Reklama:

Padaczka podczas snu transformacja (18)

Forum: Padaczka

Początkujący
30-10-2015, 02:25:08

Witam,
Na padaczkę zacząłem chorować w wieku 19 lat, nagle bez żadnych powodów urazów, guzów itp. Tzw padaczka samoistna. Lekarz neurolog powiedział mi iż mogła zostać ona wywołana długotrwałym stresem, hehe to ciekawe myślę... Każdy ma jakiś tam stres, jeden większy drugi mniejszy, tylko dlaczego ja dostałem padaczkę a inni nie ? Trochę to nie fair. Choruję na padaczkę odmiana - napady podczas snu ( z przegryzaniem jezyka, z brakiem mozliwosci poruszania się przez dobę z bólu miesni i glowy). Choroba ta zniszczyła moje życie, plany, osobowość i nastawienie do świata. Pozornie zdrowy chłop, pełen energii pozytywnej nagle dostaje taką wiadomość, nie będę się bał użyć sformułowania wyrok, podobnie jak rak, z tym, że na raka można się wyleczyć i dalej żyć ( zależy jaki i jak wczesnie wykryty) natomiast na padaczkę nie ma leku, są tylko "zaleczniki" powodujące zmniejszanie się ataków. Z padaczką trzeba się ograniczać prawie we wszystkim. Praca+stres=napad, zmęczenie+brak snu=napad, godzinę poźniej leki wzięte=napad, fale od komputera=napad, i tak mógłbym wyliczać. Każdy ma jakiś tam określony próg drgawkowy, każdy może dostać ataku ale nie każdy musi się leczyć i nie każdy choruje przewlekle. Trzeba radykalnie zmienić życie, wysypiać się, dbać o dietę, o kontakt z ludzmi, myslec pozytywnie, miec przyjaciol wsparcie... A co jesli tak jak w moim przypadku wszystko co moglo by pomoc tego niema? Mam zawod taki a nie inny , mam stres niemilosnierny to co mam pracowac w zakladzie pogrzebowym? - jak rodzice wlozyli w nauke ponad 50 tys zl zanim się dowiedzialem ze choruje ? Ukonczylem studia obronilem tytul i kariera szeroka... Zdrowy jeszcze zdalem prawko ( i jezdze do dzis bo nie mam napadow JESZCZE w dzien tylko w nocy podczas snu) . Druga sprawa, nie prowadze higienicznego trybu zycia, bo nie mam takiej mozliwosci, taka mam prace ze jestem ciagle zmeczony spie po 6 godzin... Przyjaciol nie mam zadnych od czasów liceum - wszyscy sie porozjezdzali pozakladali rodziny itp. Od dwóch ponad lat kiedy to dziewczyna mnie zostawila dodatkowo wpadlem w dól emocjonalny, depresje. Nie mam na nic ochoty ani sily, w pracy przed kompem dniami a w domu nocami, nigdzie nie wychodze bo nie mam z kim, i nie ma po co. Czuje sie nie atrakcyjny, zbyteczny, szary niewidoczny. Summa summarum zycie moje a wlasciwie sposob jego prowadzenia doklada wszelkich staran abym mial wlasnie ataki. Jeszcze rok temu mialem ataki raz na pol roku. Teraz mam co 3 miesiace. Biore lamitrin i levetiracetam. Powiedzialbym