Ulu to fajnie, ze PCPR jakos stara ci sie pomoc choc napewno to jest kropla w morzu potrzeb. Sama o tym wiem. U nas z PCPR-em nie jest latwa sprawa. My od kwietnia nie dostalismy ani grosza. caly czas slyszymy ze nie maja pieniedzy i koniec. Teraz ponoc juz cos ustalili i doloza nam do lozka ok 900 zl. Dobre co? pol roku sie zabierali do takiej pomocy. kpina poprostu. szkoda gadac.
Ulu pytasz jak tesciowie czy mezowie. To tez nie jest latwe. wlasnie wiele malzenstw nie wytrzymuje takiej sytuacji i odchodza. tylko ja uwazam, ze im wczesniej tym lepiej. Bo skoro maz zostawia kobiete z chorym dzieckiem to nic dobrego on i tak do tej rodziny juz nie jest w stanie wniesc.
U mnie narazie nie ma problemu. Mam bardzo wyrozumialego meza, ale to pewnie tez dlatego, ze kiedys jego tata byl dlugo chory i on to rozumie. bardzo mnie wspiera i pomaga. Nie ukrywam, ze duzo dzieje sie jego kosztem i wogole ale to chyba na tym polega. Na dobre i zle. obecnie nie mamy prywatnego zycia, wszystko toczy sie wokol taty, ale ile tak da sie zyc to tego tez nie wiem. podobnie jest u mijej siostry. jej maz wspaniale opiekuje sie tesciem czasem tak mysle ze nawet lepiej jak nasi bracia. I nie dlatego, ze moze nie chca moze raczej dlatego, ze do tego sie nie nadaja. Taka opieka tez nie jest prosta sprawa. Prawda?
Ulu dlatego nie drzyj o wszystko, sama napewno nie jestes w stanie wszystkiego ogarnac. jak juz pisalam pewnych rzeczy nie da sie przeskoczyc.
agnieszka