Na początku jestem zobowiązana podziękować Wam, że dajecie tak wiele siebie dla tego forum. Podziwiam Waszą wytrwałość, pomysłowość, to że czasami przenosicie góry, aby pomóc Waszym bliskim. Oczywiście jak się domyślacie znalazłam to forum, bo sama mam teraz braciszka w takim stanie. Jest to stan wegetatywny. 27 lutego nastąpiło zatrzymanie akcji serca w wyniku czego nastąpiło niedotlenienie. Teraz mój 45 letni brat rusza oczami, podnosi delikatnie ręce i nogi. Chwyta, ściska rękę czy piłkę, ale wszystko, jak to mówią lekarze nieświadomie. Ale przez pierwsze dwa, trzy tygodnie tylko leżał i ruszał gałkami ocznymi. A więc są postępy. Codziennie odwiedzam mojego brata w szpitalu. Razem z Jego żoną a moją przyjaciółką walczymy o Janusza. Mój brat ma śliczne córeczki w wieku 3 i 10 lat. Nie muszę pisać z jakim cierpienie nas wszystkich się to wiąże, przecież dobrze to znacie. Mój brat żyje i dopóki tak jest będę robić wszystko by mu pomóc- masuję go rozmawiam z nim, daję mu do wąchania różne rzeczy, wykorzystuję wiedzę, którą posiadłam na tym forum. Chciałabym zrobić więcej, ale potrzebna mi jest Wasza pomoc. Chciałabym się umówić na wizytę do profesora Talara. Jak pewnie wiecie nie odbiera telefonu, dzwonię już od ponad m-ca. Numer mam od Was. Wiem, że niektórzy z Was mają kontakt z profe***m. Proszę umówcie mnie na wizytę. Nagramy brata, zrobimy wszystko co trzeba, koszty nie grają roli (nie jesteśmy zamożni, ale cała rodzina wesprze mojego brata, razem to udźwigniemy).Wiem, ze wizyta troszkę kosztuje, ale jest to koszt moim zdaniem uczciwy, stwierdzam to po analizie Waszych opisów. Proszę jeśli to tylko możliwe dajcie mi znać, czy jest możliwe umówienie się na wizytę do profesora Jana Talara, za Waszym pośrednictwem. Data nie ma znaczenia. Błagam dajcie mi odpowiedź. Pojechalibyśmy w ciemno, ale mieszkamy ponad 450 km od Niemcza.
Essi