Ulidko.
Jestem Ci wdzięczna za słowa otuchy.Nie mam wyjścia i muszę to jakoś przetrwać, tak jak Wy wszyscy. Piszesz, że był przy Tobie mąż. Dzwoniłam na oddział, żeby podpytać, czy ktoś z rodziny może przy mnie być i powiedziano mi, że przez 2 doby
będę leżeć na pooperacyjnej i nie ma tam wejścia, rodzina może popatrzeć tylko przez szybę, więc zdecydowałam, że mąż wróci do domu, bo bez sensu byłoby,żeby stał za szybką.Odległość od domu wynosi 200 km, więc dojazd nie jest taki prosty.
Opieka na oddziale jest podobno bardzo dobra, więc będzie dobrze.
Pozdrawiam Was wszystkich. Odezwę się po powrocie, gdy będzie to już możliwe. Trzymajcie się zdrowo.