Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
23-12-2012, 12:09:20

Wy też tak mieliście , że jak na pocżątku wybudzali waszego "śpiocha to niby było wszystko dobrze, a na następny dzień go znów usypiali ? Aha i co to znaczy , że pacjent ma przyśpieszony oddech , bo dlatego go usypiają ?
gość
23-12-2012, 12:22:24

Bardzo dziękuję Bożenko za cenne rady!!!Mój Mąż w ogóle nie przełyka,nie ma z nim kontaktu.Na polecenie też nie otwiera ust.Ma ciągle zaciśnięte.Może z biegiem czasu się to zmieni i nauczy się jeść ???Twój Tato od razu przełykał???Napiszę jak przyjadę ze szpitala.Buziaki!!
gość
23-12-2012, 18:57:22

Ewka mój tato na początku zagryzał dolną wargę, no nie dosłownie gryzł ale po prostu miał ją schowaną, ile razy się wyjęło tyle razy chował, szczękał też okropnie zębami przy przekładaniu, kuciu, rehabilitacji więc to była pewnie reakcja na ból. Pielęgniarki kazały kupić smoczek bo to szczękanie wprawiało wszystkich w ból głowy, pojawiło się może miesiąc po wypadku, tak to wkładali mu kawałek gazy między zęby i przyklejali do policzka. Na początki gryzł też strasznie patyczek przy pielęgnacji buzi, rurkę intubacyjną też, ale wsadzić mu smoczek do buzi to była prawdziwa walka. Albo się masowało żuchwę w stawach i kąciki ust, albo czekało aż przypadkiem otworzy buzię i wtedy szybko smoczek do buzi, jedna miła pielęgniarka to miała na to sposób wsadzała mu smoczek taki mniejszy do roku między dziąsła i wargi wtedy tak nie szczękał i po prostu ssał i mlaskał tak ponad 2 miesiące pobytu w szpitalu się to pojawił. Mi zabronili tak robić między wargi a zęby bo smoczek mógł wpaść do buzi, więc kupiliśmy większy +18m i tato go sobie ssał, ale wszyscy się dziwili że się nie ślini bo śpioszki strasznie się ślinią więc wynikało z tego że umie połykać i tak zaczęliśmy ćwiczyć z butelka, na początku pustą potem po kilka kropli, potem taką z membraną ile wyssie tyle spłynie i jakoś poszło. Na początku największym problemem było włożenie smoczka do buzi, jak się to udało nieraz po 20 min czekania, potem się masowało jak u niemowlaczka kąciki ust i pod brodą i tak się to zaczęło. Teraz udało nam się wyćwiczyć to do tego stopnia że albo tata sam się domaga mlaszcząc i ssąc język lub po prostu kilka dotknięć kącika ust i sam otwiera buzię Smoczek zanurzało się w glukozie, słodkim soku, miodzie czy soku owocowym dla zachęty i tak jakoś się to rozkręciło. Jutro druga wigilia mojego taty, a zarazem pierwsza w domu po wypadku mam nadzieję że ostatnia w stanie śpiączki, że obudzi się tego życzę swojemu tacie i wszystkim z tego forum maleńkich postępów w dążeniu do upragnionego celu - do wybudzenia Bożenka
gość
23-12-2012, 19:01:35

Tak zdarza się że usypiają kogoś ponownie po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej. Przyczyną mogą być problemy z samodzielnym oddychaniem, nasilające się dolegliwości bólowe, skoki ciśnienia i tętna czy po prostu wzmożony niepokój ruchowy pacjenta. Po prostu żeby sobie nie zrobił krzywdy. Zapytaj lekarza lekarza dlaczego znowu podają mu te leki. Pozdrawiam Bożenka
gość
23-12-2012, 19:22:22

No z powodu przyśpieszonego oddechu, dziadek teraz jest uśpiony ma podawane antybiotyki bo jakieś infekcję się zaczynają, a nie wiecie co to jest jak w przypadku odsysania flegmy , ona bardzo śmierdzi i ma czarną konsystencję ?
gość
23-12-2012, 20:40:10

Może mi ktoś podać swoje gg, bo mam kilka pytań na szybko.
gość
25-12-2012, 19:25:28

Witam wszystkich
Jak lecą wam święta?? U nas wigilia tak w miarę, dzisiaj też było ok. Tato ładnie się zachowuje to znaczy mało spał, praktycznie cały dzień spędziła na wózku z dwiema godzinnymi przerwami. Tato to wielki smakosz ciasteczek z cukrem, pierniczków i sernika jadł bardzo ładnie i pił też, tylko ryby to przez pega bo gotowane mu nie przypadły do gustu i zupy za żadne chiny nie chciał. Jutro wielki rodzinny zjazd tzn 2 siostry taty z rodzinami, co prawda przez prawie 20 miesięcy już do taty przywykli, ale ja tak nie lubię jak oni gapia się na niego kiedy je lub tak fajnie mlaszcze. Wiem że ciotki kochają brata, dbają faktycznie o niego najlepiej jak potrafią, ale wychodzą z tego śmieszne sytuacje.
Jak na wielkanoc, tatko lubił zawsze sałatkę z sporo kiełbasy i jajek z chrzanowym sosikiem, więc ciocia Grażynka troskliwie przygotowała na świąteczny stół wielka miskę tej pyszności. Było to zaledwie kilka tygodni od powrotu taty do domu, więc my z mamą nie wprawione zaczęłyśmy przygotowania od 6 rano, mycie i karmienie a potem wielkanocne śniadanko ciocia pomagała nam dzielnie, za to w kuchni. My tak postawiliśmy tatę z łóżkiem w drzwiach by dobrze nas widział i słyszał i zasiedliśmy do śniadanka, tacie oczywiście daliśmy butlę pysznej zupy Pod koniec śniadania, ciocia Danusia nałożyła sobie na koniec wielki talerzyk owej ulubionej sałatki i poszła w stronę salonu, a my zajęłyśmy się uprzątaniem z drugą ciocia stołów. W pewnym momencie mama widzi jak ciocia podchodzi do taty i przekonuje go do tego aby on zjadł trochę, a tatko nic, więc bierze strzykawkę pakuje do niej widelcem rozgniecioną sałatkę i próbuje wpakować do pega, szczęście że mama w porę zareagowała, bo to nie ciekawe były by kawałki sałatki w pegu. Dopiero po rozmowie okazało się że ciotka Danusia widziała jak do pokoju taty mój synek wchodzą z kanapkami i sałatką i myślała że tato to je normalnie, tylko teraz tak się obraził i od niej nie chce jeść. I wtedy wydało się co wymyślił mój niespełna wtedy 7 letni synek, że jak pokarze dziadkowi jak się je kanapki, to on się obudzi i będzie jak dawniej bo tak było w bajce. A ciotka myślała że tatko się na nią obraził za coś co powiedziała... i po prostu nie chce od niej zjeść. Tak tatko najadł by się przez pega sałatki w całości. Teraz ciocia jest już niezłym specjalistą w opiece nad tatą i pysznie dla niego gotuje, on uwielbia jej desery i ciasteczka a przy okazji dzieci mają ciocie blisko, a ona czuje się potrzebna, a ta historyjka to rodzinny rarytasik. Pozdrawiam Bożenka
gość
25-12-2012, 20:38:36

Bożenko to super rodzinka:)Pewnie nie kazdy wie jak karmić osobę w śpiączce:)Ja też nie:)Ja taka jestem zadowolona z opieki,dziewczyny dzisiaj go wykąpały,obcięły i on widać lepiej się czuł:)Ale tylko 2 są takie super bo reszta to za karę tam chyba pracuje.Dzisiaj pierwszy raz otworzył usta tak jak by chciał coś powiedzieć i na pewno mnie słyszy to jestem pewna.Będą po woli odłączać mu respirator i zobaczymy,miałam dziś wrażenie jak by spojrzał na mnie tak świadomie przez 5 sekund.BŁAGAM WRÓĆ
gość
25-12-2012, 20:55:24

GOJA.WITAM WSZYSTKICH I SKŁADAM NAJLEPSZE ZYCZENIA DLA WAS I DLA NASZYCH ŚPIOSZKÓW.Ja wczoraj w wigilie byłam u mamusi.Zawiozłam prezent.Kupiłam wielkiego pluszowego misia mała choineczke i poduszke w kształcie gwiazdora.Puściłam radio leciały kolędy a my z rodzina opowiadaliśmy mamie.Mamcia gesto sie śluzuje juz parę dni i dostaje antybiotyk.Całe szczeście że niema goraczki.Dziś też mamcia miała odwiedziny........Najpiekniejszym prezentem było by dla mnie gdyby coś u mamy zaczeło sie zmieniać na lepsze....
gość
26-12-2012, 13:35:31

Witam.
W skrócie chronologicznym to co przytrafiło się mojej mamie.
2 tygodnie temu.
Moja mama aktualnie leży pod respiratorem.
Wg lekarzy nie wykazuje reakcji na bodźce zewnętrzne, jej płuca nie podejmują samodzielnej pracy, czyli nie oddycha samoczynnie.
Lekarze dawali jej kilka godzin życia (włącznie z ordynatorem OION-u), lecz teraz zaczęła się 3 doba, stan bardzo ciężki bez zmian.
Mama trafiła na oddział intensywnej terapii po ustaniu funkcji krążenia i oddychania, podjęto udaną próbę reanimacji (trwało to około 10-15 minut). Wcześniej leżała na kardiologii.
Ubiegły tydzień.
Z moich obserwacji wynika, że jeszcze wczoraj miała otwarte szeroko i nieruchomo oczy i duże źrenice, teraz przymyka powieki i nie ma już czerwonych białek. Poza tym w pierwszy dzień miała zimne stopy, teraz ma ciepłe i jest skóra reaguje na temperaturę (przykryłem ją bo zmarzła- miała tzw ***gęsią skórkę***. Lekarze twierdzą, że nie ma świadomości i trzeba czekać. Wiem, może to głupie...ale łudzę się że może Nas słyszy. Dzisiaj jak przyjechał jej brat to, poleciały jej łzy i robiła coś w rodzaju szlochania lub kaszlu (trudno określić z rurką w ustach).
Ogólnie lekarze każą czekać, jednak twierdzą że doszło do bardzo ciężkiego uszkodzenia mózgu. Wiem, że trzeba czekać, ale dąłbym wszystko aby wiedzieć czy mnie słyszy i jest chociaż trochę świadoma.
Wróciłem ze szpitala, stan bez zmian oprócz jednej.
Pojawił się oddech szczątkowy, czy jakoś tak. Ogólnie wygląda to w ten sposób że klatka piersiowa porusza się 2x przy jednym cyklu respiratora), tak jakby mama oddychała 2 x szybciej i widać jak nozdrze nosa się rozszerza i przykurcza. Wg lekarza dyżurnego to właśnie oddech szczątkowy, zbyt słaby aby uruchomić tylko wspomaganie w respiratorze.
Poza tym mama :***spuchła*** na twarzy i lekko na rękach.
Ale ta wiadomość o oddechu bardzo dodała mi otuchy i wiary, że może wyjdzie z tego.
Piątek 21.12 - rozmowa z ordynatorem.
Witam.
Dzisiaj mija 8 doba jak moja mama leży pod respiratorem, po zatrzymaniu krążenia i oddechu.
Odratowano ja i trafiła na OIOM pod respirator.
Diagnoza - niewydolność oddechowa i ograniczona (czy też słaba) niewydolność krążeniowa.
Wg ordynatora, jej organizm nie podejmuje samoczynnej czynności oddychania i zżyje tylko dzięki respiratorowi.
Dzisiaj widziałem się z Ordynatorem po tygodniu i powiedział mi wprost, że mama powoli umiera, i nie ma ratunku. Wg niego mama była około 15 minut reanimowana i ma bardzo duże zmiany w mózgu, jak on to powiedział mózg się nie regeneruje. Mózg albo jest albo się rozkłada i właśnie to drugie się teraz dzieje mojej mamie. Ogólnie przytoczył informacje prasowe o tym, że ktoś po kilku latach śpiączki odzyskuje świadomość- że to kłamstwo, takie rzeczy są naciąganie przez prasę. Opowiadał o jakimś sportowcu, który leżał miesiąc pod respiratorem i zmarł. Podczas sekcji zamiast mózgu miał brudną gęstą wodę (mózg się rozpłynął). Kurdę po takim spotkaniu jedyne co mi przychodzi na myśl, to po co moja mama się męczy?, na co czekamy?. Jestem podirytowany podejściem ordynatora OIOMU pewnego szpitala, bo to wygąda tak, że położył już krzyżyk i ma bierną postawę.
A pojechałem dzisiaj do niego z wielką nadzieją, że jest lepiej bo o tym świadczyły pewne objawy o których poniżej.
FAKTY:
- Mama jest podłączona do respiratora ustawionego na PPV.
- Przez pierwsze 3-4 dni miała tętno na poziomie 90-98.
- Od kilku dni tętno jest na poziomie 130-140, z czego dzisiaj spadło do około 105-110.
- Przez pierwsze kilka dni otwierała oczy, lecz wzrok był punktowy (z małym wyjątkiem o którym poniżej).
- miała też kaszel, lub odksztuszanie.
- od dwóch dni nie otwiera oczu, dzisiaj widziałem tylko jak ruszają jej się gałki pod powiekami.
OBSERWACJA:
Aktualnie sposób oddychania jest taki jak na początku, klatka unosi się zgodnie z pracą respiratora (pomiędzy jest delikatny ruch podwójny klatki ale naprawdę bardzo malutki).
Jednakże jeszcze wczoraj i wcześniej widać było jak oddycha sama i bardzo się męczy. Klatka piersiowa ruszała się 2x szybciej niż praca respiratora, widać było unoszenie nozdrza nosa i mama bardzo się kłóciła z respiratorem (właśnie wtedy tętno na poziomie 130-140). Marszczyła czoło, starała się kasłać itp. Zastanawiam się jak silny musi być oddech aby widać było pracę nozdrzy, zrobiłem sobie test i stwierdziłem, że trzeba mocno "dmuchnąć". Ale wg lekarzy to pojawił się oddech szczątkowy (czy jakoś tak) i jest zbyt słaby aby samodzielnie mama podjęła pracę oddychania. Kurdę ona aż cała się ruszała, połowa ciała chodziła podczas tego przyspieszonego oddechu. Ordynator nawet nie dał mi dokładnie o tym powiedzieć, nie wiem czy wie o tym fakcie, tak szedł w zaparte.
Dzisiaj wszystko wróciło do normy, oddycha w rytmie respiratora. Wczoraj lekarka mówiła, że podawane są leki zwiotczające aby oddech był tylko przez respirator.
Druga sprawa to coś co wydarzyło się w Poniedziałek.
Wydaje mi się, że mama odzyskała na chwilkę chociaż cześć świadomości. Otworzyła oczy i patrzała się punktowo gdzieś tam, po jakiejś minucie stwierdziłem, że patrzy się na mnie (musiała przesunąć wzrok na dół jakieś 15 stopni, ale robiła to tak wolno że niezauważalnie). I jak już patrzyła na mnie, wyprężyła się i ze 4-5 razy próbowała jakby wydobyć głos. Zmęczyła się i zamknęła powieki. Wystraszyłem się, pobiegłem po pielęgniarkę bo myślałem, że się krztusi własną śliną, której miała dużo w ustach. Dziwne ale jestem pewien, ze to była świadoma reakcja, niestety tylko raz.
Wczoraj i wigilia 2012.
Mama powoli słabnie....już nie otwiera oczu, tętno spadło. Zaczynam się martwić, ale.....
Uśmiechnęła się!.
Nie - śmiała się ***całą gębą*** przez jakieś 2 sekundy patrząc na mnie!!!!.
Poczytałem trochę na sieci i postanowiłem zacząć działać.
Dzisiaj gdy przyszedłem stan był jeszcze gorszy, tętno spadło do około 40-60, w pewnym momencie na kilka sekund nawet wszystko stanęło (prosta linia na ekranie jak w filmach), aby nagle wskoczyć na 160, ogólnie tętno mamy jest bardzo nieregularne. Oddech ustawiony na 12. Brak kontaktu, otwierania oczy (czasami jedno oko minimalnie przymknięte). Bardzo dużo śliny, a właściwie wody z ust, postanowiłem działać a nie czekać biernie na *** koniec*** tak jak cały OIOIM. Zacząłem masować jej opuszki i palce u stóp i rąk, energicznie wkładając w to trochę siły, nawet lekko szczypałem. Masowałem także poliki i za uszami, cały czas do niej mówiłem co robię i dlaczego. Po pół godzinnym masażu tętno podskoczyło do 110-130 już było lepiej jednak czasami nadal spadało poniżej 90, oddech podskoczył na około 21-23, widziałem jak znowu nozdrza nosa się rozchylają. Mama lekko podniosła lewą powiekę, gdy zgasiłem główne światło i zostało tylko punktowe otworzyła bardzo szeroko obydwoje oczu, popatrzała na mnie właśnie wtedy zaczęła się śmiać próbując jednocześnie językiem wypchnąć waciki które ma na ustach przymocowane na stałe ze, względu na ślinienie. To było wspaniałe, wiem że nie jest tak, jak mówią lekarze z Intensywnej że to koniec, że powoli umiera itp... ma świadomość i wiem że chce żyć, boję się tylko żeby jej serduszko wytrzymało bo już chyba jest bardzo zmęczone. Ale będę kontynuował masaże, tak na czuja, bo nikt mi nie powiedział jak mam to dobrze zrobić, ale widzę że przynosi efekt.
Chciałbym jakiejś porady od prof. Talara, ale nie wiem jak to zrobić. Pomożecie?

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: