będąc sam , bez pracy bez nikogo , ciągle nie móc wstać z łóżka z bólu. Zbieram na operacje dlatego, może za pare lat da się to wyleczyc operacyjnie wstawiając jakiś czip czy coś aby dać takim ludziom ,epileptykom wytchnienie i szanse na życie takie na jakie zasluzyli. Pozdrawiam