Witam szukałam w internecie wiadomości na temat
krwiaka tylnej części mózgu jakie są konsekwencje i tak dalej... i natrafiłam na to forum .Opiszę po krótce historię mojego taty ma 63 lata od 19 lipca jest w spiączce.Nie będę oszukiwać tato lubił wypić i tym razem upadek był pod wpływem alkocholu w domu u rodziców mama była i znajomy rodziny przy całym zajściu po prostu nagle upadł bardzo mozno głową o ścianę maił sporo upadków takich w swoim życiu ...Krew nie poszła to mame dziwiło bo taki huk ale z tatą normalnie był kontakt ja byłam u nich mówił do mnie widzisz córciu jak sie opiłem był współautorem książki o naszej miejscowości dostał honorarium i po prostu chciał to uczcić i takie skutki ....mama poszła spać i tato wydawałoby sie że też nad ranem był nieprzytomny nic nie mówił cały sie trząsł i wykonywał nieskoordynowane ruchy rękoma .Mama jak to zobaczyła zadzwoniła po karetke ci powiedzieli ze pewnie za jakaś godzinę bedzie można odebrac pacjenta ze szpitala pewnie myśleli że jakieś zatrucie alkocholowe czy sama nie wiem zadzwonilismy za godzine okazało sie że robią tomografie a po tomografi głowy od razu do bełchatowa na operacje .Do dziś tata jest w śpiączce a lekarze cały czas powtarzają stan bardzo ciężki trzeba być gotowym na wszystko krwiak duży dotyczący tylniej bardzo niebezpiecznej części mózgu .Jakoś mało z nami rozmawiają mało szczegółowo czy konkretnie wiecej często się dopytać można pielęgniarek choć też nie wszystkich są różni ludzie wiecie o co mi chodzi.Tato leży ok 100 km od domu jezdzimy 2-3 razy w tygodniu kombinujemy jak możemy mama pracuje brat pracuje ja siedzę z dwuletnią córeczką w domu męża mam w domu tylko na weekendy jest budowlańcem .Wiecie ja widziałam na tacie zmiany typu szerzej otwierajace się oczy zaraz po odstawieniu leków kiedy tata powinien wybudzać się ze śpiaczki farmakologicznej jedno oko było do połowy otwarte w ogóle wzrok w jednym miejscu oczy jak martwe potem już bardziej otworzone oczy potem lekkie wodzenie oczami w sensie że nie w martwym punkcie a lekarze zawsze to samo że bez poprawy że im dłużej tym gorzej .Na chwilę obecną lekarze stwierdzili ze jest jakiś kontakt z pacjentem że daje czasem jakiś znak ma tracheotomię ale oddycha bez respiratora z tlenem no cos dzieje się na plus ale jak tu to wszystko czytam to sie załamuję jeszcze bardziej choć i bez forum dobijała mnie bezradność że rzadko jesteśmy u Taty że nawet nie możemy sprawdzić czy ta opieka jest taka jaka powinna itd itd bałam się o odleżyny ale sprawdzałam i leży obok pan 4 miesiace i jego żona mówi że nie ma odleżyn a i personel mnie zapewniał że są dobre maści że materace przeciwodleżynowe bo ja pytałam o to gdyż ktoś znajomy mowił mi o takich plastrach które się kupuje w aptece i mówił że są super .W tej chwili tato ma wprowadzoną delikatną rehabilitacje od tego tygodnia i wiecie że w tym tym tygodniu zaczął byc ten kontakt też , a ja tak myslałam bo widziałam że jak tacie odsysają teśliny itd czy co kolwiek robią to te oczy otwierają się bardzo i tak jakby rozglądają.Czyli znowu potwierdza się to co mi koleżanka radziła że już od początku trzeba rozmawiać co robiłam ale i delikatne masaże na poczatek i stóp i rąk a w szczególnosci palców i tak dalej że potrzeba bodźców ale i przede wszystkim naszej obecności jak my tak rzadko jesteśmy wyobrażacie sobie

