Raf ja już nie miałam ostrej rwy jak poszłam na operację, były chwilowe pobolewania, kilkusekundowe szarpnięcia przy niektórych ruchach np. przy zgięciu głowy w dół. Nasilało się w czasie przejścia frontów atmosferycznych i na początku jak zaczynał padać deszcz. Mnie przestraszyło to, że rdzeń kręgowy był już dociskany i jedni mówili że już jest ucisk, inni, że jeszcze widać 1 mm płynu za rdzeniem więc jeszcze nie jest zaciśnięty ale już jest bardzo blisko zaciśnięcia. A jak zauważyłam że zaczynają mnie mrowić stopy, raz nawet i łydki, to praktycznie wtedy podjęłam decyzje że i tak przed tym nie ucieknę, więc lepiej się przygotować i pójść na zabieg planowo, niż być zabraną "z ulicy". Nie wiem czy zrobiłam dobrze - czas pokaże, teraz obserwuje się po operacji i staram się być cierpliwą. Nie jest to łatwe, bo jestem osobą żywiołową i czekanie to coś czego nie potrafię robić.
Decyzję podejmujesz sam, bo konsekwencje dotkną ciebie.
Patrząc po ludzku - w pełni 100% zdrowy nie będziesz już nigdy, ani teraz przed operacją ani po niej. Ale z tym DA SIĘ ŻYĆ. To nie jest rak - popatrz na to schorzenie od tej strony.
Jak mam wątpliwości, to przypominam sobie moją koleżankę, którą poznałam w szpitalu - dziewczyna przecudowna, miła, po prostu wspaniała - niestety przyszła na operację późno - już z
mielopatią i niedowładami. Jej zabieg był już bardzo skomplikowany, pojawiły się pewne konsekwencje długiego ucisku i koleżanka niestety leczy się nadal w szpitalu, bo jeszcze się nie nadaje do wypisu. Nie pytaj bo nic więcej o tym nie napiszę - nie mam prawa, może sama jak już będzie w domu tutaj zaglądnie i ujawni swoją historię.
Jeżeli stać cię na to, żeby robić prywatnie co 3-4 miesiące rezonans i sprawdzać, czy stan jest stabilny i czy rdzeń jest bezpieczny, to możesz iść tą drogą i odwlekać. Tylko kogo na to stać? W całej tej dyskopatii to rdzeń jest najważniejszy (no i oczywiście ból)
Nie chciałam żebyś czekał długo na odpowiedź więc odpisałam ci, chociaż mam teraz nieciekawy humor i nie powinnam nic pisać, póki mi optymizm nie wróci. Przepraszam cię za brak entuzjazmu w tej wypowiedzi, jakaś melancholia mnie dopadła. ale uśmiech wstawię - lepiej będzie wyglądać :) :) Nie zwracaj uwagi na mój ton - przejdzie mi. Pozdrawiam,
Asia
Buraczek