Drogie, oczekujące szyjki najgorszy pierwszy raz! Żartuję każdy jest okropny a ja przeszłam cztery i żyję. Warto było, bo życie bez bólu jest cudowne. Co prawda wieczorem jestem sztywna w barkach ale to chyba brak
rehabilitacji.Mam nadzieję , że sanatorium mnie rozrusza.
Jeśli kierują na zabieg radzę skorzystać -nerwy potem nie wracają już do swojej świetności. Wiem,że są tacy, którzy dzielnie walczą ratując się wszelkimi zabiegami ale to nie każdemu służy- u mnie rehabilitacja wręcz szkodziła! Lekarz zawsze każe podjąć pacjentowi podjąć samodzielnie decyzję, co świadczy,że nie kroją nas dla zabawy.
Muszę się z Wami jeszcze podzielić swoją medyczną przygodą: powiem tak, przeżyć cztery zabiegi to nic ale spotkanie z lekiem na małe zmiany w oskrzelach pod nazwą EURESPAL jest bezcenne. Po trzeciej tabletce, idąc ulicą dostałam duszności, kołatania serca i takiej bezsilności siadłam na krawężniku i czekałam na śmierć. Byłam przekonana,że to zawał ale karetki nie dałam wezwać. Łypiąc ustami powietrze/tak oddychałam dwie doby/dowlokłam się do domu. Odpaliłam internet i poczytałam! włos się jeży ale ja nie jestem jedyna a większość wylądowała w szpitalu. Dwa dni przeleżałam jak dętka śpiąc na okrągło.
Nie dość,że poszłam prywatnie do lekarza,zabuliłam za leki to cierpiałam.Kaszel po tych przygodach miął chyba ze strachu przed lekami.
Z tego wynika,żę neurochirurgia jest dla nas o wiele łaskawsza.
Drodzy oczekujący, trzymam za Was kciuki. A na Gwiazdkę będziecie jak nowe!
Irek a może założymy jakąś ogólnopolską firmę niepełnosprawnych szyjek? i zatrudnimy w niej zdrowych, mądralińskich którzy mówią,że nic nam nie jest!
Pozdrawiam wszystkich Vika