Reklama:

To trzeba przeżyć samemu - wyprawa podróżników dedykowana dzieciom z SMA

Ten tekst przeczytasz w 13 min.

To trzeba przeżyć samemu - wyprawa podróżników dedykowana dzieciom z SMA

Kartka z podróży

Góra Denali

SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Na pierwszy rzut oka samo użycie wyrażenia SMA nikomu nic nie mówi. Dopiero gdy wdroży się w temat, wyjaśni pewne zagadnienia i spotka kogoś z tym schorzeniem to zaczyna się rozumieć na czym ono polega. Chcemy Państwu przedstawić niesamowitą historię dwóch chłopaków, którzy na co dzień są aktywnymi blogerami piszącymi o górach i podróżach. Łukasz Kocewiak i Szymon Żoczek postanowili wybrać się na najwyższą górę Ameryki Północnej - Denali - dedykując wejście dzieciom z SMA. Ktoś zapyta, ale dlaczego SMA, po co dokonali takiego trudu oraz czemu weszli akurat na tę górę? - wszystkie odpowiedzi znajdziecie Państwo w wywiadzie, który przeprowadziła z Łukaszem i Szymonem nasza redakcyjna koleżanka (prywatnie również blogerka górsko-podróżnicza) Katarzyna Irzeńska. Zaparzcie herbatę i czytajcie :)

Reklama:

Czy mieliście jakieś trudne sytuacje podczas zdobywania góry? Jakieś kryzysy?

Łukasz: Muszę przyznać, że cała wyprawa poszła dość gładko i wejście na Denali obeszło się bez niebezpiecznych i kryzysowych sytuacji. Na szczycie stanęliśmy dość szybko, więc nie zdążyłem się tak naprawdę dobrze zaaklimatyzować, co czasami powodowało dyskomfort. Poza tym, naprzykrzał mi się ciągły krwotok z nosa. Już jakoś tak mam na wysokościach. Byłem już kilka razy na wyższych i bardziej wymagających szczytach. Nowością na Denali były dla mnie: dość niska temperatura, długość trwania dnia oraz lądowanie awionetką na lodowcu. Niezapomniane przeżycie.

Szymon: Kryzysy w górach wysokich są chyba zawsze – na pewno u mnie. Często przy dużym zmęczeniu nasza głowa podpowiada nam, abyśmy już dali sobie spokój. Po co się tak męczyć? Jeśli przychodzą mi do głowy takie myśli – to dla mnie to jest kryzys. Wtedy trzeba powalczyć ze swoimi myślami, słabościami i nie poddawać się :)

Na Denali ciężkie i trudne było dla mnie przejście popękanego lodowca z ogromną ilością wielkich czarnych szczelin. Tego bałem się najbardziej.

Podczas zdobywania góry zapewne doświadczyliście wiele trudu. Dla Was poprzeczką była góra, dla osób z SMA stanowią ją często proste codzienne czynności. Co czuliście, myśląc o tym podczas wspinaczki? To zapewne bardzo osobiste i indywidualne przeżycia, bo nie da się porównać przecież zdrowego w pełni sprawnego fizycznie człowieka do osoby cierpiącej na SMA.

Szymon: Tak jak wspominałem wcześniej my walczymy w górach kilkanaście dni, oni codziennie ze swoją chorobą. Miałem tego świadomość. Wiedząc, że Igor wkłada każdego dnia dużo wysiłku, aby choć troszkę poprawił się jego stan zdrowia, to ja też nie mogę odpuścić – działało to na mnie bardzo motywująco. 

fot. Kartka z podróży

Jestem pewny, że są to osoby dużo silniejsze od nas. Czasem wydaje się nam, że nie mamy nic, a mamy tak dużo. Możemy chodzić, biegać, skakać, siedzieć. Oni do tego dążą przez całe życie, my w większości mamy to podane na tacy, nie musimy o to walczyć, może dlatego jesteśmy bardziej leniwi?

Łukasz: Wspinaczkę na Denali staraliśmy się w metaforyczny sposób porównać do walki z tą przewlekłą chorobą. Dla nas każdy krok ku górze, to krok po zwycięstwo, a nagrodą jest satysfakcja z trudu włożonego w całe przedsięwzięcie. Dla dzieci z SMA każda godzina rehabilitacji, każde doniesienie o postępach w pracy nad skuteczną metodą leczenia, to kolejny drobny kroczek do przodu. Było dla mnie szalenie motywujące to, że dedykowaliśmy wyprawę Indze, Igorkowi i innym z SMA. Miałem świadomość, że nasz ewentualny sukces przyczyni się do rozpowszechnienia wiedzy na temat tej choroby. Jesteśmy przekonani, że dzięki temu od niedawna zatwierdzone leki staną się dostępne dla każdego. Dla mnie to także był pewien ciężar psychiczny, bo czy rozmawialibyśmy teraz, gdyby nie udało się nam postawić stopy na szczycie? :)

fot. Kartka z podróży

Czy Denali to góra dla każdego? Czy moglibyście podać kilka cennych wskazówek dla osób, które przymierzają się do jej zdobycia.

Łukasz: Wyprawa w góry wysokie – oczywiście taka bez wsparcia komercyjnych agencji turystycznych – wymaga sporego przygotowania. Składają się na to: ekwipunek, trening, pozwolenia, analiza ryzyka, ubezpieczenia itp. Im lepiej się przygotujemy, tym mniejsze ryzyko niepowodzenia oraz nieplanowanych kosztów. Oczywiście potrzebne też jest odpowiednie doświadczenie zdobyte w trakcie podobnych ekspedycji. Tym razem, ze względu na większe doświadczenie w górach wysokich, w warunkach zimowych oraz w planowaniu ekspedycji, ciężar powodzenia wyprawy spoczywał w dużej mierze na moich barkach. Razem z Szymkiem tworzyliśmy zgrany duet i dlatego radość z osiągniętego sukcesu smakuje jeszcze bardziej.

Szymon: Z pewnością nie dla każdego, ponieważ nie każdy dobrze znosi przebywanie na dużych wysokościach. Ważne aby to nie była dla kogoś pierwsza wyprawa w góry wysokie. Jest dużo pięknych niższych gór gdzie można się sprawdzić, zobaczyć jak zachowuje się organizm na trzech, czterech czy pięciu tysiącach metrów n.p.m. Trzeba również wiedzieć co zabrać. Duży, ciężki bagaż może być powodem do niepowodzenia wyprawy. Na Denali wszystko trzeba wnosić samemu.

POWIĄZANE DYSKUSJE NA FORUM Z KATEGORII Choroby OUN

Okulista RZS poszukiwany
Szukam lekarza okulisty, który zna objawy zaawansowanego RZS
Czy neurolog dziecięcy a stres pourazowy?
Szanowni Państwo, proszę o informację czy neurolog dziecięcy może wystawić zaświadczenie o występującym u dziecka stresie pourazowym oraz reakcjach nerwicowych pod postacią lęku? Serdecznie poz...
Porażenie 7-ego .nerwu twarzowego
Mam porażenie 7-ego nerwu twarzowego. Lekarz mi przypisał Medafen, jak on działa w mojej chorobie
Ból w jednym miejscu
Dzień dobry od ponad miesiąca mam dziwny ból głowy nie trwa od od rana do nocy jednak zaczyna się po południu i wieczorem puszcza zlokalizowany jest nad prawym czubkiem i na czubku jest to taki ból ...
Prolaktyna
Mam podwyższoną prolaktyna. Max to 26,53ng/ml a ja mam 47 .. Mam bóle głowy, nudności.. To się leczy jakoś? Z góry dziękuję
Miastemia i Parkinson
Żoną ma stwierdzona w 2012 miastemie rzekomoporazna,a w 2021 roku oprócz tego neurolog stwierdził chorobę Parkinsona.Jest to bardzo rzadki przypadek,aby mieć obie choroby.Jestem. z Opola.
Reklama:
Reklama: