Janusz - to nie jest luzacki styl bycia, to jest mój sens życia. Kocham życia, kocham ludzi - po prostu tak mam. Wybaczam tym, którzy są słabi, wątpią. Staram się bardzo ich wspierać. To nie jest proste dać radę. Lęk jest naprawdę złym doradcą. Ale co pomoże lękanie się??? NIC! Wprowadzi niepokój, niepewność a to już krótka droga do utraty wiary w powodzenie. Ja ufam, nadal ufam. Skoro tysiące ludzi na całym świecie, pracuje nad rozwiązaniem problemów zdrowotnych to nie wierzę, że wszyscy wprowadzają nas w błąd. Owszem, czasem coś zwyczajnie nie zaskoczy ale co robić? Szukać dalej. Mam radość z walki i cierpliwości oraz tego, że zaufałam lekarzom z powołania. Prawdziwym. Tą radością jest moje życie bez bólu, bez cierpienia. Każdy ma swoje priorytety i ma oczywiście do tego prawo. Czasem jednak jedna szalona osoba, potrafi przewalić cały system naszego umartwiania się i przywróci wiarę przede wszystkim w siebie oraz w to, że można dać radę i pokochać siebie innym, wykrzywionym, obolałym, z bliznami pooperacyjnymi, bez włosów po chemii....i walczyć. Tak można i nie trzeba być siłaczką.
Może jestem pokręcona ale to, że pomagam w Stowarzyszeniu ludziom podnieść czoło i spojrzeć we własne oczy, czasem bardzo piękne oczy, jest tym co sprawia mi największą radość, że mogę być z nimi i dawać i siebie i swój optymizm.
anTosia - każdy ma swoją misję. Twoja jest przepiękna. Zawsze można na Ciebie liczyć. Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie i naprawdę cieplutko
Bogna