Kochani, tak tu się zrobiło świątecznie...
Spineczko dzięki za urocze obrazki - pożyczyłam bałwana...
Widzę, że humory dopisują, mnie też. Dziś mój fizjo maltretował jeszcze moją łopatkę i szyjkę . Właściwie już nie mam bólu i napięć, a jeśli się pojawiają, to wystarczy trochę ćwiczeń, mały automasaż i ciepła kąpiel. Jeszcze pracujemy nad takim wrednym mięśniem pod prawą łopatką, który skurczył się 10 lat temu i, jak dotąd, żadnemu z wielu masażystów i fizjo nie udało się go rozruszać. Pokładam w moim fizjo wielkie nadzieje, bo bark wyleczył mi błyskawicznie, a bolał już 6 miesięcy (przewlekle zapalenie kaletki podbarkowej). Dziś mu zapowiedziałam, żeby spodziewał się telefonów od zbolałych dyskopatów - już przekazałam pierwszym chętnym numer telefonu :).
To okropne ile człowiek musi się nacierpieć i wydać kasy zanim znajdzie (lub jeśli w ogóle znajdzie) profesjonalnego fizjo. Liczę, że uchroni mnie przed operacją, jak koleżankę, która go poleciła. Jeśli jednak operacja okaże się niezbędna, to na pewno pomoże mi po.
Tymczasem życzę Wam bezbolesnych Świąt!
Pozdrawiam
Basia
Ps. Na spotkanie w Warszawie i ja się piszę :).