neurolog ze mam coraz częstsze ataki ale zatailem prawde i nie powiedzialem ( dalej mysli ze to napady raz na rok), dlaczego? By mi nie zabrali prawka, bo prawko to 50 procent mojego zawodu. Idąc tym krokiem, zaluje z jednej strony, bo mozna by bylo zwiekszyc dawki leków i zobaczyc efekty, moze by to poskutkowalo... Wierze, ze medycyna ruszy żwawiej z miejsca i zaproponuje nowe rozwiązania medyczne dla chorych na padaczke, tak tych co mają napady codziennie po kilka nascie razy, tych co mają padaczke lekooporną tak szczegolnie tych co mają je stosunkowo malo zeby wyeliminowac je w ogole skoro nie ma tak duzych zaburzen. Widzialem w telewizji ze jakis dr sprowadzil medyczna marihuane by leczyc jakies dziecko, czy to prawda ze thc wplywa na zmniejszenie ilosci napadów ? Od jakiegos czasu zastanawiam sie by kupic herbate z konopii i zaparzyc sobie od czasu do czasu o ile to pomoze. Palic nie lubie i nie bede. Kwestia jeszcze inna, ostatnia tematyczna jak myslicie czy ten rodzaj padaczki opisanej przeze mnie moze przerodzic sie w padaczke "normalną" z utratą przytomosci w dzien? Na razie się jeszcze nie targnąłem sie na zycie ze względu na Boga ktory mi złagodził kare do napadów w nocy... Wiem, ze to nie pewna przyszlosc...
Podsumowując:
- wiem, ze nie jest tragicznie ale zyc ze swiadomoscia ze to moze dzis, moze nawet podczas jazdy autem jest jak znalezc granat w nadziei ze jest stary i nie wybuchnie
- wiem ze trzeba mimo wszystko starac sie dązyc do normalnosci, trybu dnia i nocy ogr stresu i zwk ilosci h snu
- wiem ze nie tylko ja jestem chory, nie tylko ja mam problemy i nie tylko ja z tym walcze
- nie moge sie pogodzic ze swiadomoscia choroby, a ty kowalski pogodzilbys sie np z rakiem ?
- nie pewna przyszlosc zycia, zawodu, pracy
- boje sie ze juz nie znajde szczescia w zyciu, obecnie tylko mysle o tym co sie stanie jesli dostane napadu w dzien, czy popelnie samobojstwo :(
- nie mam nikogo w okol zadnych przyjaciol zadnych znajomych, nikogo komu moglbym sie zwierzy czy komus zaufac ( stąd te przelane żale co napisalem )
- mam natomiast nadzieje ze sie kiedys wylecze, tylko jak i kiedy ?
- zycie jest krotkie a ja ryzykuje podwójnie zycie innych na drodze
Pozdrawiam i przepraszam za ton, oraz sposob wypowiedzi, mam nadzieje ze ktos znajdzie sie z podobnymi przezyciami i bedzie mogl w ten sposob sie pocieszyc ze nie jest sam( akurat w dokladnie w tej samej sytuacji i rodzaju choroby).
PS. prosze nie pisac cos w stylu z padaczka mozna normalnie zyc, bo juz sie naczytalem tego typu wypowiedzi, w cale to nie pomaga i nie pociesza glownie jesli chodzi o mnie.
gość
02-11-2015, 10:15:29

Witam;
Od wielu lat choruję na padaczkę lekooporna, przyczyną choroby jest najprawdopodobniej udar mózgu, by najmniej jest ślad po przebytym udarze. Przez 10 lat lekarze nie mogli dopasować mi leków (byłam leczona na chorobę tylko nie wiadomo jaką). Po kolejnym ataku, wreszcie trafiłam do neurologa zajmującego się leczeniem padaczki, dostałam wówczas Tegretol 200, zadziałał. Obecnie biorę Tegretol i Levetyracetam.
Nigdy nie porównuj choroby nowotworowej z padaczką, to są dwie zupełnie inne choroby, ja w tamtym czasie przeżyłam chorobę nowotworową męża, więc na ten temat wiem dużo, nie jest takie proste wyleczyć się z choroby nowotworowej tak jak piszesz. Choroba nowotworowa daje znać o sobie kiedy już jest zaawansowana, a wówczas jest już za późno. Przeczytaj statystyki ile ludzi umiera na raka, na padaczkę statystyki nie podają aby ktoś umierał. Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak strasznie cierpią ludzie, kiedy zmagają się z chorobą nowotworową. Widziałam to na własne oczy, opowiadał mi również mąż, ośmiu chłopów na sali wieczorem trzymających różance w ręku i proszących Boga o zdrowie.
Masz rację w sytuacji, kiedy zmiany nowotworowe są o charakterze łagodnym, usuwa się chory narząd i wydawać by się mogło, że spokój, otóż nie, to jest tak jak z tą padaczka, w każdej chwili może nastąpić atak (choroba może zająć inny organ).
Padaczka, znasz ją, jeżeli przestrzegasz dyscypliny jaka obowiązuje przy tej chorobie, da się żyć, zresztą nie ma innego wyjścia. Myśli o samobójstwie to jest coś najgłupszego o czym możesz myśleć. Ja nie siedzę nocą przed komputerem, gdyż wywoływało to u mnie ataki. Pewien okres życia zawodowego też pracowałam przy komputerze, siedziałam nawet i po 13 godzin dziennie, nigdy nie miałam ataku.
Błąd jaki robisz to, to że nie jesteś szczery z lekarzem, jak ma cię leczyć jak nie zna prawdy. Przypuszczam, że zwiększyłby Ci dawkę leku i być może ataki by ustąpiły.
A co do prawa jazdy, nie każdy lekarz zgłasza do Wydziału Komunikacji swojego pacjenta chorego na padaczkę, tak jest z moim lekarzem, kiedyś będąc na wizycie zapytałam się wprost, jak to jest, obowiązuje ustawa o zgłaszaniu przez lekarzy, pacjentów chorych na padaczkę, posiadających prawo jazdy do Wydziału Komunikacji, ale też obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych, jak to się ma jedno z drugim. Odpowiedział mi, że jest dużo lekarzy, którzy popierają ustawę, ale są lekarze, którzy uważają, że jest to dyskryminacja człowieka, więc zapytaj się wprost, jak on to widzi.
Jadąc samochodem, pomyśl sobie, że w tym momencie minął Cię człowiek będący pod wpływem alkoholu, oczywiście nie wszyscy są pod wpływem alkoholu, ale weź pod uwagę ostatnią sobotę i niedzielę, ilu kierowców pod wpływem alkoholu spowodowało wypadki, ile ludzi przez takich idiotów nie powróciło z rodzinnych grobów do domu?
Na temat marihuany nie wypowiem się, nie znam tematu, w każdym bądź razie wiem, że nad tym rodzajem marihuany trwają badanie, ponadto tak jak sam słyszysz te osoby, które są leczone specjalnym rodzajem marihuany nie działaj na nie żadne inne leki, w twoim wypadku leki działają.
Boisz się o swoją przyszłość, pracę, pewności pracy nie ma nikt, nawet ten zdrowy, (pweność pracy była za czasów komunistycznych)Witam;
