U mojego brata niestety nic, czym mogłabym się pochwalić, karmimy go, sadzamy i robimy masasz prof. Talara, jeszcze nie pionizowaliśmy bo wszystko się opóźniło przez różne infekcje i zapalenia Małymi kroczkami idziemy do przodu. Żona brata już całkiem olała go, nie przychodzi już wcale(w święta też jej nie było) pobiera całe jego pobory i nie daje rodzicom ani grosza, mój tata sam pracuje a mama zajmuje się bratem i nie ma w tej chwili żadnego dochodu, jest im bardzo ciężko finansowo a że brat jest żonaty to nie mogą się nawet starać o żadne zapomogi, a same wiecie ile kosztuje utrzymanie śpiocha, ja biore dodatkowe dyżury żeby im pomóc ale przez to mam mało czasu żeby do nich jeździć(mieszkam 35 km od nich) a do tego dom i dwoje dzieci..... Namawiam rodziców aby złożyli wniosek o alimenty dla brata, ale oni nie chcą latać po sądach i kłucić się z bratową ale jak długo jeszcze dadzą radę.... No dość narzekania, jeszcze kiedyś będzie lepiej.
A co do małych miejscowości to masz racje sama mieszkam w takiej i zawsze mnie dziwiło skąd ludzie tyle o sobie wiedzą i maja czas na plotki, to okropne, ale mimo to proszę piszcie co u Was.