Do Anety
A propos pilatesu. Na pierwsze zajęcia poszłam jakieś 3 m-ce po. Ponieważ wszystko, a szczególnie plecy mnie bolały, lekarz stwierdził, że powinnam mieć więcej ruchu i zasugerował właśnie pilates lub jogę. Na początku powiedziałam instruktorce, że jestem po operacji kręgosłupa i jak mi coś nie będzie pasowało, to nie będę robić. Na pierwszych 2-3 zajęciach odpuszczałam ćwiczenia z uniesionymi rękami i leżące z uniesioną głową, teraz rzadko się zdarza, że czuję, że coś nie jest dla mnie, zresztą instruktorka często powtarza - nic na siłę - i staram się o tym pamiętać.
W mojej grupie są babki od ok. 20 lat do ok.65, w mniejszości z nadwagą. Jak je obserwuję, to widzę, że ani wiek ani waga przy tych ćwiczeniach niewiele ma do rzeczy.
Ostatnio tak się zdarza, że nie pasuje mi termin zajęć i nie mogę w nich uczestniczyć. Bardzo mi ich brakuje, od razu czuję się jakaś sztywna ( szczególnie dzisiaj, po całodniowej wycieczce do lekarza). Chcę spróbować stretchingu, bo jest w innym terminie, ale nie wiem, czy będzie mi odpowiadał.
Ja nie lubię jeździć na rowerze, bardzo rzadko pływam ( chociaż mieszkam nad morzem). Wcześniej częściej pływałam, ale teraz czuję, że jeszcze nie pora na machanie ramionami. W ogóle myślę, że moja aktywność fizyczna przed "atrakcjami kręgosłupowymi" ograniczała się do biegania z odkurzaczem, skakania po parapetach i dźwigania ciężarów ze sklepu do domu.
Teraz próbuję to sobie wszystko przeorganizować, dużo chodzę, ćwiczę i staram się nie siedzieć dłużej niż godzinę- półtorej bez przerwy.
Nie chciałabym, żeby mój wpis wyglądał jak reklama pilatesu, ale mi to pasuje, nie szkodzi, poprawia nastrój i mam nadzieję, że z czasem sylwetkę, więc spróbujcie.
PS Ostatnio moje 16-letnie córki- fanki koszykówki i piłki nożnej, miały na WF-ie pilates, wróciły załamane ("mamo, jakie nudy, wszystko nas boli, a się nawet nie spociłyśmy")
Sorry, ale się rozpisałam.........
Joanna