Od wielu lat choruję na padaczkę lekooporna, przyczyną choroby jest najprawdopodobniej udar mózgu, bynajmniej jest ślad po przebytym udarze. Przez 10 lat lekarze nie mogli dopasować mi leków (byłam leczona na chorobę tylko nie wiadomo jaką). Po kolejnym ataku, wreszcie trafiłam do neurologa zajmującego się leczeniem padaczki, dostałam wówczas Tegretol 200, zadziałał. Obecnie biorę Tegretol i Levetyracetam.
Nigdy nie porównuj choroby nowotworowej z padaczką, to są dwie zupełnie inne choroby, ja w tamtym czasie przeżyłam chorobę nowotworową męża, więc na ten temat wiem dużo, nie jest takie proste wyleczyć się z choroby nowotworowej tak jak piszesz. Choroba nowotworowa daje znać o sobie kiedy już jest zaawansowana, a wówczas jest już za późno. Przeczytaj statystyki ile ludzi umiera na raka, na padaczkę statystyki nie podają aby ktoś umarł. Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak strasznie cierpią ludzie, kiedy zmagają się z chorobą nowotworową. Widziałam to na własne oczy, opowiadał mi również mąż, ośmiu chłopów na sali wieczorem trzymających różance w ręku i proszących Boga o zdrowie.
Masz rację w sytuacji, kiedy zmiany nowotworowe są o charakterze łagodnym, usuwa się chory narząd i wydawać by się mogło, że spokój, otóż nie, to jest tak jak z tą padaczka, w każdej chwili może nastąpić atak (choroba może zająć inny organ).
Padaczka, znasz ją już, jeżeli przestrzegasz dyscypliny jaka obowiązuje przy tej chorobie, da się żyć, zresztą nie ma innego wyjścia. Ja nie siedzę nocą przed komputerem, gdyż wywoływało to u mnie ataki. Pewien okres życia zawodowego też pracowałam przy komputerze, siedziałam nawet i po 13 godzin dziennie, nigdy nie miałam ataku.
Błąd jaki robisz to, to że nie jesteś szczery z lekarzem, jak ma cię leczyć jak nie zna prawdy. Przypuszczam, że zwiększyłby Ci dawkę leku i być może ataki by ustąpiły.
A co do prawa jazdy, nie każdy lekarz zgłasza do Wydziału Komunikacji swojego pacjenta chorego na padaczkę, tak jest z moim lekarzem, kiedyś będąc na wizycie zapytałam się wprost, jak to jest, obowiązuje ustawa o zgłaszaniu przez lekarzy pacjentów chorych na padaczkę posiadających prawo jazdy do Wydziału Komunikacji, ale też obowiązuje ochrona danych osobowych, jak to się ma jedno z drugim. Odpowiedział mi, że jest dużo lekarzy, którzy popierają ustawę, ale są lekarze, którzy uważają, że jest to dyskryminacja człowieka, więc zapytaj się wprost, jak on to widzi.
Na temat marihuany nie wypowiem się, nie znam tematu, w każdym bądź razie wiem, że nad tym rodzajem marihuany trwają badanie, ponadto tak jak sam słyszysz te osoby, które są leczone specjalnym rodzajem marihuany nie działaj na nie żadne inne leki, w twoim wypadku leki działają.
Co do szczęścia, trzeba mu dopomóc, są osoby, które zaakceptują Cię takiego jakim jesteś, widocznie jeszcze na takie nie trafiłeś, bo czym się różnisz Ty od tych którzy są zupełnie zdrowi, padaczka to jeszcze nie wyrok, z padaczką młodzi zakładają rodziny, mają dzieci, uczą się, studiują.
Trochę przydługawa ta moja wypowiedź, ale chciałam Ci odpowiedzieć po skrócie na Twoje wątpliwości.
Musisz uwiezyc w siebie w swoje możliwości.
Pozdrawiam Alicja
gość
02-11-2015, 16:24:31

