Hey mam do Was pytanie... właśnie odnośnie leków. Mój chłopak choruje na epilepsje 7 lat (jestem z nim 2 lata) i pamiętam, że leki brał tylko przez (może) miesiąc naszej początkowej znajomości i nagle zaprzestał pod różnymi pretekstami, a to wziął jedną jednego dnia a na drugi już nie wziął bo mówił, że idzie do kogoś na urodziny i chce piwko wypić, potem innego dnia wziął jedną kolejnego już nie(na początku znajomości z nim nie wiedziałam nic o leczeniu tej choroby, myślałam , że jest na tyle odpowiedzialny, że da sobie radę - skoro chorował już - wtedy- 5 lat, chciałam go jednak nakłonić by dalej się leczył jednak moje starania nie skutkowały)... nie chodził i nie chodzi do lekarza, mimo że przez ostatnie pół roku miał dwa bardzo silne ataki... Każdej nocy ma silne mioklonie, przez które sam często się budzi... Tłmaczy mi jednak, że tabletki niszczyły mu życie i że po nich był bardzo senny i w sumie nie mógł sprawnie funkcjonować, przerwał studia bo zasypial na wykladach (jednak nie chce go w pełni usprawiedliwiac bo troszke leniuszkiem tez byl), mówi że ma ochote czasem sobie wypić (chociaż i z tym przesadza) wiem jednak, że można z lekarzem skonsultować i ustalić nowe tabletki itp... jednak odnosze wrazenie, że mu teraz wygodnie i nie chce zaprzatać sobie glowy lekarzami i tabletkami... chociaż staram się go zrozumieć i w sumie nie dziwie się ze nie chce brac tabletek skoro tak go otepiały... Tłumaczy mi też, że rzadko ma ataki i że nei musi brać leków ale jak czytam na forach, że ludzie biorą leki po 10 lat mimo, że już nie mają ataków przez kilka ładnych lat... to zaczynam wątpić w jego teorie... Czytałam również, że nawet jak się bierze leki to ataki mogą nie ustępować... Czasem się zastanawiam na co te leki konkretnie działają? bo skoro ma ktoś bardzo rzadko napady lub w ogóle a musi je brać i dodatkowo ma różne nieprzyjemne skutki uboczne ... to nie dziwie się że jest się negatywnie nastawionym do nich .... A jak Wy jesteście nastawieni do tabletek i jak długo je bierzecie i czy Wam one pomagają ? i co z tymi skutkami ubocznymi ? Czy rzeczywiście tak bardzo utrudniają wam życie?
Pozdrawiam serdecznie