Witam mam na imię Jakub i moja żona Ania wczoraj byli 19.03.2016 o godzinie 6:30 miała pierwszy atak . Przebiegał no tak - nagle zerwała się ze snu i jej całe ciało było sztywne całe drgało , delikatnie jechała jej ślina z buzi i wydawała z siebie dziwne dzięki a nawet jęji . Tamtego dnia miałem znikomą wiedzie na temat tej choroby i chciałem jej pomóc . Uniosłem ją do pozycji siedzącej i złożyłem palec do ust żeby język jej trzymać .. Okazało się ze omal mi pałac nie odgryzła . Szybko po tym jak atak ustąpił a trwał z 6 minut stała się taka bardzo wiotka i zero kontaktu z nią wiec postanowiłem ją postawić na nogi i ocucić . To było straszne strzelała dziwne miny ale jakoś po 10 minutach od ataku po woli kontakt wrócił. Natychmiast ją ubrałem i do szpitala zawiózłem. Tam byliśmy 10 godzin w tym czekaliśmy 5 i w szpitalu rutyna . A dziś w nocy czuwałem nad nią całą noc aż do teraz i widzę po niej że nie spokojny sen . Proszę o rady i pomoc i wasze odpowiedzi