Witajcie,
pewnie czytając mój wpis będziecie się zastanawiać, kie licho pcha się na forum
Przypominam sie, jestem Ania, ktora miała korporektomię,
mielopatię i inne cuda w kręgosłupie.
Już 5 miesięcy minle i odstawiłam kołnierz na dnie, w nocy jednak moja ozdoba pilnuje mi szyi. Dodatkowo zakładam go do haftowania.
Szyja mnie w zasadzie nie boli , tylko mocno nieruchoma jest, ledwo na boczki trochę i z góry na dół. Martwi mnie natomiast to, że wokół blizny skóra jest martwo-przeczulona - nie wiem jak to okreslić /zdrętwiała i bardzo przykra w dotyku/. Jest zdecydowanie dłuższa niż przed operacją Byłam teraz miesiąc na
rehabilitacji i rehabilitowano mi głównie lędzwiowy, na szyje miałam tylko magnetronic, laser, mrożenie i sollux z niebieskim filtrem. Cwiczeń żadnych, bo sie bali. Objawy mielopatii ustąpiły, nie mam drżenia rąk ani nóg, zaników widzenia, szumów w głowie.
Strach mnie tylko ogarnia na mysl o tym zelastwie, które mi tam powkręcali
Martwię sie bo lędzwiowy pozazdroscił szyjnemu i pokazuje na co go stać
Stosuję się scisle do zakazów naszych forumowych Guru, chociaż trudno mi wytrzymać w nieróbstwie.
Szyjki przedoperacyjne, skoro juz nie możęcie uniknąć krojenia, podejdzcie do tego spokojnie. Nie ma sie czego bać, tylko potem trzeba bnardzo na siebie uważać.
Pozdrawiam