Ktoś wcześniej pytał jak ma się z czasem stabilizacja wielopoziomowa.
Trzy poziomy na sztywno, w dwóch ratach 2004, 2007.
Do setki jeszcze mi sporo brakuje. Po 16 latachl, aktualnie szyja w kondycji doskonałej, z bardzo poprawnym zakresem ruchomości. Zupełnie nie zaprząta mojej uwagi, funkcjonuję normalnie. Od 10 lat jestem aktywną babcią kilku wnucząt, nosiłam i noszę na rękach, dokazuję w zabawach a pewne ograniczenia wynikają z dużej niedyspozycji inych stawów i lędźwiowego. Wszystkie czyności okołodomowe, łącznie z zakupami przekraczającymi często zdrowy rozsądek robię samodzielnie. Pierwsze lata po operacji byłam w pełni aktywna zawodowo- z dużym obciążeniem psychofizyczny.
Epizodycznie krótkotrwały lekki
ból szyi/ karku jak przysnę w pozycji siedzącej i głowa poleci w dół. Dla pełnego obrazu- pierwsze miesiące po drugiej operacji były ciężkie ale to już poszło w zapomnienie.
Pisałam o tym wielokrotnie ale ponawiam wobec pytań. Na forum jestem uczestniczką najstarszą stażem ( od pierwszej strony) a może i wiekiem. Z wieloma osobami z danych lat miałam długi kontakt. Większość w podobnej formie, niektórzy tak jak jak ja, recydywości operacyjni. Sięgając pamięcią, chyba nie było nikogo, kto żałowałby operacji ze względu na odczuwalną poprawę i komfort życia, choć niekiedy na tę poprawę trzeba było nieco poczekać- różny przebieg wczesno pooperacyjny.
Tltester, ze względu na stopień uszkodzenia dysku (sekwestracja) radziłabym przegadać temat z neurochirurgiem jeżeli chodzi o ryzyko wynikające z zaniechania operacji w takim stanie. Ewentualny fizji, tylko bardzo rozważny i nie popadający w pychę, że jego ręce są panaceum na wszystko.
Lucynko, w swojej kolekcji operacyjnej mam zaliczoną artroskopię prawego barku w 2014.
Zadzwonię do Ciebie w piątek wieczorem albo w sobotę (aktualnie jestem z maluszkami)Z.