Nikogo nie stac na tak drogie operacje,ale naturalne,ze gdyby taka potrzeba zaszla to sie zapozycza,bierze kredyt i wybiera najlepsza klinike,nikt nie bedzie czekal ponad rok bo ja osobiscie bym wyladaowala w wariatkowie.Nie chodzi o to,ze nic bym nie robila w tym czasie dla kregoslupa,ale chodzi mi o pewne napiecie psychicznie.Moze jest mi trudniej bo od lat lecze depresje endogenna i to opornie w moim przypadku,wiem jakie umysl potrafi z czlowiekiem robic rzeczy,jak wyniszcza i wykancza,jest mi wiec trudniej sie uspokoic i racjonalnie przemowic niz zwyklym panikarzom.A swoja droga,niektorzy tutaj pisza,ze dostawali wskazania do natychmiastowej operacji-jak wiec wtedy wyglada kwestia czekania?Odnosnie hiegieny,czy po tym zabiegu czlowiek jest robotem nieruszajacym rekami i nogami?Bo tak to zabrzmialo.Poza tym mniemam,ze rodzina moze byc w szpitalu przy lozku pacjenta i mu pomagac?Odnosnie tego,ze siedze i pisze...no coz..nie mam dretwien tyllko silny bol szyi i zimne konczyny i jeszcze jako tako siedze ale gdy sie poloze objawy sa minimalne,natomiast gdy siedze sa pelne i zimnica osiaga apogeum.Jesli to i zwezenie miedzykregowe widoczne na rtg nie jest objawem dyskopatii,to super...w takim razie co ze mna jest?Teraz zaczne sobie wkrecac jakis zator albo zapchanie zyl.