Januszu, bardzo cię przepraszam, gdyż może trochę niefortunnie napisał mi sie poprzedni wpis, na pewno nie chciałam cię w żaden sposób urazić. Ja cię rozumię, że nie poszedłeś na operację dla widzimisię , a zmusiła cię do tego choroba. Ja tylko próbuję uchronić się przed drugą operacją, bo na lędźwiowym już miałam prawie 5 lat temu i niestety rezultaty nie są zadawalające . Teraz trafiłam do hiropraktyka kręgarza i po 20 wizytach u niego czuję się zupełnie dobrze , wszystkie bóle ,drętwienia i inne dolegliwości ustąpiły. Oczywiście konsultowałam to z lekarzem rehabilitantem i ortopedą i oboje powiedzieli, że skoro nie ma dolegliwości to znaczy że ucisk ustąpił i stosuję ćwiczenia i wszystkie zalecenia dla szyjek, utrzymanie postawy itp. i żyję całkiem dobrze bez żadnych prochów. Zdarzają się czasem gorsze dni, ale rzadko, dlatego czasami piszę, może komuś też pomoże opis mojego przypadku tak jak mi pomógł Irek. Ja broń Boże nikogo nie namawiam do niczego, bo to jest indywidualna decyzja każdego, ale czasami warto poznać inne możliwości , bo ja przed pierwsza operacją nie skonsultowałam się z żadnym innym lekarzem tylko ślepo zawierzyłam neurochirurgowi, a neurochirurg niestety na pewno nie zaleci nic innego jak operację.Nie wiem czy była ona konieczna czy udałoby się jej uniknąć, ale wiem że pół roku po operacji to był istny koszmar, a miało być tak pięknie.Czytając wpisy na tym forum jak dziewczyny cierpią i obiawy nie ustępują , postanowiłam że nie poddam się, bo skoro nic mnie nie boli i normalnie żyję i pracuję to chyba nie ma takiej potrzeby.Nadmieniam ,że miałam mieć wstawione 3 implanty sztywne podczas jednej operacji- przerażające.Nie wiem jak długo mi się uda tak żyć , ale u tego kręgarza spotkała ludzi , którzy już po 7-10 lat tak żyją biorąc raz na kilka miesięcy po kilka zabiegów podtrzymujących terapię.Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz przepraszam , cie Januszu , Rzeczywiście nie przeczytałam wszystkich twoich wpisów gdyż nie jestem w stanie czasowo, życzę zdrówka i pogody ducha. Dorota K.