lidiabe, wiem, że jesteś :)
Moja przygoda jest nietypowa, bo po pierwszej operacji, która była z listy pilnej i ucisk miałam taki, że o dyskusji mowy nie było, a i objawy po stopy, powrót następował wolno, za wolno...Okazało się, że mam zwyczajnie jakieś tam komplikacje, no i nieszczęsny kolejny poziom z uciskiem na rdzeń...Wiadomo każdy neuro chciał operować...Przeszłam kilka konsultacji w różnych miastach, każdy mówił o innym zakresie operacji, każdy mówił, że mam w badaniu neurologicznym wygórowane odruchy kolanowe i jakieś na brzuchu, które ewidentnie wskazują na ucisk na rdzeń...Kiedy już wiedziałam, że plan jest taki by usunąć mi implant, dwa trzony i i jeden dysk (dla mnie pół szyi), zaczęłam od nowa szukać fizjo, który jednak by powiedział coś bardziej pozytywnego. Nie szukałam chirurga bo wiedziałam, że to nie ta działka, oni po prostu operują, mogą być super i tak jest, ale oni nie są od
rehabilitacji...Rok temu mówię: ok, jeszcze jeden fizjo i koniec wizyt...Ale wybrałam starannie tego fizjo, nie pierwszego...z doświadczeniem...Pojechałam, opowiedziałam...wzbudził moje zaufanie...Po pierwszej wizycie już było lepiej (miałam koszmarne
bóle głowy od lat). Byłam w szoku jak przespałam po dwóch dniach noc i nie obudził mnie ból głowy. Co się okazało głowa nie bolała w ogóle z poziomów "chorych". Nie jest to lekkoduch, to mądry człowiek...Tak jak Ty, mówi, że tak łatwo na wózku się nie ląduje nawet przy takich "wynikach". Nie żałuję operacji (to nie o to chodzi- mleko się wylało), żałuję, że nie szukałam fizjoterapeuty (mój pierwszy jest naprawdę świetny) kolejnego przed operacją...Bo przerobiłam kilku, 3 z nich było naprawdę świetnych, ale każdy z nich pracuje trochę inaczej i tak jak konsultujemy u różnych neuro tak i fizjo jeśli nie mijają wszystkie objawy warto zmienić. Ten pracuje zupełnie inaczej...Po prostu trafił, znał się, cokolwiek :) Stąd zachęcam do szukania, bo jak operacja nie pomoże to i tak trafimy do punktu wyjścia. Ja usłyszałam po operacji to trzeba rehabilitować...Fizjo mówi, rehabilitować, przecież tam jest ucisk, można pracować na tkankach ale objawy będą wracać...I to są potem przepychanki, chyba, że się trafi do Pana Borowskiego :)
Nikt nie wie co jest za zakrętem, ja muszę pracować, kończy mi się świadczenie, mam 37 lat dopiero i pewno nie łatwo mi będzie...W l-s mam 3
przepukliny, piersiowy też daje do wiwatu ale tak już bywa...Jedni mają alergie, drudzy dyskopatię...
Serdeczności :)