Gościu, wczoraj, 22:59:59 ( podaj jakiś login, cyferkę, literkę albo co, żeby się dało identyfikować, kto zacz)
Napisałam, że szyję miałam operowaną dwukrotnie 2004, 2007. Po pierwszej siadła mi psycha natomiast dolegliwości szyjne pooperacyjne były niezbyt uciążliwe i krótkotrwałe. Po drugiej pooperacyjnie było do luftu, ale po dogłębnej diagnostyce, braku poprawy po wszelkiej maści terapiach, lekach, blokadach okazało się, że przyczyna nie tkwi w samej operowanej szyi tylko bliskich okolicach- konflikt powięziowo/ mięśniowo/nerwowy splotu. Po terapiach u osteopaty SZYJA NIE JEST PROBLEMEM. Mogę śmiało napisać, że mimo felernego wyniku MRI (Bidusia, te osteofity nie dają mi dolegliwości, narosły w procesie gojenia na implanty i wiem o nich tylko na podstawie MRI więc nie wymagają żadnej interwencji) w samopoczucia uznaję ją za zdrową a drobiazgi, które się pojawiają na skutek poszarżowania nie zaprzątają mi uwagi.
Tak, jak zauważyła Bidusia, leki przyjmuję z powodu choroby wielostawowej i lędźwiowego. Jestem po wielu operacjach w obrębie większych i mniejszych stawów, z protezami, choroba cały czas postępuje stąd przewlekle leki p. bólowe.
Co do zasadności i przebiegu pooperacyjnego Bidusia bardzo dobrze to podsumowała.
Gościu, napisałeś o ewentualnych dalszych operacjach. Ból sam w sobie choć przykry, nie jest wskazaniem do operacji. Bezwzględnym wskazaniem są ubytki neurologiczne, które w sposób nieprzewidywalny w tempie i zakresie mogą uczynić z człowieka kalekę. Pisała o tym AgaZielona, w pewnym momencie poszło u niej piorunująco.
Kiedyś już chyba o tym pisałam ale wspomnę. W szpitalu gdzie byłam operowana poznałam panią, którą współpracownicy (medycy ale nie neuro) zniechęcali do operacji, takie tam gadanie, że operacja to ostateczność. Kiedy ją poznałam była już dosyć długi czas po operacji, która odbyła się na cito z powodu całkowitego
niedowładu ręki. Mimo upływu czasu, dobrze wykonanej operacji, szanse na powrót chociaż częściowej sprawności miała znikome, rękę nosiła na temblaku. Z przebiegu tych lat kilka takich przetrzymanych przypadków pmiętam.
Wskazaniem do operacji może być też o dziwo, ustąpienie bólu, połączone z ubytkami neurologicznymi po wcześniejszych silnych dolegliwościach. Może to świadczyć o takim uszkodzeniu korzeni nerwowych, które upośledza czucie bólu.
Na niewiele zda się porównywanie, choć z pozoru możemy prezentować się w chorobie podobnie. Każdy to inna historia, predyspozycje, przebieg pooperacyjny.
Ja wychodziłam z założenia, że mój neurochirurg absolutnie nie narzeka na nudę i brak chętnych do operacji, wręcz przeciwnie kolejki są długie i skoro On, jako fachowiec widzi wskazania, On jako fachowiec widzi powikłania źle prowadzonego leczenia zachowawczego i nie musi sobie naganiać pacjentów na stół, a ja cierpię, to nie ma co dyskutować. On przez wielkie O z szacunku do mojego neuro, który trzykrotnie wybawiał mnie z opresji, trzeci to lędźwiowy.
Kawo "Na początku wyglądało to jakby operator coś zapomniał i "dokroił" trochę z boku"
Trzeba było przed operacją dobrze podpisać umowę i mrugnąć okiem na początku operacji a nie najpierw się wyspać a potem narzekać, że blizna mało urokliwa
Bidusia, te kropeczki to prawdopodobnie prześwitujące rozpuszczalne szwy podskórne.
Mnie się zdarzyło, że część nitki przebiła się przez skórę i się ewakuowała przy mojej małej pomocy. Najlepiej nie przyglądaj się, nie będzie niepokoiło
Pozdrawiam Z.