Witam. Cieszę się, że trafiłam na to forum. Wypowiedzi Was wszystkich pomagają mi zrozumieć tą chorobę oraz nauczyć się jakoś z tym żyć. Jak żyć , żeby samemu nie zwariować ! Bo nie zawsze, jak piszesz kolego vovo07 - wyżej, ta " gruba skóra" pomaga. Czasami człowiek po prostu ma dość, sam pęka i ma ochotę ryczeć czy wyć z bezsilności. Podziwiam ludzi, którzy mają tak mocną psychikę, którzy to wytrzymują. Osoby, które są z taką osobą parę godzin i potem wracają do siebie- mają luksus psychiczny. Co innego, Ci którzy mieszkają z taką osobą. Można samemu wpaść w depresję, odechciewa się wszystkiego. Nic nie cieszy, ciągle jest to osaczenie psychiczne, taka ciężka głowa. Czy - nawet nie wiem czy udowodniono w jakimś stopniu, że
demencja bywa dziedziczna? Jak ktoś wie, to proszę o odpowiedz. Nie chciałabym mieć takiej przykrej starości i być kulą u nogi moim dzieciom. Moja Babcia ma
zaniki pamięci, nie kojarzy faktów, rodziny. Czasami jest OK, ale coraz częściej miewa "humory". Sto razy dziennie powtarza się to samo, tłumaczy. Mieszka z moim rodzicami. Jak pomagać ludziom, którzy na codzień zmagają się z osobą chorą z jej huśtawką nastrojów? Jak sprawić, żeby sami nie zamykali się z chorą, żeby wychodzili do ludzi, korzystali z życia. A nie twierdzili, że tak już musi być, i oni muszą się poświęcić dla chorej, bo tak, bo to starość, i ona nie ma nikogo innego. Moi rodzice cierpią, a tak bym chciała, żeby było "normalnie". Żeby nie było ciągłego, nie bo Babcia... Nie chciałabym, aby przez tą sytuację Oni " skapcieli", zdziadzieli. Są jeszcze młodzi , jeszcze im "należy" się dużo od życia. Straszna ta choroba, rzeczywiście cierpią najbliżsi, są bezradni. To co pisali poprzednicy, że chorzy są ciągle głodni, jakby nie jedli miesiąc to prawda. Babcia potrafi pół godziny po obiedzie powiedzieć, że nic nie jadła od rana. Huśtawki nastrojów są straszne, raz chwali, za chwile oskarża. Zdrowy człowiek może zwariować. VOVO07 - raz jeszcze napisz jak nie dać się zwariować?
Będę tu zaglądać częściej. Pozdrawiam, dziękuję.