Reklama:

DYSKOPATIA KRĘGOSŁUPA SZYJNEGO A OPERACJA (29018)

Forum: Dyskopatia kręgosłupa

Forumowiczka
08-01-2011, 08:21:53

Witam
Ewa, łączy nas charakter pracy i zbliżony wiek rozpoczęcia walki z dyskopatią.
Mam jednak nad Tobą przewagę doświadczeń operacyjnych-niestety dwóch doświadczeń przez brak pokory.
Pierwsza operacja-wróciłam do pracy po 7 miesiącach.
Po ok.3 od operacji czułam się już na tyle dobrze,że wróciłam do życia domowego bez taryfy ulgowej. Pierwsza rehabilitacja po 5 miesiącach w ramach uzdrawiania przez ZUS. Tam nabrałam pewności ,że operacja spełniła swoją rolę JESTEM ZDROWA.
O naiwności,wstyd się przyznać że mając medyczne wykształcenie zabrakło mi rozwagi.
Ty pracowałaś w karetce R , ja wróciłam do pracy w dyżurach.Wiele ekstremalnych sytuacji.
Optymizmu starczyło na ok. półtora roku a potem już równia pochyła.
Z dnia na dzień coraz gorzej. Jakiś czas broniłam się przed diagnostyką. Za dobrze pamiętałam poprzednie objawy i podświadomie wypierałam.
W końcu wypad z pracy i tu decyzja należała do współpracujących ze mną anestezjologów, którzy widzieli jakie ilości leków wcinam żeby przetrwać dyżur.
Ewa i tyle w temacie tzw.,, bzika zawodowego''
Też nie wyobrażałam sobie życia bez pracy, takiej pracy.
Obecnie po drugiej operacji ,3 poziomy na sztywno.
Półtora roku niebytu zawodowego, kilka lat walki z przewlekłym bólem neuropatycznym nie poddającym się żadnemu leczeniu.
Musiałam stoczyć małą walkę z medycyną pracy żeby wrócić na blok operacyjny.
Tym razem podeszłam z większym szacunkiem do własnego zdrowia.
Uzyskałam orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności co przy dobrych relacjach personalnych(dano mi szansę) dało mi możliwość pewnych ulg.
Pracuję w systemie jednozmianowym, w krótszym wymiarze , z dodatkowym urlopem zdrowotnym.
Przy zakazie dźwigania i pracy fizycznej obstawiam optymalne(lżejsze) w moim stanie bloki operacyjne i mam pełną satysfakcję zawodową.
Długo trwał stan niepogodzenia.
Ewa, w pracy człowiek jest tyle wart ile może z siebie dać.
Tu już nie jedna osoba przekonała się że będąc jakiś czas na zwolnieniu nawet najbardziej życzliwe środowisko zawodowe z czasem obojętnieje, pojawiają się elementy zazdrości (tak dobrze wyglądasz a jesteś na zwolnieniu) Na to jest jedna odpowiedź że na wygląd nie chorujemy:)
A operowany kręgosłup ma swoje prawa zrostu i rehabilitacji.
Nie zniwecz efektów i obecnego dobrego samopoczucia przez bunt wobec pewnych niezbyt uciążliwych ograniczeń.
Większość z,,recydywistów operacyjnych'' jest autorem takiego stanu przez brak pokory.
Dobrze jest przeanalizować co w dotychczasowym życiu mogło predysponować do dyskopatii i jeśli to możliwe wykluczać te elementy.
Jak nie pomoże racjonalne podejście to może się zdarzyć, że życie (pogorszenie) samo skoryguje w znacznie większym stopniu.
Podsumowując-dyskopaci to nader żywotne istoty i po malutkiej korekcie trybu życia i pracy nadal czerpią pełną piersią :)

Przez długi czas w swoich postach pisałam o bólu, który odbiera chęć życia. Na szczęście poszukując ( nie może boleć bez przyczyny) udało mi się go pokonać.
Nie jest to rozwiązanie raz na zawsze, wymaga systematyczności ale jaka radość kiedy ból nie zaprząta każdej myśli.
Jeśli ktoś byłby zainteresowany to metoda bardzo przyjemna , wręcz relaksacyjna - terapia cranio-sacralna, powięziowo- mięśniowa w ramach tzw.osteopatii miękkiej.

