Witam wszystkich. To będzie pierwszy post, jaki kiedykolwiek w życiu napisałem na jakimkolwiek forum dotyczącym epilepsji, ale ostatnio czuję wielką potrzebę podzielenia się swoją historią z innymi ludźmi w podobnej sytuacji jak moja. W wieku 6 lat dużo chorowałem na zapalenia płuc. Mama zaczęła mnie prowadzić do przychodni na inhalacje. Jakaś mądra pani pielęgniarka prawdopodobnie musiała nie dopilnować obowiązków i nie zdezynfekowała dokładnie urządzenia. Efekt? Gronkowcowe zapalenie opon mózgowych z zapaleniem zatok sitowych. Pół roku szlajania się po szpitalach, dwie trepanopunkcję i zmiana osobowości, ale jakimś cudem wyszedłem z tego. Wróciłem do szkoły, nadrobiłem zaległości i zapomniałem o przeżytej "przygodzie". W wieku 16-17 lat, jak każdy nastolatek zacząłem spożywać alkohol. Zaczęło się - początkowo nikt za bardzo nie wiedział o co chodzi, zawieszki które łapałem, dziwne zachowania jak siadanie na ziemi i wpatrywanie się przed siebie z przerażeniem czy dziwne gadanie (podczas wyłączenia świadomości zwyzywałem od najgorszych żonę mojego ojca). W końcu w wieku 20 lat już podczas studiów dostałem grand mal podczas snu i zdiagnozowano u mnie epilepsje. To był dla mnie szok, nie mogłem się pogodzić z tym co usłyszałem, negowałem to i buntowałem się. Chciałem żyć tak jak inni ludzie wokół mnie i tak właśnie żyłem - piłem dalej, jeździłem autem etc. Chęć na prowadzenie auta przeszła mi po drugim rozbitym aucie, na szczęście nic nikomu się nie stało. I tak sobie żyłem cały okres studiów. Atak w laboratorium przekreślił moje plany na zostanie naukowcem. Trzeba było się dostosować i szukać pracy gdzie indziej. W międzyczasie moje ataki zmieniły swój charakter. Tak jak wcześniej miałem wyłączenia świadomości i napady nocne, tak zacząłem mieć tylko napady w nocy (ostatnie wyłączenie miałem jakieś 3,5 roku temu). Znalazłem pracę pośrednio związaną z moim wykształceniem. Nie informowałem pracodawcy o mojej chorobie.Jakoś dwa lata temu przestałem całkowicie pić wódkę, ale dalej piłem piwo. Miałem średnio raz w miesiącu napad nocny. Rok temu doszły nowe "atrakcje"- obudziłem się w środku nocy przerażony nie czując całej prawej połowy swojego ciała. Straszne uczucie, uwierzcie. Dodatkowo po nocnych napadach zacząłem straszliwie mocno odczuwać zapachy - np. zapach włosów mojej dziewczyny lub zapach sierści mojego kota. Jakby tego było mało, to doszły jeszcze ponapadowe zaburzenia psychotyczne. Mimo tego wszystkiego jakoś w pracy i w życiu prywatnym dawałem i dalej daję radę. Niestety chyba było za pięknie - we wrześniu dostałem w pracy pierwszego w życiu grand mal podczas dziennej aktywności :/ :/. Zrezygnowałem całkowicie z alkoholu (nie piję nawet bezalkoholowych piw). Mimo tego w październiku następny grand mal w dzień i w listopadzie jeszcze kolejny. Zaczynam się bać co będzie dalej.....póki co pracodwaca powiedział mi że mnie nie zwolni. Jednocześnie nie poddaje się i nie mam zamiaru tego robić. Jestem straszliwie upartym człowiekiem :P. Biorę neurotop 300 mg i lamitrin 100 mg. Jeśli ktoś z szanownych tu zaglądających ma ochotę napisać, jakim to nie jestem debilem bo piłem - Proszę niech sobie daruje. Doskonale to wiem :). Po prostu potrzebowałem dużo czasu żeby to do mnie dotarło (jak napisałem chwilę wcześniej jestem straszliwie uparty :P. Ten post robi się strasznie długi więc kończę. Chciałem zadać tylko jeszcze jedno pytanie - macie problemy z pamięcią? Bo ja tak i to straszne, ale tylko z jednym rodzajem pamięci - epizodyczną. Semantyczna działa super.Jestem w stanie bez problemu przypomnieć sobie masy próbek sprzed 2 tyg (4 cyfry) czy dokładną masę chloru (35,453 g/mol :P), ale nie jestem w stanie sobie przypomnieć co mi opowiadała 2 dni temu dziewczyna :/ :/