Gosiu nie ma reguł na "odpuszczanie". Każdy sprawdza ile może. Na pewno na początku, to nawet garnka z wodą na zupę nie powinno sie nosić, tylko nalewać wodę szklanką, potem powoli sie zakres ciężaru zwiększa, ale na jaki - to jest naprawdę indywidualne.
Ja myślałam, że cos mi sie działo na kolejnych poziomach, bo miałam bóle pogodowe, przeciążeniowe, coś mnie ciągnęło w drugiej niby zdrowej ręce, a jak w końcu zrobiłam kontrolne MR po 1,5 roku od operacji (specjalnie nie naciskałam na szybsze tak się bałam, że będzie tam coś strasznego) to okazało sie, ze stan jest DOKŁADNIE taki sam jak przed operacją, jedynie tam gdzie była ta okropna przepuklina to siedzi sobie implant, a rdzeń wrócił na swoje miejsce i ma się całkiem dobrze. Skąd więc są te bóle?
Na pewno nie pochodziły od przepuklin, bo kolejnych nie było.
To u mnie muszą być kwestie blizn, zrostów, innego obciążenia kręgosłupa po operacji, powięzie i ścięgna się buntują i nie pozwalają za bardzo zaszaleć.
No i dobrze- przynajmniej muszę o siebie dbać.
Nam nie wolno zapominać, że mamy ograniczenia - nawet jak czujemy się idealnie.
Może więc to nawet jest dobre, że coś nam pozostaje i przypomina aby dbać o swój kręgosłup.
A w zapewnienia lekarzy, że po operacji będziemy całkiem zdrowi i wrócimy do pełnej aktywności nie należy wierzyć. To się zdarza tylko nielicznym - w większości przypadków całkowitego powrotu do stanu sprzed kilku-kilkunastu lat, zanim dopadła nas dyskopatia raczej już nie ma.
Jest całkiem dobrze, ale już nie nadajemy się do sportów wyczynowych - czy tych na boisku, czy ze szmatką w domu.
Asia