Mam 33lata. Na neuralgie cierpie 18lat,dokladnie jak mialam 15lat,zaczely mi sie problemy z bolem tego nerwu.Pierwsze kroki prowadzily do dentystow,rozwiercanie wszystkich zebow,wyciaganie nerwow i kilkatrotne powtorki leczenia.Dotyczyo to moich tylnych zebow,od piatek do konca.pierwszy najsilniejszy bol ktory mnie uporczywie dotknal zajal piatke po prawej stronie szczeki,bol ten istnieje do dzisiaj.Bole umiejscawialy sie centrycznie.Dlugotrwale leczenie szostek w koncu ich usuwanie,krotkie leczenie osemek i ich usuwanie .podobnie z siodemka po lewej stronie.Dzis mam duze ubytki,mimo ze brakuje mi po prawej stronie tych zebow co mnie najbardziej bolaly,bol umiejscowiony jest nadal ,nieco troche w inny sposob niz przy obecnosci moich zebow.leczenie nie przynosilo efektow,a wielokrotne otwieranie kanalow, prowadzilo do calkowitych zniszczen zeba i nastepowalo ich usuwanie.Pamietam jak jedna z dentystek gdy mialam 17lat, powiedziala ze,wskazuje jej na to,ze mam neuralgie,ale o dziwo rozwiercala mi dalej zeby i doszukiwala sie przyczyn.Zaczelam chodzic do neurologow, do laryngologow, a na koncu do okulistow.Lekarzy troche zmienialam,W oczach mi wyszly zmiany w cialku szklistym,i te zmiany coraz bardziejmi sie poglebiaja .Kilka lat dokladnie4 lata temu mialam robiony rezonans i inne badania.typu bolerioza.I znowu brak wiarygodnej diagnozy co mam.ale pamietam jednego neurologa gdy mialam 26lat, postawil mi ta ota diagnoze,ze mam zapalenie nerwu trojdzielnego i przy nim mam te wszystkie bole;gardla,oczu,twarzy,glowy,szczeki czy to po stronie bardziej narazonej na bol,czy tez calej,lub drugiej polowki.I dzis do tego lekarza kontynuuje chodzic,tyle ze...ostatnio bylam 8miesiecy temu, i tak samo jak wielu z was,w ciagu tych lat doszukiwanie sie roznych przyczyn, ze strony lekarzy.a bole byly nie do zniesienia nie tyle ze strony samej szczeki ale glowy ,oczu,ucha.Niektore okresy z bolem potrafily sie ciagnac 10dni pod rzad,tego nigdy nie zapomne plakalam z bolu.niewiadzialam co sie dzieje,bylam wtedy bardzo mloda,a lekarz laryngolog zlecil mi pyralgine domiesniowo,ktora nic nie pomagala.10dni bezustannej walki z bolem,i przeszlo jakos.Neurolog przepisywal mi poczatkowo,leki p.bolowe i srodki uspakajajace,niewiele tego bralam, balam sie uzalezniac od lekow.a ponadto przerazaly mnie ulotki gdy ich czytalam.wybieralam cierpienie,bol,zaciskajac zeby,i placzac z jego powodu.stosujac swoje sposoby ucieczki od niego.Po pewnym czasie zrozumialam ze trzeba sobie umiec pomoc inaczej.do tabletek zaczelam sie bardziej przyblizac,rozumiec potrzebe ich brania, przy uspokajajacych odczuwalam lepsze rezultaty,ale to byl krotki okres ich brania 5mies,a daly mi spokoj na pol roku.Ale od dwoch prawie lat,znowu nic nie biore,bol mam nadal w szczece zwlaszcza po prawej stronie w okolicy 5tki.lekarz zaproponowal tegretol a ja sie go znowu boje wziac,ze wzgledu na te wszystkie jego dzialania niepozadane.Tabletki nawet te najsilniejsze typu naproxen500,czy mefacit,febrofen200,ketonal 100 nie dzialaja na ten bol, bol ten to nie tylko szczeka ,bo rozchodzi sie przez oko i glowe ,a w jednym punkcie w glowie,czuje go bardzo dotkliwie.moj bol,to takie cierpniecie twarzy,jakby paraliz,pieczenie zarazem w szczece,w glowie,czlowieka przewracajacy do gory nogami,rujnacy jego zmysly,Znam na pamiec te odczucia,ciezko jest mi z nimi,a jednoczesnie jakbym sie z nimi oswoilam.Nie ma tak ze jest dobrze,on tkwi w szczece,cmi,a pod wplywem stresu,wysilku fizycznego,zmian pogody.roznych stanow emocjonalnych,a czesto bez przyczyny,uaktywnia sie jak wulkan,rwac co popadnie,drazac,wykeecajac twarza,oczami ,glowa i trwa 2,3dni.gdy jest to przelom drugiego dnia,biore wtedy paracetamol 1000mg,a czasami jest tak ze trwa jeden dzien,to chodze z nim ,szukam odpoczynku by tylko troszke przeszlo.Pozdrawiam wszystkich cierpiacych na ta chorobe.Aga.
