Cewnika nie zakładają, ale faktycznie często zdarza się po operacjach, że pacjenci po prostu nie potrafią wywołać parcia na pęcherz. Nie wiem dlaczego tak jest. Mój mąż miał operowaną
przepuklinę brzuszną (nie kręgosłup) w znieczuleniu dokręgowym i miał problem z siusianiem. Operację miał rano, po południu pielęgniarka juz pierwszy raz go postraszyła, że jak nie da rady nic wyczarować w "gąsiorku" to będzie go cewnikować, drugiego pacjenta tak samo. A wiecie jak faceci traktują cewnikowanie :)
Mąż był już cały zestresowany, tamten pacjent tak samo, w końcu udało mu się uruchomić pęcherz przed północą (nie powtórzę wam jak przy tym przeklinał i jaki był nerwowy), za to ten drugi gość tak bardzo nie chciał cewnikowania, ze wstał z łóżka i uciekł im do ubikacji (!!!). Oczywiście puścił mu przy tym jakiś szew, bo wstawać mieli dopiero rano, więc opatrunek się zakrwawił.
Śmiesznie się to czyta jak opowieść jest o kimś innym, ale jak przychodzi kolej na nas to .... kurcze jest jakaś blokada. Ja podołałam temu Zadaniu (ale brzmi, co?) ale też się trochę namęczyłam.
Asia
P.S. A tak z innej beczki - nie mogę wam zdradzać szczegółów, bo bym zawiodła zaufanie koleżanki, ale nie wszyscy zostają zakwalifikowani do operacji. Moja koleżanka ma ucisk na rdzeń i mimo tego, ze już ma 2 implanty, tym razem orzeczono, ze stan jest zbyt poważny na kolejną operację. Neurochirurdzy nie kroją wszystkich "jak leci" tylko podejmują takie decyzje naprawdę po zastanowieniu się. Jeżeli więc któryś z nich ma wątpliwości, czy operować już czy jeszcze nie - to znaczy, że naprawdę jeszcze nie trzeba.