Witajcie, czekające Szyjki! Tak niedawno i ja czekałam, bałam się i nie mogłam sobe znaleźć miejsca w domu. A jutro miną 4 tygodnie od operacji. Pamiętam, kiedy weszłam na rozmowę z anestezjologiem przed zabiegiem i zauważył ten mój ogromny strach, powiedział, że z jednej strony to znaczy, że jestem normalna, bo strach jest tego oznaką, a po drugie, nie ma się czago tak strasznie bać, bo powikłania są bardzo bardzo rzadkie i łatwiej o nieszczęscie każdego dna na ulicy niż na sali operacyjnej. Myślę, że dużo w tym racji, w końcu oddajemy się w ręce specjalistów, którym zależy na sukcesie równie bardzo, jak nam. Jak śpimy pod narkozą, to czuwa nad nami kilka osób i masa aparatury.
Po operacji też nie jest źle, na szczęście, nie brak teraz środków przeciwbólowych, jak to było 20 lat temu. A i sama operacja ma pomagać a nie szkodzić, więc po powinno być tylko lepiej. Trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość.
No cóż, mnie jej troszkę brakowało, szarpałam się do normalnego życia za wcześnie, ale kochane, rozważne Szyjki szybko sprowadziły mnie na dobrą drogę. Jeszcze ram im za to dziękuję!
W piątek jadę na kontrolę i nie dopuszczam nawet myśli, że coś może być nie tak.
Tylko na temat limitów się nie wypowiem, bo dla mnie to chore. Jeśli macie terminy, to chyba w limtach się mieścicie.
Trzymam kciuki na razie za to, by czas oczekiwania minął Wam szybko i bezboleśnie, za to w miłej atmosferze!
-------------------------------------------------------------------------------
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, co się dzieje z Irkierm. Z geograficznego punku widzenia jest mi najbliższy a ostatnio nic się nie odzywa.
------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam niedzielnie wszystkie Szyjki - Ela