Witajcie w Nowym Roku!
Bardzo Wam dziękuję za to forum, które jest prawdziwą skarbnicą wiedzy o dyskopatii szyjnej. Udało mi się przebrnąć przez prawie 300 stron i widać po waszych doświadczeniach, że każdy pacjent to inna opowieść.
Moja historia zaczęła się 2 lata temu od zwykłego przeziębienia. Nerwoból wywołał rwę barkową z promieniowaniem na prawą rękę, która trwała prawie 2 miesiące. Rezonans magnetyczny wykazał 2 masywne przepukliny, z czego jedna znacznie uciskała rdzeń. Trzech neurochirurgów i ortopeda byli zgodni co do operacji, i to w trybie pilnym. Nie miałam wtedy wątpliwości czy jej się poddać bo ból był potworny. Rwa nie ustępowała nawet na kilka godzin. Najbardziej zdumiewajace było to, że wczesniej nie miałam żadnych poważnych objawów wskazujących, że coś złego dzieje się z kręgosłupem. Prowadzę raczej aktywny tryb życia.
Po operacji ból minął a ja wróciłam do normalnego życia. Ćwiczyłam niemalże regularnie, dbałam o siebie a mimo to po kilkunastu miesiącach scenariusz się powtórzył. Przepuklina uciskająca rdzeń, osteofity, torbiele, zwężenie kanału kręgowego. I znowu operacja. Zdecydowałam się szybko bo bóle nie pozwalały mi pracować zawodowo. Fizjoterapeuta powiedział, że przy ucisku rdzenia niewiele już można zdziałać. Neurochirurg przekonał mnie do protezy ruchomej.
Jestem kilka dni po operacji i bóle nadal się utrzymują, choć nie tyle w okolicy szyi co lędżwi i pleców. Jednego dnia boli bardziej innego mniej. Nie przyjmuję żadnych leków. Lekarz mówi, że z każdym nowym dniem bedzie lepiej. Blizna ma ok. 5 cm i jest w tym samym miejscu co poprzednia. W przyszłym tygodniu zaczynam rehabilitację. Liczę, że za niecałe 3 miesiące wrócę do pełnej aktywności zawodowej.
Tyle jeśli chodzi o moją historię
Pozdrawiam