Przepraszam, że cześć mojego wątku się powtórzyła, a część wykasowała.
Alicja
Początkująca
12-11-2015, 20:43:08

Cześć.
Postanowiłam odpowiedzieć Ci na Twój wątek z racji tego, iż obecnie również jestem trochę przygnębiona. Na początku napiszę, że nie choruję na padaczkę, ale cierpi na nią mój chłopak. Możesz pomyśleć "co ona tam wie, skoro jest zdrowa", ale żyję na co dzień z chorym człowiekiem, więc uwierz mi - wiem.
Jesteśmy razem już ponad 3 lata, w grudniu miną 2 lata od pierwszego napadu. Mój chłopak ma również napady nocne, zazwyczaj nad ranem, z tym, że są to ciężkie napady, drgawki, ślinotok, raz się zdarzyło, że również przegryzł sobie język. Obecnie jesteśmy na takim etapie, że ostatni ciężki napad miał miejsce pod koniec września, a wcześniej - w lutym (na początku były co 2tyg, a był okres, że jeden od drugiego dzieliło zaledwie 5dni - byłam wówczas wrakiem emocjonalnym). Oprócz nocnych napadów, od niecałego roku chłopak łapie "wyłączenia" także w środku dnia. Nie piszę Ci tego, żeby Cię zdołować, że nocne napady mogą ewoluować, ale u nas tak się zdarzyło. Do tych nocnych doszły te w dzień - trwające kilka sekund wyłączenia, kiedy wzrok skupiony jest w jednym miejscu, niekiedy odnoszę wrażenie - widząc to- że zaraz nastąpi najgorsze, ale po kilku sekundach wszystko wraca do normy. Każdy przypadek jest inny. Nie u kazdego coś takiego może nastąpic, ale może - nie ma reguły.
Od marca leczymy się w Warszawie (mieszkamy w Poznaniu - nie razem, ale blisko siebie). Jesteśmy teoretycznie zadowoleni, ponieważ pierwsza wizyta przyniosła rezultaty, druga była w lipcu i po niej też było ok, pogorszyło się w sierpniu i teraz jest "średnio". Wybieramy się tam 3 grudnia (przełożyli nam wizytę). Jestem pełna obaw, bo na pewno nastąpi zmiana leków, dawkowanie itp., a to zawsze stresujący moment.
Dlaczego o tym wszystkim Ci piszę? Piszę to po to, abyś zrozumiał i zauważył - nie tylko osoby "bezposrednio" dotknięte tą chorobą cierpią. Ja tez bardzo cierpię. Są momenty, kiedy myślę sobie - dlaczego los nas połączył, skoro jest mi tak ciężko? Przeciez Boże - powinienes zesłać mu kogoś, kto będzie silny i sobie z tym poradzi. Ja z tym walczę już 2 lata - raz jest lepiej, raz gorzej. Raz łapię takie stany i chwile, że mam ochotę płakać i nic więcej nie robić, ale za chwilę myślę - zaraz - czy moje łzy na coś pomogą? Czy mój strach pomoże mojemu chłopakowi? Nie. Są takie chwile, kiedy myślę "razem jestesmy silniejsi" - i to prawda, ale czasami na nic nie zdaje sie takie gadanie, kiedy chłopak pyta, czy zostane u niego na noc i ja czekając na ten moment - od rana chodzę cała nerwowa. Taki plus - bądz minus - przy prawie wszystkich napadach byłam i je widziałam. To ogromne przeżycie dla człowieka przysłowiowo "stojącego obok" - i nie jest łatwe zachowac wtedy zimną krew, kiedy z nerwów sama się trzesiesz i modlisz, żeby już się skonczyło...
Nie wspominając już o Nim - kiedy jest źle (kiedy występują napady), jest załamany. Zaczynają się rozmowy, że dlaczego z Nim jestem, po co, ze jest nikomu niepotrzebny, wszyscy przez niego cierpią, dlaczego Jego to spotkało. Bardzo boli mnie wtedy Jego widok, bardzo mu wspólczuje, ale jedyne co mogę wtedy zrobić to być z Nim, bo i coz więcej mogę?
Jestem człowiekiem wierzącym i wierzę głęboko, że nic w zyciu nie dzieje sie przez przypadek. Wszystko ma swoją przyczynę. To, że nas coś spotyka - jest gdzieś zapisane i ma to swój cel. To, że nas to spotkalo (spotkało wtedy, kiedy były miedzy nami bardzo często spięcia i burze) dało mi do zrozumienia, czym jest miłość. To nie tylko dobre chwile i szczęście, ale takze obecność w tych trudniejszych chwilach i nieustanna walka ze swoimi słabościami - dla drugiego człowieka.
Nie jesteś sam. Nie będę Ci pisać tekstów, że z tym mozna nauczyc się żyć. Mój chłopak tez tego nie kupuje. Też uwaza, ze choroba go w pewnych kwestiach ogranicza (ma 25 lat). Też jest zły na cały świat, ze akurat go to spotkało. Też jest zły, że nie moze posiedziec ze mną np. u znajomych do pozna, jak na drugi dzień wstaje ok 9 (bardzo dbamy o długość i jakość snu - to b.wazne). Też jest zły, że ja łapię chwile słabości i płaczę z tego powodu - bo kto lubi patrzec na łzy swojej drugiej połówki?
Może byłoby Ci łatwiej gdybyś poznał/znalazł/zagadał do kogoś, kto ma podobny problem. Jeżeli chcesz - zapytam chłopaka, czy miałby ochotę na kontakt z Tobą - wiem, że w trudnych chwilach dobrze tu zaglądać i najzwyczajniej w świecie się wygadac (wypisac) - to bardzo pomaga. Nawet w moim przypadku osoby zdrowej, zyjącej z epileptykiem - bo tez mnie to bardzo dotyczy.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ale to sprawia, że stajesz się silniejszy. Uwierz.
Początkująca
13-11-2015, 02:57:26

