Na piwo pójdę z wami chętnie ale włosów nie skrócę, bo przynajmniej one się jeszcze nie starzeją :).... w przeciwieństwie do dysków.
Irku - i reszta. Wszyscy mamy jeden podstawowy problem - nie wiemy co by było gdyby.....
Co by było ze mną gdybym nie poszła na operację? A jakbym nie poszła (jak Irek) co by było ze mną gdybym poszła? No i to jest ten dylemat....
A żeby wrzucić też kamyk do ogródka: jak moja rehabilitantka zobaczyła moje MR to powiedziała mi dosłownie: gdybym wiedziała że tak to wygląda, to bym pani NIE DOTKNĘŁA". Nawiasem mówiąc właśnie jej zawdzięczam rwę. Przedtem nie wiedziałam co to jest - bolały mnie tylko łopatki i okolice. Oczywiście prędzej czy później rwę bym i tak dostała ale w moim przypadku byłoby to później.
I drugi kamyk - moja koleżanka ze szpitala - doznała paraliżu w trakcie zabiegów (ćwiczeń) na kręgosłup lędźwiowy w szpitalu. Paraliżu wywołanego dyskopatią szyjną, o której nie wiedziała że ja ma. W szpitalu tez na początku nie wiedzieli dlaczego straciła przytomność, ma niedowład nogi i porażony pęcherz. Mielopatia z 2 poziomów :(. Operowana kilka dni po mnie ale już nie z super efektami.
Nie jesteśmy jasnowidzami ani nawet lekarzami. Nie wiemy co z nami będzie jak się operujemy, ani co jak się nie operujemy. i tak to zostanie - jedni pójdą odbarczać nerwy i rdzeń, a inni się będą rehabilitować. Jak będzie dobrze - będziemy innych namawiać do pójścia naszym tropem. Jak będzie źle, będziemy przestrzegać jak Halinka. Ale czasu nie cofniemy - dlatego wybór każdy podejmuje sam, bo konsekwencje dotkną jego.
Irku mam do ciebie szacunek że walczysz, dokładnie tak samo duży jak do tych, co podjęli decyzję o operacji.
Bo nikt z nas nie wie, czy zrobił dobrze.
No.... jednak nie nikt - Halinka wie, że operację miała za późno. A gdyby się operowała wcześniej, może teraz tez by się zastanawiała czy faktycznie musiała.
Ojej ale ja filozofuję dajcie już lepiej to piwo
a życie jest takie fajne, prawda?.......
Asia