Zosiu, nawet nie wiesz jak ja Ciebie rozumiem. Po operacji usunięcia dużej części kości czaszki i uzupełnieniu ubytków poprzez wszczepienie akrylowych implantów kości leżałam 6 tygodni patrząc jedynie w sufit. Korona cierniowa to pikuś, przy tym bólu, którym mi towarzyszył. Myślę sobie, że gdyby nie środki nasenne podawane "cichaczem" w kroplówce, to ja bym tego nie przetrzymała. Ale to już było i się udało wytrwać. Doły mną targały ale wewnętrznie. Na zewnątrz byłam silna, w ciągu dnia byłam silna, jazda zaczynała się wówczas kiedy "gasły światła"...w tym czasie odszedł mój mąż, po prostu zwyczajnie mnie zostawił. Więc to cierpienie było zmieszane. Ale pozbierałam się w sobie i powiedziałam, że pogodzę się ze swoją niepełnosprawnością i wyjdę z tej traumy bez szwanku. Częściowo się udało. Częściowo nie pozwoliłam sobie pomóc. W prochy od psychiatry nie dałam się ubrać a psycholog "przychodzący do pracy" nie jest w stanie we mnie wejść. Jakiś czas tamu skończyłam psychologię, nie pracowałam nigdy w zawodzie, skończyłam po to żeby zrozumieć siebie.
Zosiu, naprawdę zapraszam do Grabiny, położysz się na leżaczku w ogrodzie a ja będę Ciebie doglądała
Pozdrów Halinkę. To też dzielna dziewczyna.
Bogna