tu też mam wyrzuty sumienia .Wiecie a najgorsze jest to że podejście mej mamy

jest takie że co ma być to będzie że trzeba czekać tak jak mówią lekarze że nic sie nie da zrobić a ja czytałam troche już wcześniej o tych śpiączkach a mojej koleżanki ciocia jest w śpiaczce i oni konsultowali się z Talarem i mi też koleżanka te rady przekazywała ..ale co ja mogę i fizycznie i finansowo mamy kredyt jesteśmy młodym małżeństwem pracuje tylko mąż ja jestem z dzieckiem sama nawet pojechać nie mogę bo dziecka na oddział nie wpuszczą ... Od zawsze widziałam w tatcie jakieś reakcje raz cisnienie mu skakało a jak pojechaliśmy całą rodziną a brat był wtedy pierwszy raz to dwa razy nas wypraszano bo tak tata sie denerwował wzdrygał ramiona tak jakby dusił wyszliśmy uspokoił sie poprosiłąm ze wejdziemy jeszcze na chwile pożegnamy sie zgodzili się ale za chwile znów to samo i pielęgniarka juz do nas szła ale i my sami wiedzieliśmy że musimy iść i patrzcie to było zalecenie lekarza no to sam chyba widział że na nas na otoczenie tak tata reaguje pewnei sie tak denerwował i tą nei mocą ze nei moze dać znaku ale lekarze cały czas stan bez zmian w najbardziej optymistycznej wersji jeśli pacjent odzyska świadomość nie będzie władzy w kończynach ..eh..Dobra sorki że tak dużo się napisałam po prostu cieżko mi bardzo cały czas się nie mogę z tym pogodzić że gdyby ni ten jeden upadek....
A teraz pytania kochani mówią paraliż ,
niedowład wszystkich czterech kończyn i sugerują że tak już zostanie powiedzcie czy może tacie wrócić władanie choć w nogach albo choć w rękach czy to możliwe czy też nie bo jednak jak to lekarze powtarzaja operacja była na tej częsci mózgu która jest odpowiedzialna za władze właśnie w kończynach (a tata jest uzdolniony plastycznie ,po za tym pisał artykuly był redaktrem naczelnym gazety regionalnej prowadził kroniki itd )Pytam bo ja w najgorszych chwilach przypominm sobie że tata jest z nami nie umarł ,widzę go dotykam że jeszcze wszystko mozliwe że cieszę się ze jest ale myślę sobie że on jeśli nie miałby tej władzy w kończynach to że może być tak że nie będzie chciał takiego życia...
a druga moja prosba to jakby ktoś chciał cos o naszym Grześku mi napisać tzn tym z forum bo czytam forum zaczęłam od dziś chcę przeczytać całe ale to mi troche zajmię a z Grześkiem z Tego co cofałam sie troche na forum to bardzo przywracająca i utwierdzająca w nadzieji i wierze historia jeśli komuś się chce bądź Tobie Grześku to prosze napiszcie chociaż w skrócie ale jeśli nie nie będe mieć żalu będę czytać aż znajdę o albo jakby ktos wiedział na jakiej stronei jest historia Grześka albo jakieś inne podnoszące na duchu,Z góry dziękuję trzymam kciuki za wszystkich śpiochów mam nadzieję że mnie chętnie przyjmiecie .Jeszcze dodam że niedługo spotkam sie z koleżanką ,która masowała swoja ciocię według wskazówek prof,Talara powiem niech mi na mnie pokaże bo wiecie dziwna sprawa jak był rehabilitant u taty to poprosił byśmy wyszli na 20 minut a jak wychodziliśmy pielęgniarka powiedziała do nas że szkoda że idziemy bo moglibyśmy podpatrzeć i później sami masować a my mówimy że no pan nas przeprosił na 20 minut a ona aha no to chyba że tak ale najpierw radziła i mówiła ze ludzie tak robią podpatruja i potem sami masują .... pozdrawiam i czekam na wasze odpowiedzi