Nie ma cudów , padaczka sama nie przejdzie , znajdź dobrego neurologa od padaczki i się lecz , dobrze ustawione dawkowanie leków zapobiega napadom , trzeba zaakceptować chorobę i źyć tak by nikomu nie zrobić krzywdy , a Ty co , świadomie i z premedytacją jesteś potencjalnym zabuj,,, nie będę kończyć słowa sam poruszasz to,
Początkująca
13-11-2015, 02:57:37

Treść zablokowana przez moderatora

gość
16-11-2015, 15:15:26

Witam mam 23 lata i mam padaczkę po uradowany tylko że tylko wczasie snu objawia się ona przegryzeniem języka dziwne przekrecenie oczow drgawki napięciem miesniowym i mam tak miej więcej co 8 miesięcy raz zdarzyło się ze prawie dwa lata byłem bez napadów. gdy dostane atak na drugi dzien jestem bez sil wszystko mnie boli wstac nie mozna .I biorę 2tabletki dziennie po leczeniu depakine chrono 500 ...
gość
18-11-2015, 10:30:18

Kochani jedynym ratunkiem dla Was wszystkich jest zainteresowanie się leczeniem mirihuaną leczniczą, wszyscy którzy cierpią powinni w koncu zorganizować zwarte poparcie dla dr. Bahranskiego który leczył dzieci tym lekiem bo nic innego im nie pomaało.Niestety nasz rząd nie chce naszego zdrowia bo jest to wsprzecznosci z bogactwem firm farmaceutycznych , taka jest prawda.Zwróćcie uwagę ile kasy zostawiacie w aptekach na te leki, ile wizyt lekarskich prywatnych itd.Marihuana lecznicza jest TANIA i SKUTECZNA, dlatego jej nie ma na rynku !!!!!!!!!!!!! Dlatego bogare sępy farmaceutyczno-medyczne tepią dr. Bahranskiego
Otwórzcie oczy , zacznijcie coś robić bo tylko w naszej wspólnej zmasowanej reakcji coś da się dla nas zrobić.Posłuchajcie wywiadów z JERZYM ZIEBA który walczy z tym chorym systemem medyczno farmaceutycznym . PAMIETAJCIE żę jest dla was ratunek , ale sami musimy niestety zacząć cos robić bo to tylko nasz interes a nie rządu czy lekarzy czy aptekarzy.Oni patrza tylko na kase.
PAMIETAJCIE JERZY ZIEBA wejdzcie na YOUTUBE i posłuchajcie , oczy wam się otworzą!!!! i szczeki opadną.Ale tam jest nadzieja dla was własnie w MARIHUANIE
gość
19-11-2015, 09:29:26

Do gościa z dnia 18.11.2015 z godz. 11:30:18
Gościu, nic nie zrobimy, nawet armia ludzi chorych tu nie pomoże. Kiedyś wielu z nas zażywało oryginalny lek Levetyracetam ( Keppra), lek bardzo dobry. Odkąd skończył się okres ochronny na patent tego leku, powstało dużo generyków, a sama Keppra jest dostępna na rynku tylko za jakie pieniądze. Jednostki stać na ten lek. Jako osoby chore pisaliśmy, gdzie tylko było to możliwe, zawsze jedna i ta sama odpowiedz, "przecież są zamienniki", (ewentualnie nie było odpowiedzi), tylko nikt zdrowy nie wie, jakim ryzykiem jest zmiana leku przy tej chorobie jaką jest padaczka.
Ja wiem, że niszczę swój organizm, ale zażywając leki przeciwpadaczkowe (tabletki) czuję się dobrze, nie mam ataków i przy tych tabletkach pozostanę dotąd, dokąd decyzji o leczeniu nie zmieni lekarz.
Alicja
Początkujący
06-12-2015, 13:33:27

Dzieki wszystkim tym , co odniesli sie troche z dystansem co do mojej wypowiedzi a nie pluli jadem. Kazdy ma w zyciu chwile kiedy po prostu ma sie dosc. Nie zrozumie zdrowy chorego, tym bardziej jesli wszyscy w otoczeniu np zawodowym nie wiedza ze chorujesz, daja ci nadgodziny kaza spac po 6 h i ciagle zyc w napieciu. Wlasciwie o to mi wlasnie chodzi, marzylem o karierze pieniadzach, domu, zyciu bez ograniczen i do tego daze, lecz wiem ze to sie szybko i nie spodziewanie moze skonczyc. Dlatego zyje z dnia na dzien , nie planuje, bo nie warto zyc marzeniami, jest tylko tu i teraz. Fajnie ze sa jakies pojedyncze przypadki gdzie czlowiek ma podobny rodzaj padaczki i chce normalnie zyc a choroba nie pozwala, nie powiem troche mnie to podnioslo na duchu. Ostatnio calkiem niedawno mialem 4 juz napad padaczki w tym roku, rok temu bylo 2x. Tym razem atak byl inny silniejszy , jak zazwyczaj zawsze zasypialem i tracilem przytomnosc tak teraz zasnalem ale obudzilem sie w trakcie bylem swiadomy wszystkich moich ruchów lecz nie panowalem nad tym, nie mialem jako takich drgawek lecz na lozku przewracalem sie co sekunde mialem niespokojne nogi, oczy mi sie przekrecaly i mialem szybki bardzo oddech to trwalo z pol godziny jak nie dluzej, bo kiedy oddech mi sie uspokoil spojrzalem na zegarek byla 5 rano za 1,5h wstalem do pracy musialem wziac silne leki przeciwbolowe - standard i z silnymi zawrotami glowy pojechalem na 10 h do roboty, wymiotowalem z 5 x ciagu dnia i ktos mi powie ze da sie zyc z takimi objawami przez 3 dni i cieszyc sie zyciem. Chcialbym tylko dozyc chwili kiedy to znajdą wlasciwy lek, jakis chip przypinany do glowy by wyeliminowac do zera ataki, moze kiedys...

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: