Reklama:

Demencja starcza/alzheimer - bezradność rodziny ;( (282)

Forum: Choroba Parkinsona

Wtajemniczony
27-03-2013, 21:55:14

Powinieneś odwiedzic swoją Babcię, jestes jej to winien, za ten czas, który spędziła z Toba jako zdrowa osoba, zczególnie teraz jest je potrzebna Wasza miłość i wsparcie.
gość
20-05-2013, 13:53:25

Treść zablokowana przez moderatora

gość
15-06-2013, 22:09:04

Witam. Ja mam problem z moją matką. Od zawsze miała ciężki charakter, była dominująca,krytyczna, często agresywna, nie tylko słownie. Z empatią też nie było najlepiej. Zajmowała dość prestiżowe stanowisko w dużej firmie, miała dobre kontakty z szefami, wogóle wobec obcych potrafiła być super miła, dowcipna, pomocna. Wobec domownikow już nie tak bardzo,a i dalsza rodzina znała jej trudny, konfliktowy charakter. Może dlatego pierwsze objawy choroby umknęły? Robiła się pomalu coraz wolniejsza, wydawała się rozkojarzona, często przywoływała wspomnienia z dawnych lat, ale nie osobiste, tylko zawsze związane z pracą. Tam czula się ważna i potrzebna. Do domu przychodziła odpocząć, porządzić. Nie wspominala męża ( nieżyje od 20 lat), mojego dzieciństwa itp, tylko kim byla w pracy. Potrafiła kilka razy dziennie opowiadac kto ją pochwalił, pozdrowił, dzwonił w imieniny. Za to w coraz węższym zakresie intersowała się sprawami bieżącymi. Robiła się też coraz bardziej zlośliwa, krytykancka. Łatwo wpadala w złość, ale ja nie wiedzialam jeszcze, że to objaw choroby, zawsze była agresywna. Tymczasem z błachego powodu (np. omowa NATYCHMIASTOWEGO zawiezienia w jakieś miejsce, bez liczenia się z moimi i męża obowiązkami) nakręcała się i ruszała z pięściami. Parę razy w domu doszło do gorszących scen, kiedy łapałam matkę za ręce i krzyczałam - jak mnie uderzysz, to ci oddam. Paradoksalnie to działało, bo lęk przed tym ją hamował, tymczasem ja robiłam to po to, aby chronić siebie i właśnie jej NIE uderzyć. Nigdy nie uderzyłabym matki, ale ona to prosze bardzo. Emocje, jakie temu towarzyszyły powodowały wielkie wyczerpanie, koniecznośc ograniczenia kontaktu na pewien czas dla wyciszenia wszystkich, nakręcały obawy o przyszlość. Minęło kilka lat i obecnie sytuacja jest taka - matka ma 79 lat. Fizycznie jest dość zdrowa i silna. Pamięć szwankuje - zapomina imion osob z rodziny (bratowych, bratanków, ale braci pamięta). Zapomina o dawniejszych wydarzeniach i miejscach, gdzie regularnie przebywała. Traci orientację co do pewnych miejsc. Wie, ktorego dziś mamy, gdzie mieszka. Potrafi zabłysnąć opisując karierę pewnego polityka z detalami! To powoduje, że czuję się zagubiona bo jednocześnie nie poznała mojej koleżanki, ktora przez lata bywala u nas na codzień. Wyprowadziłam się z mężem, ale regularnie ją odwiedzam. Coraz mniej jest zainteresowana moimi sprawami, ale jak widzi sąsiadow, osoby obce to robi to co przez lata potrafiła świetnie - zabiega o ich uwagę, czaruje. Jednocześnie krzyczy na ludzi, ktorzy pod jej oknem spacerują z psami, wygraża pięściami, zabiera dzieciom piłki, wzywa policję notorycznie. Kierownik administracji ma jej dośc, bo nawet krytykuje na głos i to niegrzecznie sposob wykoszenia trawnika przed blokiem. Pojawilo się kolejne hobby - nie panuje nad zakupami, podpisuje i zrywa kolejne umowy, nie przyznaje się do tego, jak sprawa wychodzi na jaw to kłamie, że nic nie podpisała. Jak przychodzi kopia podpisanej umowy, to dzień jest spokoj, kaja się, a potem opowiada, ze zostala oszukana, podpis sfałszowany a ona zgłasza sprawę na policję. Nie obchodzą ją kolejne kary, "nie zaplacę, co mi zrobią". Ja negocjuję rozkładanie kar na raty, a ona po tygodniu - nic nie zapłacę, w dupie mam. I opowiada po sąsiadach, że to ja ją naciągam na kolejne zakupy... Nigdy nie ma pieniądzy, nie pozwala sobie robić zakupów, ale okoliczne lumpy wchodzą kiedy chcą do jej mieszkania i noszą siatki...Nie pozawala kontrolować swoich wydatkow. Naciąga w zaprzyjaźnionym sklepie na pożyczki ( już 7 razy "po 100zł bo nie mam na życie"). Jak raz jej odmówiono to urządzila awanturę. Tymczasem ma bardzo wysoką emeryturę i niskie płatności, powinna mieć kupę oszczędności. Czasem błyśnie dowcipem czy celną puentą a czasem gada takie bzdury, że ręce opadają. Oczywiście zawsze ja jestem wszystkiemu winna i za wszystko co złe ja odpowiadam. Jest mila, jak znowu wpadnie w kłopoty i muszę szybko reagować. Gdy kryzys zostanie zażegnany zamiast dziękuję słyszę, że to przez mnie to wszystko. Czasem wydaje mi się, że jest perfidna i dośc świadoma tego co się dookoła niej dzieje. Gdy zwyzywała mojego męża to lekarz rodzinny kazał nie przejmowac się - to choroba. Ale ona przez kilka dni dzwoniła na jego numer próbując wybadać, czy się na nią gniewa. Jestem skołowana gdyż czesto nie wiem, co dzieje się z powodu jej intencji ( i trudnego charakteru), a co jest spowodowane chorobą i winno być "odpuszczone". Ostatnio dała się namówić ( z trudem i po kłótni) na wizytę u neurologa. Dostala lek, ktory przyjmuje, gdyż pomógł jej na zawroty głowy. Do psychiatry za skarby nie pójdzie. Informowałam się co do ubezwłasnowolnienia częściowego z powodu rosnących długow, ale potrzebe do wniosku jest zaświadczenie od psychiatry, ktorego nie mam jak pozyskać, bo ona zupełnie nie współpracuje. Lekarz rodzinny jest pewny, że to Alzheimer, a choroba rozwija się powoli. Nie ma jednak co na razie z tą wiedzą robić.
Piszecie tu ładnie o miłości, cierpliwości, poświęceniu. Ja czuję głownie frustrację wynikającą z niemożności zapewnienia własnej matce bezpieczeństwa i opieki jakiej wymaga, złość, obawy o przyszłość.
Pozdrawiam wszystkich sprawujących opiekę nad osobami dotkniętymi tą straszną chorobą.
gość
22-07-2013, 13:40:59

Macie wielkie szczęście, jeżeli babcia tak dobrze się trzyma i nie jest agresywna. niestety, nie każdy ma tyle szczęścia i większość z rodzin osób dotkniętych chorobą alzheimera nie może zostawiać chorego ani na chwile bez opieki, a na dłuższą metę to jest niemożliwe. Długo wahaliśmy się z podjęciem decyzji ale w końcu umieściliśmy mamę w Geriamedzie pod Lublinem i jesteśmy zadowoleni. owszem, opieka i ciepło są potrzebne, ale tam dostanie dużo lepszą opiekę fachową niż mogliśmy dać jej w domu.
Kornelia
gość
30-07-2013, 08:03:34

Szanowni Państwo,
według statystyk w Polsce na chorobę Alzheimera cierpi aż 250 tys. osób. Jest to przewlekła forma demencji powodująca nie tylko utratę pamięci, ale stanowiąca też zagrożenie życia. Osoby chorujące na Alzheimera są apatyczne, mają problem z mową i koncentracją. Obecnie nie ma leku na tę chorobę, ale najnowsze badania pokazują, że skutecznym sposobem zmniejszającym objawy i rozwój alzheimera jest fototerapia. Naświetlanie światłem o niebiesko-zielonej barwie za pomocą odpowiednich generatorów poprawia funkcjonowanie osób chorych. Pacjenci poddani leczeniu światłem są bardziej przytomni, sprawniej posługują się mową i są zdecydowanie lepiej skoncentrowani. W walce z chorobą mogą pomóc też nowoopracowane testy, który pozwalają wykrywać alzheimera, jeszcze zanim pojawią się widoczne objawy choroby. Test ten polega na wykrywaniu złogów beta-amyloidu w soczewce oka za pomocą lasera na podczerwień. Według naukowców z Bostonu skanowanie soczewki światłem może być prostym, stosunkowo tanim i nieinwazyjnym sposobem diagnozowania choroby.
Bio-Medex
Początkujący
31-07-2013, 11:35:52

W zaawansowanym Alzheimerze zdecydowanie konieczne jest, by mieć stałą opiekunkę. Niestety NFZ rzadko to refunduje. Jednak upowszechnia się w Polsce profesja opiekunek prywatnych zajmujących się nie tylko pielęgnacją od strony medycznej, ale też bieżącą opieką i byciem przy boku osoby cierpiącej.
W tym obszarze można skierować do placówki BABI-MEDu, np. w Chorzowie na Śląsku:
http://www.przyjaznaprzychodnia.info/wyroznieni/12-slaskie/506-BABI-MED.html
Przyjazna Przychodnia www.przyjaznaprzychodnia.info
gość
20-12-2013, 15:20:50

Witam
Mam niestety podobny problem w domu.
Moja babcia od jakiegos czasu jest agresywna w srosunku do rodziny jak i znajomych... Opowiada na ulicy roznym ludziom że jest dręczona w domu, głodzona a niestety ludzie w tą wierzą.. Nie da się juz z babcią normalnie porozmawiac... A co najgorsze jest wlascicielką domu i chce go sprzedac za bezcen praktycznie a my mozemy pojsc pod. Most.... Co mamy robić w takiej sytuacji? O lekarzu nie ma nawet mowy... Jestesmy strasznie zagubieni i mamy zwiazane rece w tej sytuacji...
Pozdrawiam wszystkich
gość
30-12-2013, 19:04:01

Mam 21 lat. Osobiście od ponad roku zajmuję się swoim dziadkiem też chorującym na demencję starczą. W chwili obecnej wchodzi w pierwsze stadium choroby. Co drugi dzień mnie bije i kopie, rzuca szklankami, butelkami, sztućcami, w sumie wszystkim co ma pod ręką nie pamiętając tego za chwile. Mieszkam na parterze i niestety borykam się też z ciągłymi ucieczkami, wraca do starego domu w którym mieszkał za młodu. Nie pamięta żony, dzieci, nie wie również kim ja jestem. Swoje mieszkanie traktuje jak miejsce do spędzenia czasu ponieważ upiera się, że tu nie mieszka. Co kilka chwil powtarza to samo: że chce jeść, że chce pić, że chce iść do domu ponieważ zapomina (nawet o tym, ze jadł i według psychiatry to normalne ale jak na moje przecież żołądek musi kiedyś powiedzieć dość) Wszelkie jedzenie, które leży na wierzchu od razu zjada albo chowa oby tylko nie dostało się to w niepowołane ręce. Często płacze z niewiadomych powodów i mówi rzeczy, które nie mają sensu np. "uważaj oni przyjdą nas zabić" czy "musimy iść bo oni nas wygonią" jakby się czegoś bał. Od pół roku mam psa i muszę przyznać, że widzę lekką poprawę gdyż pamięta o nim. Szuka go gdy tylko straci go ze wzroku. Poprawia się też, kiedy znajduję mu zajęcie np. mówię mu by podarł kilka kartek papieru, porysował kredkami, poukładał puzzle, pośpiewał sobie, wychodzę z nim na spacery. Oczywiście po przeżytych doświadczeniach wszystkie klamki od okien mam powykręcane, sztućce i ostre narzędzia pochowane, drzwi pozamykane na klucz, buty i inne ubrania dziadka również pochowane. Dziadek od psychiatry przyjmuje Ketrel 25mg, który powinien działać uspokajająco i do tego Citabax i hydroksyzynę. Są dni kiedy dziadek naprawdę przesypia całą noc i jest spokojny (czasem ledwo chodzi) a są dni kiedy np. 3 noce mam nieprzespane. W Państwa przypadku po pierwsze skonsultowałabym się z psychiatrą i miejskim ośrodkiem pomocy społecznej - oni powinni doradzić państwu w kwestii opieki. zawsze można starać się o ubezwłasnowolnienie takiej osoby ale to wiąże się oczywiście z dużą odpowiedzialnością. Radzę też zrobić testy na alzhaimera.
gość
06-01-2014, 20:37:27

Witam,ponieważ od 8 lat opiekuje się moim 87 letnim tatą, byłym strażakiem u którego jest zdiagnozowana demencja starcza... mam pewne doświadczenie jak sobie "radzic" z ludźmi dotkniętymi tą nieuleczalną chorobą. Początkowo równiez płakałam jak wiele razy probował uderzyc moją siostrę czy mamę (84lata), ale prawie nigdy mnie, choc to ja najczęściej się nim opiekowałam i oiekuję choc teraz mamy do pomocy cudowną opiekunkę - nie był wobec mnie lub bardzo rzadko agresywny poniewaz zawsze spokojnie do niego mówilam, raczej rosilam niz kazałam. Zauważyłam, ze sa jakby dwie fazy tej choroby, w pierwszej chory słucha gdy wyprowadzamy go z blędu, tłumaczymy coś czego nie pamięta lub żle interretuje. Zauważyłam, ze słucha i wierzy w to co mówimy, naturalnie zawsze, podkreślam zawsze musimy mówic spokojnym opanowanym (choc to trudne) glosem, nigdy nie wyrywac nic z rąk, nie zmuszac lecz działac sposobem np. jesli ma cos niebezpiecznego w rece, nie wyrywac na silę lecz podac to co lubi np. czekoladke (starzy ludzie lubią słodycze),przedmiot który go zainteresuje odwróci uwagę od niebezpiecznego przedmiotu. Druga faza to stan w którym należy przytakiwac choremu, nie tlumaczyc, ze mówi niedorzeczności nie mówic o prykrych rzeczach lecz....wszystko zalatwilam, wszystko, jest dobrze mówic wolno i spokojnym głosem, glaskac po glowie, mowic ze sie go kocha, prosic o pomoc np. potrzymaj pampersa (jesli tak jak u mnie jest problem ze zmianą), nie zmuszac do mycia czy przebrania zmiany pampersa, odpuścic i spróbowac za jakis czas. Mój tata niestety przechodzi juz tę druga -gorszą fazę, uwaza nie jest w swoim domu, pakuje pościel, bielizne i prosi bym zabrala go do jego domu, a przeciez w nim jest, jeśli chce mnie uderzyc bo zmieniam pampersa lub zasikaną odzież zamierza mnie uderzyc, ale mówie wtedy spokojnie ze go kocham i prosze nie rób tego spokojnie i wolno nigdy nie krzyczmy. Chorzy nie lubią tez dotykania raczej pokazewanie tego czego od nich oczekujemy. Moj tata nie rozumie b.czesto co to znaczy ze ma wstac bym mogla podciągnąc mu np. spodnie, dobrze wtedy podsunąc krzeslo oparciem by mógł sie dla bezpieczenstwa wesprzec na nim. Jest problem z np. goleniem, podaję mu wtedy lusterko od str trzykrotniego powiekszenia i mówie by popatrzyl jak zle wyglada a po ogoleniu bedzie piękny. Chorzy zapominaja po minucie o czym do nich mowimy tak wiec mozemy to wykorzystac w danej chwili i obiecac cos milego - odwiedziny kogos,spacer etc. Złosc i nerwy w niczym nam nie pomogą wręcz ogromnie utrudnią opiekę i pogorszą stan chorego i nasz WYLACZNIE spokojny stonowany glos, mowienie o tym jak go kochamy i czesto mowmy proszę cie pomóż mi....wtedy czuja sie tez przez ulamek sekundy potrzebni zaraz o tym zapomną, ale przeciez chodzi nam by osiągnąc cel. Tata jest pod opieką geriatry, tez przyjmuje ketrel, który tak naprawdę juz ma znikome dzialanie, lekarz powinien wypisac lek nasenny na noc by chory i nie bylismy umeczeni. Nie zgadzajcie sie na leki otępiajace chorego, moj tata przyjmowal taki lek przez 1,5 tyg i zauwazylam ogromne pogorszenie,taki lek oslabil jego miesnie do tego stopnia,ze nie mogl wstawac, utrzymac równowagi, chodzil przy ścianie, to mnie zaniepokoilo i przeczytalam niepokojace opinie na ten temat , natychmiast odstawilam lek jest lepiej choc swiadoma jestem, ze choroba postępuje szybko. Tata moj lubil zawsze spiewac, jak ma dobry nastroj to nuci cos ogromnie fauszujac, ale jest to oznaka dobrego humoru i wszyscy sie tym cieszymy, dlatego dobrze wplywa na niego muzyka o stonowanej glosnosci. Pamietajmy by nie zmuszac chorych do niczego a dzialac sposobem, nie chce sie umyc - odpusc od tego sie nie umiera, a zmuszajac wywolamy agresje. Są dni gdy mogę zmienic pampersa, dres,posciel dopiero o 12-tej w południe...trudno, nie zmuszam go choc zawsze po przebraniu gdy ma cieplo i sucho poprawia mu sie humor. Jest rudno ale milosc dodaje nam sil, musimy zrozumiec, ze chorzy nie robią tego zlosliwie lec nieświadomie. Zyczę wszystkim wytrwalości i pokory w tej cieżkiej misji. Pozdrawiam Ewa przepraszam za bledy, piszę szybko.....
gość
10-01-2014, 20:44:56

Dajesz bardzo dobre rady zwłaszcza dotyczące lekarstw - na moją mamę leki uspokajające miały działanie pobudzające . A leki typu Haliperidol zupełnie pozbawiały ją sił - nie mogła się poruszać , ani podnieść kubka z herbatą.
Zapraszam na mój blog
trzeciwiek.blogspot.com

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: