przed operacja uchornil mnie pewien chirurg, ktory powiedzial, ze operacja mnie nie wyleczy, a moze narobic wiekszych szkod...i ze to ostatecznosc.
Ja sie nie kloce z ludzmi, ktorzy chca sie operowac, moze czuja sie z tym lepiej, ale ,,,moja znajoma przeszla 5 juz operacji, i wciaz czuje sie zle. Wiec po co ten stres??
Owszem, czasami nie ma wyjscia...ale z
dyskopatia czesto mozna zyc bez sklapela.
Moj znjomy 63 letni byly olimpijczyk w WKKW jedzi konno nadal, i twierdzi, ze gdyby nie to juz dawno wyladowalby na wozku inwalidzkim, a dyskopatie z miany ma powazne. No, ale jezdzic, a jezdzic...sa tacy, ktorzy rzeczywscie wala tylkiem o siodlo i nie wiedza co rytm, rownowaga i dosiad odciazajacy...
W sumie to wszedzie czytam,ze jazda konna jest przeciwwskazana, ale to dotyczy tych, ktorzy owszem siedza na koniu, ale z umiejetnosciami to juz gorzej.
Ja juz nie szaleje, ale spokojna jazda mi pomaga. NIE moge iwerzyc innym , ze mi szkodzi, jezeli czuje sie lepiej!!!!A REZONANS CHYBA TEZ NIE KLAMIE, MOJ STAN OD TEGO SIE NIE POGORSZYL.
Wlasnie gorzej jest z rowerem albo wstrzasami w aucie terenowym , po sankach tez mnie boli. Wiec tego zaniechalam i tyle.