Rekonwalescenci pooperacyjni, macie kilka opcji szpitalnej(refundowanej przez NFZ) rehabilitacji uzdrowiskowej.
Można składać wnioski do NFZ jako leczenie pooperacyjne z zaznaczeniem opcji ,,szpital uzdrowiskowy'' w okresie nie przekraczającym pół roku od operacji.
Można przeglądając strony uzdrowisk wyszukać takie, które prowadzą leczenie w ramach szpitala uzdrowiskowego i wysyłać indywidualnie skierowania od lekarzy specjalistów.

Mnie udało się dojść do stanu wyluzowania kręgosłupowego- nauczyliśmy się ze sobą współpracować bez natręctwa myślowego co mi szyja albo lędźwie przyniesie kolejnego dnia.
Takiego stanu i wam SZYJKI życzę.

Żeby radość nie przewróciła mi w głowie aktualnie jestem na etapie operacji kolana ale wcześniej trochę relaksu podczas rehabilitacji w Busku.

Do lekko podłamanych we wczesnym okresie pooperacyjnym jak to już kiedyś pisałam TRZEBA DAĆ CZAS CZASOWI

Pozdrawiam Zosia
gość
08-01-2011, 09:21:50

Witajcie !!!

Jestem 8 miesiecy po operacji C6-C7 jak juz pisałam na forum z przygodami, do 6 miesiąca było w miare , ale od 2 miesiecy borykam się z bólem ,noce nie przespane prawo stronna rwa barkowa 15 grudnia miałam rezonans 5 stycznia wizyta u neurochirurga..... kolejna operacja poziom C5-C6 czekam za telefonem o terminie. Jak widac dołaczam do grona co nie kończą na 1 operacji.Zycze miłego bezbolesnego dnia ,bo moim teraz jedynym przyjacielem jest ból.
Pozdrawiam Marysia
gość
08-01-2011, 09:35:20

Dorota, super że trafiłaś na dobrego rehabilitanta, nic nie przychodzi łatwo, bez bólu. Jeżeli masz odczuwalne skutki na plus, to jesteś na dobrej drodze. Wiara, do połowa sukcesu do celu.

==================================

Facet na rybach złowił złotą rybkę:
- Puść mnie to spełnię każde Twe życzenie!
- Ale ja nic nie potrzebuję, wszystko mam: dwa domy, trzy samochody, jacht, piękną żonę i kochankę. Nic nie potrzebuję....
Po zastanowieniu jednak powiedział:
- No może żeby żona i kochanka miały orgazm w tym samym czasie co ja
...i zanim dopłynął do brzegu miał 25 orgazmów...
==================================

pozdro, Irek
Początkująca
08-01-2011, 10:10:36

Zosiu!!!
Dziękuję Ci bardzo za mądre słowa,tak to prawda w pracy człowiek jest tyle wart ile może z siebie dać dokładnie.
Powiem Ci tak moja dyskopatia nie wzieła się z niczego,dwa lata temu miałam wypadek karetką 2 miesiące kołnierza trochę rehabilitacji i powrót do pracy,mineły dwa lata i są efekty niedoleczenia.
Moim problemem jest to,że pracuje na kontrakcie,wiec nie pracuje nie zarabiam na tej zasadzie,a zyć niestety trzeba,mam syna na studiach medycyna niestety,więc oprócz rodzinnego budzetu muszę mysleć o zarabianiu.
Ale cóż najpierw zdrowie bez tego nic sie nie uda,jak to życzył mi kolega zdrówka a resztę sobie kupisz.
pozdrawiam Cie Zosiu i wszystkie szyjki trzymajcie sie dzielnie
Początkująca
08-01-2011, 10:25:39

Cześć Irku! Na razie się trzymam i wierzę coraz bardziej, że mi się uda. Mimo, że każdy zabieg jest bardziej bolesny od poprzedniego(ale są to tylko chwile bólu) to czuję się coraz lepiej. Właściwie to nie mam już rwy barkowej tylko trochę zbolały bark i przedramię i czasami jeszcze drętwieje mi ręka ale tylko na chwilę i przechodzi. Jak czytam wypowiedzi dziewczyn, które piszą, że po jednym implancie po niedługim czasie leci następny dysk to wierzę,że trafiłam w odpowiedzialne ręce, bo pierwsze słowa mojego rehabilitanta były właśnie takie. Irku napisz jak długo u ciebie trwała rehabilitacja. Ciekawa jestem czy po zakończeniu robiłeś powtórny rezonans.Pozdrawiam Dorota K.
gość
08-01-2011, 12:47:34

Dorota, moja rehabilitacja trwała bardzo długo. Jest to związane ogólnie z moim stanem kręgosłupa. Pierwszy raz siadła mi szyjka, zbagatelizowałem to, około 15 wizyt w gabinecie rehabilitacyjnym i praca. Następnie kręgosłup piersiowy, nastawianie kręgów, co wiązało się ze strasznym bólem. Po kilku miesiącach przypomniała się szyja (neurochirurdzy - operacja), ja walczę dalej, następnie kręgosłup lędźwiowy. Przez okres dwóch lat, miałem zaliczonych około 90 wizyt w gabinecie rehabilitacyjnym, jeden pobyt w sanatorium w trybie dziennym plus prewencja rentowa z ZUS. Sześć miesięcy zwolnienia, w marcu kończą mi się świadczenia rehabilitacyjne, (12 - miesięcy) posiadam stopień niepełnosprawności umiarkowany i szukam pracy.
Wydaje mi się, że wybrałem dobrą drogę, spotkałem ludzi, którzy potrafili mnie przekonać, że warto walczyć z tą dyskopatią tak jak to robię do dnia dzisiejszego. Tak, wykonywałem powtórne MRI, wszystko jest tak jak było, lecz ja czuję o niebo lepiej. To są pewne sprawy których ja nie potrafię wyjaśnić, starali mi to przedstawić mądrzejsi ode mnie, lecz nie potrafię tego przekazać. Dorotko, głowa do góry, ból podczas zabiegów rehabilitacyjnych, jest bólem który uświęca cel.

Pozdrawiam, Irek
Początkująca
09-01-2011, 10:04:01

Zosiu!!!
Moja wszechnico wiedzy mam pytanie jak to jest z tym kołnierzem po zabiegu.Ja po operacji w wypisie mam napisane 4 miesiace kołnierza myślę,że mój pan doktor zwariował przeciez mięśnie dostaną tak popalić,że głowy nie utrzymam bez kołnierza,jednen inplant i tak długi okres noszenia kołnierza??
Jadę 25 na kontrolę zobaczymy co mi powie,chociaż ja jestem taki duch nie pokorny więc juz go powoli ściągam w domu jak leże lub oglądam telewizje.
Mam coraz więcej watpliwości co do słuszności zabiegu,ale stosuje się dzielnie do wskazówek doświadczonych szyjek
Pozdrawiam Cię Zosiu i wszystkie szyjki .Ewa
Forumowiczka
09-01-2011, 17:47:03

Ewa,jak widać co szpital to obyczaj.
Wydawało mi się ,że moje 2 miesiące po dwóch poziomach(miałam duże poczucie niestabilności) i 6 tygodni po kolejnym jednym to już rekord ostrożności.
Przyszło mi do głowy,że być może drukując kartę informacyjną lekarz omyłkowo wpisał 4 miesiące zamiast 4 tygodnie.
Z kontaktów forumowych i wiedzy ze szpitala gdzie pracuję nie spotkałam się z tak długim ,,kołnierzowaniem'' Wyjątkiem jest chyba Ania ale u niej zakres operacji był znacznie większy.
Może telefon do neurochirurga rozwiałby wątpliwości a jeśli nie wchodzi w grę to pozostaje Ci chyba dotrwać te 2 tygodnie do kontroli.
Ja uzyskałam następującą informację -pierwsze oznaki zrostu implantów z trzonami kręgowymi są po ok. 6 tygodniach. Potem stan jest stabilny, należy unikać ekstremalnych pozycji (odgięcia, skręty szyi)
Po pierwszej operacji jeszcze z kołnierzem miałam zlecone ćwiczenia izometryczne.
Nie jest to jedyny słuszny tryb pooperacyjny. Wielu lekarzy zleca kołnierz tylko w pierwszych dniach i ewentualnie w sytuacjach gdzie jest zagrożenie (spacer, jazda samochodem)
Ewa, być może u Ciebie jest inna sytuacja wymagająca tak długiego katowania sztywnym golfem.
Ja stawiam na omyłkowy wpis do karty informacyjnej ale w tej sytuacji raczej samowolnie,bez konsultacji nie pozbywaj się kołnierza. W pozycji leżącej, z dobrym podparciem szyja jest bezpieczna a ,,wietrzenie'' wskazane.

Wątpliwości na tym etapie rekonwalescencji już nic nie zmienią.Operacja się odbyła.
Dla spokoju psychicznego chyba w tej chwili lepiej przyjąć, że decyzja była słuszna,poparta wiedzą neurochirurga i Twoim ówczesnym stanem.Jak to mawiają -nie drap w głowie:) tylko miej nadzieję na coraz lepszy każdy następny dzień.
Faktycznie pracując na kontrakcie masz trudniejszą sytuację.Weź jednak pod uwagę specyfikę wyjazdów R.
Tempo pracy, często delikatnie mówiąc w mało komfortowych warunkach,wymuszonej pozycji.
Stres wiążący się z charakterem pracy a co za tym idzie napięte mięśnie.
Masowanie odpada, dźwiganie choćby samej walizki R o pacjencie nie wspomnę odpada.
Chyba ,że masz super zespół, który pozostawi Ci tylko wkłucia i wentylowanie.
Jak znam życie to przy pierwszym wyjeździe zagalopujesz się bo taki w nas wyrywny duch.
Może praca ambulatoryjna w PR byłaby rozwiązaniem?

Irek,zastanawia mnie czy trafiliśmy do terapeutów o podobnym podejściu do problemu.
Mnie też trudno pojąć mechanizm łagodzenia bólu poprzez specyficzną terapię manualną a jednak to czego nie dało się opanować farmakologią ustąpiło pod wpływem terapii.
Pozdrawiam Z.
gość
09-01-2011, 19:06:25

No tak, ja rzeczywiście mam jakis bardzo długi okres noszenia tego kołnierza, ale moja szyja jest w polowie wymieniona, łącznie z kręgam no i wiek nie ten... Jakoś się ciężko podnosze po tym atrakcjach neurochirurgicznychi.
W czwartek jade dopiero po skierowanie na TK, poczekam chyba z miesiąc na badanie i wtedy zobaczymy czy sie to zrasta. Moja przyjaciółka przy okazji wizyty światecznej w Polsce zrobiła mi kilka seansów reiki na zrastanie, więc jestem pełna dobrej myśli /kiedys mi się reka nie zrastała i groził mi przeszczep kości, pomogło a lekarz kilka razy pytał jak ja to zrobiłam, "czary panie doktorze" odpowieidziałam/.
Doktor powiedzial, że kołnierza nie wolno zdejmować pod zadnym pozorem w dzień ani w nocy chyba ze na leząco do wietrzenia - i tak do marca a potem się zobaczy.
Co do okresu uważania, to mi na karcie wypisał i kilka razy powtórzył pytany ze po 6 tygodniach mogę na rehabilitację ale nie cwiczenia/. Wczoraj dzwoniłam do szpitali rehab. zeby umieścic skierowania poszpitalne i panie mi radziły zebym sobie zastrzegła termin nie wcześniej niz w marcu, bo to za wcześnie po takim zabiegu.
Niepokoi mnie to ze mam tę cięta stronę szyi drętwą, idę do neurologa, więc przy okazji spytam co z tym zrobić.
Staram się jak moge poddawać rekonwalescencji, jednak ja, podobnie do Was, ruchliwa i rogata dusza jestem i zawsze cos tam przeskrobię. Jest tu jedna forumowa Szyjka - mój Anioł Stróż, który co pewien czas obiecuje mi przetrzepać skórę za te przestępstwa, za co jestem mu ogromnie wdzięczna.
Najgorsze to, że w tym roku odpada wszelka letnia aktywność a przede wszystkim nie będzie włóczęgi na rowerze. Jakoś trzeba to przeżyć, zwłaszcza że po operacji lędzwiowego przed laty musiałam właściwie stać sie ozdobnym zwierzątkiem i takim miałam do tej pory pozostać. Czy mozna być jeszcze bardziej ozdobnym?
gość
09-01-2011, 19:15:59



OJ Ania ja wszędzie jestem obiecuje przetrzepię ci skórę

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: