Dorka ja mam kontrolę na za dwa miesiące, umówiłam się na 15 stycznia. Zapisali bez problemu. Wydaje mi się, że już przyjmują.

Jaka cisza a wiecie, że za miesiąc już wigilia?

Ten miesiąc to zleci w mgnieniu oka trzeba nabrać sił

No właśnie miałam pisać, co tu tak cichutko. Ja skończyłam dzis rehabilitacje, samopoczucie super. Kupiłam sobie taśmę i będę nadal ćwiczyć, bo te moje ręce jeszcze bardzo słabe. Trzeba powoli wrócić do normy Wczoraj zaszalałam i umyłam szyby w oknach, oczywiście myjka. Człowiek od razu poczuł sie prawie zdrowy hihi

Dorka szalona Kobieto! Ja się cieszę jak sobie głowę umyję i kawę zrobię hihi

Byłem u swojego dr.
Wieści mam takie, że płakać się chce.. Otóż zdaniem doktora moja przygoda na chwilę obecną ( a być może już na zawsze) z operacjami na kręgosłupie zakończyła się. Dysk szyjny: ta pozostała (chyba C3) nie wpływa znacząco na moje odczucia. Tak już pozostanie. Te zoperowane 3 dyski to zabezpieczenie przed ewentualnym paraliżem.
Dyskomfort z szyi już tak pozostanie.
Teraz lędźwie.
Zmiany są tak duże na całym kręgosłupie, że operowanie ich mija się z celem. Same jako takie nie wymagają (jeszcze) operacji).
Jednak patrząc na całokształt stanu kręgosłupa - zasadnym jest wstawienie w całej długości ..... nowego.
Mam chorobowe, zaawansowane, przewlekłe zmiany całego kręgosłupa.
Bawiąc się w operację, będzie to zabawa w kotka i myszkę. Jedno zrobimy, natychmiast ( już lub za kilka dni) pójdą następne. Ryzyko jest zbyt duże. Za duże.
W mojej sytuacji- wiedza neurochirurgiczna odradza dalsze zabiegi.
Co zalecił:
wizyty w sanatorium ( On też nie jest ich zwolennikiem ale powiedział aby powiedzieć) , oszczędny tryb życia, nie forsować się pracą fizyczną, .... etc.etc.
Proponował zapisać się do ............ poradni leczenia bólu.
Same "radosne" wieści. Dlaczego to mnie ?
ehhhh, samo życie.
Pozdrawiam

No Kawo... nie zazdroszczę, po przeczytaniu Twojego MR wiedziałam, że jest źle ale nie sądziłam, że aż tak Nawet nie wiem co napisać Wiem, że Zawadzki to świetny neurochirurg, gdybym ja była na Twoim miejscu skonsultowalabym się jeszcze z jednym. Zrobisz co uważasz za stosowne. Myślę jednak, że jeśli drugi potwierdzi to samo, będziesz wiedzieć do końca na czym stoisz. Mówię oczywiście o odcinku lędźwiowym.
U mnie też lędźwiowy w rozsypce, na szczęście dość mocno dawał mi się we znaki i trafiłam do neurochirurga. Od razu powiedział, że jest źle ale jeszcze można coś z tym zrobić, abym mogła funkcjonować. Wiem, że już na etat nigdy nie wrócę do pracy ale przynajmniej udaję, że żyje normalnie
Kawo trzymaj się mocno. Kwardy chłop z Ciebie

Kawo, współczuję Ci i so***ryzuję w bezsilności.
Mam "podwichniecie" piersiowego, lędźwiowy z różnymi "cudam" i przepuklinami...
Szyjny w gorszym stanie niż przed operacją, która miałam 2 lata temu...i zdania podzielone co dalej.
Moja mama jest kaleką. Jej kręgosłup "zgiął" się w pół i odebrał jej komfort życia. Od 3 lat nie wyszła z domu...a wcześniej jeździła akumulatorowym pojazdem...
Boje się, że idę w jej kierunku...

Daagula, wiesz, że poradnia była cały czas nieczynna. Dziś dzwoniła pani do mnie, że jutro będzie doktor, tak na świeżo. Narazie odmówiłam, pójdę gdzieś w grudniu.

Dorka, Joanna.
Spoko. Pogadałem se z doktorem. Wyjaśnił, w czym rzecz i chyba chiał powiedzieć "bywają gorsze przypadki". Takie miałem odczucie.
Na pewno skonsultuję z kimś innym ale Nie z Mielca, nie chcę podważać wiedzy w jego środowisku.
Joanno, piszesz o swojej mamie. Moja babcia też była zgięta w pół. Chodziła przy pomocy kija (jako laska) a żyła ponad 90 lat. Do końca czytała bez okularów.
Może to geny z babci przyfrunęły do mnie.
Tak czy siak. Na wiosnę będzie.... wiosna. Jadę na wieś i koszę, grabię, sprzątam. W nosie mam te moje "wieści". Oczywiście będę miał na uwadze że muszę troszku uważać. W moim wieku wskazany ruch a nie bezczynność.
Oby do wiosny.