Doradźcie mi coś. Mój brat leży od wypadku w szpitalu, teraz na długoterminOWEJ OPIECE

50 km stąd, bo nikt tutaj nie daje mu szansy. Pojechaliśmy ponad 400 km do Bydgoszczy. Prof. Talar powiedział, że chłopak jest nasz i powinien w ciągu miesiąca dojść do siebie, w ciągu trzech - chodzić. Za rok iść do pracy. Warunek jest jeden - ZABRAC JAK NAJSZYBCIEJ DO DOMU!!!!
Tam w szpitalu karmiony w taki sposób szpitalny schudł do kości w ciągu tygodnia, dostał odleżyn na stopkach, z którymi walczymy już drugi miesiąc.
To co doktor kazał robić, to trzeba robić przez cały dzień, a nie jak się jest max 2-3 godziny raz dziennie + mycie, przebieranie. Nie możemy być cały dzień, bo praca, bo dzieci itd wiadomo.
Najlepiej, że rodzice, z którymi brat i jego żona oraz dziecko wczesniej mieszkali, nie chcą go wziąć do domu, kryją się brakiem kasy. Mama nie pracuje, jest 24h na dobę w domu z ojcem, my byśmy im pomagali z całych sił.
Żona brata bardzo chce go mieć przy sobie, a nie ma możliwości zabrania go ze szpitala. U jej rodziców łącznie z nią mieszka teraz 7 osób w m-3.
Odkarmiamy go, nabiera masy. Ale potrzebne są te ćwiczenia codziennie, masaże itd.
Powiedzcie mi do kogo zwrócić się o pomoc w przyznaniu jakiegoś mieszkania, gdzie możnaby mu pomagać wracać do zdrowia w obecnośći bliskich osób. W grę nie wchodzi wynajęcie na rynku za te ceny, bo dziewczyna jest na wychowawczym, z pracą też pewnie na początku będzie trudno bo opieka nad dzieckiem i bratem wchodzi w grę całą dobę póki co.
Prof. Talar dał szansę, a my nie możemy z niej skorzystać, to najbardziej boli.
A brat otwiera szeroko oczy, kurczą mu się źrenice przy latareczce, rusza ręką, palcami, rusza nogami, podnosi jedną do góry, połyka itd. Podsuńcie coś, gdzie tu iść.