Witam serdecznie,
potrzebuję słowa wsparcia i wyjaśnienia. Mój tata (65 lat) trzy tygodnie temu przeżył wylew podpajęczynówkowy z przebiciem do komór mózgu, na skutek pęknięcia dużego tętniaka. Nie dawano mu żadnych szans-mówiono nam, że pozostała tylko ludzka nadzieja. W trakcie badań ujawniono drugiego, bardzo małego tętniaka. Przeprowadzono udaną embolizację (ok. 15 h po pęknięciu), z zabezpieczeniem małego tętniaka, którego tata ma w przyszłości usunąć. Tata nie był w śpiączce, był od razu przytomny, miał podstawową orientację, poznawał najbliższą rodzinę. Oczywiście, były mniejsze i większe kryzysy, ale bez poważnych komplikacji. Tata ma minimalny (tak określił neurolog) niedowład lewej strony. Chodzi już sam, chociaż trochę chwiejnie, sam je, pije, myje zęby etc. Uczy się powoli korzystać z toalety, chociaż idzie to opornie. Martwi nas jego forma umysłowa, a właściwie oszczednosc w wypowiedziach lekarzy. Tata poznaje już coraz więcej osób, codziennie przypomina sobie coś nowego, jest coraz bardziej aktywny, pyta o swoich znajomych. Bardzo ładnie mówi, liczy, czyta, jednak często bywa, że pomiędzy logicznymi wypowiedziami pojawiają się te niedorzeczne. Mówi np. że jest na basenie albo zaczyna opowiadać o swojej pracy, łatwo też się rozprasza, bywa zagubiony, zapomina czasem, że ktoś u niego był. Neurolodzy mówią, że codziennie widać małe postępy, ale nic więcej nie są w stanie powiedzieć. Tomografia z dziś w porządku-obrzęk mózgu wreszcie się bardzo ładnie zmniejsza, krew się prawidłowo wchłania. Widzę, że są tu Osoby, które przeżyły wiele trudnych chwil. Czy ktoś jest w stanie napisać czy to splątanie umysłowe może chociaż trochę jeszcze ustąpić? Czy mogę jakoś dodatkowo tacie pomóc, oprócz miłych rozmów i opowiadania mu o nas i świecie?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Aga