Mam na imię Bartek, jakiś miesiąc temu jak grom z nieba spadły nagłe ataki u naszej Igusi a po nich następowąły dziwne napady płaczu.
Ogólnie nasza córunia zawsze była bardzo marudna (nawet powiedziałbym, że była nerwowa), ale dobrze się rozwijała i dużo już z nami "rozmawaiła" a rozsmieszyć było ją łatwo.
Żona zaobserwowała, że podczas tych napadów zaczęły jej oczka uciekać do góry i po tym jak uciekały jej oczka rozkładała ręce na boki. To przewracanie oczu trwało z 1-2 sekundy, potem kilkanaście sekund przerwy w czasie której zazwyczaj płacze (czasami nawet histerycznie). Takie ataki ma od kilku do kilkunastu minut. Od pani neurolog dostaliśmy skierowanie do szpitala i tego samego dnia została przyjęta do Instytutu Zdrowia Dziecka w Katowicach (neurologia dzieci małych) z podejrzeniem o padaczkę.
Miała robioną TK, EEG, USG. Badał ją okulista, laryngolog oraz zjawił się neurochirurg.
Z badań które miała to wiem, że USG prawidłowe. Dowiedzieliśmy się też, że TK jest dobre z tym, że mielina rozwinięta na około 4 miesiąc.
EEG ma nie prawidłowe.
Od tygodnia dostaje Depakine w granulkach.
Od jakiegoś czasu (od jakiś 2 tygodni) dziecko stało się histeryczne.
Nasza córunia stała się bardzo smutna, patrzy bardzo dziwnie bez jakiegoś celu (w sufit), tak jak by była nie obecna. Rzadko patrzy w oczy. Co bardzo nas mocno z żoną boli.
Mała ma najprawdopodobniej alergie na na białko krowie oraz problemy z przyswajaniem laktozy - jednak nasza "pediatra" nie stwierdziła tego dokładnie.
Dzieciątko ma już zarośnięte ciemiączko oraz dziwne zgrubienie (delikatne) na czółku.
Ma ona także deformację czaszki - Plagiocefalia ułożeniowa.
Oglądał ją neurochirurg (nie było mnie przy tym, ale żona twierdzi że bardzo pobieżnie)
Lekarze także stwierdzili u niej słabe napięcie mięśniowe.
Z dwoma ostatnimi dolegliwościami mogła by już dawno być rehabilitowana ale nasza "pediatra" wciąż twierdziła, że wszystko jest ok i że to jej przejdzie.
Aha, przez 2-3 miesiące otrzymywała (z zaleceń "pediatry" spore dawki wit. D3 - sztuczny pokarm + CebionMulti + D3 w kropelkach.
Kuracja lekiem nie pomaga (już ponad tydzień podają). Dzisiaj lekarz stwierdził, że poziom leku w krwi jest wysoki.
Dziecko niestety się męczy. Ciągłe ataki a po nich kilkugodzinny płacz.
Ma też podejrzenie o refluks. Już od tygodnia jest taka hipoteza a jak do tej pory gastrolog się nie pojawił bo ponoć nie ma czasu)
Powoli ta cała sytuacja zaczyna mnie przerastać - nie mogę patrzeć jak dziecko się męczy, gdzie tak de facto to coraz gorzej jest z Igusią
Czy zna ktoś jakieś inne kliniki zajmujące leczeniem się padaczek u tak małych dzieci ?
Bardzo proszę o pomoc, co mam zrobić ?
Jak załatwić przeniesienie dziecka do innej kliniki ?
Czy jest to możliwe by lekarze przez prawie już miesiąc nie mogli nic ustalić ?
Dziecko przez ten czas zatrzymało się w rozwoju, co widać coraz wyraźniej a nawet śmiem twierdzić, że następuje regres.
Czego powinienem się się wypytać lekarki, może na coś zwrócić im uwagę.
Błagam o jakąś poradę lub pomoc.