Jestem po drugiej wizycie u neurochirurga. Dopytałam się o wiele spraw o których zapomniałam podczas pierwszej wizyty. Dostałam kartkę z "wytycznymi". Operowane mam mieć dwa poziomy C5-C6 i C6-C7. Emocje w rodzinie chyba już opadają, teściowa jeszcze popłakuje, ale nikt nie próbuje mnie już odwodzić od decyzji o operacji jak to było na początku. Miałam takie wrażenie, że mi nie dowierzają,słyszałam- po co ci taka operacja, operacji na kregosłupie się nie robi to zbyt duże niebezpieczeństwo itd....nie pomagały mi te komentarze, a neurochirurg konkretnie mówił - nie zrobi pani operacji to grozi większymi niedowładami ( mam problemy z chodzeniem) , grozi wózkiem inwalidzkim.... Czułam się jak w potrzasku, ale teraz wiem, która droga jest słuszna
