Widzę Gościu, że nadal nie rozumiesz do końca co nas przede wszystkim bulwersuje - pomijając fakt pozbawienia ludzi możliwości zarobkowania i normalnego funkcjonowania.
W każdym niemal poście pojawia się KONIECZNOŚĆ powtórnego zdawania egzaminu, a co za tym idzie kolejnych kosztów, które musimy ponieść, aby odzyskać prawko - nie wiemy tak na prawdę na jaki czas je odzyskujemy.
Jeśli o mnie chodzi to mogę odczekać 2 lata i przejść ponownie badania, bo mam kierowców w domu, bo samochód nie jest mi potrzebny do pracy, ale DLACZEGO mam zdawać ponownie egzamin i płacić niemałą kasę??? Czy padaczka pozbawi mnie możliwości logicznego myślenia? Czy przez padaczkę zapomnę o przepisach?
Wspomniałeś o Wszystkich Świętych. Ilu tzw. niedzielnych kierowców wyjedzie w ten dzień??? Ilu po kielichu wsiądzie za kółko??? Ilu cukrzyków, którzy mogą nagle zapaść w śpiączkę cukrzycową? Ilu nadciśnieniowców, którym skoczy ciśnienie stojąc w korkach? Przecież to też choroby przewlekłe, które wymagają stałego podawania leków. Ale jakoś nie słyszałam (jeśli jest to mnie popraw) o przepisie, który odbierałby tym ludziom na dwa lata możliwość prowadzenia pojazdów, a potem kazał zdawać egzamin.
BTW. proponuję przeczytać http://www.ol.21net.pl/pdf/ole-2009/ole-2009-1-069.pdf
Przeprowadzone badania w różnych krajach wskazują, że epileptycy stanowią znikomy ułamek procenta tych, którzy spowodowali wypadki
"...Epileptycy – kierowcy powszechnie uważani są za zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym, chociaż – jak wykazują badania – odsetek wypadków drogowych spowodowanych napadem padaczki wynosi około 0,02% do 0,2%"
a tzw. "kontrolowani" epileptycy czyli tacy jak my, biorący leki, są nawet lepszymi kierowcami, bo jeżdżą ostrożniej.