Witam,

W sobotę mój narzczony uległ wypadkowi w skutek którego powstał krwiak mózgu i została pęknięta podstawa czaszki. Piotrek jest w ciężki stanie w szpitalu jest nieprzytomny. Lekarze mówią, że to silny organizm i będzie walczyć a każdy dzień który przeżyje to jego szansa na wyzdrowienie.
Bardzo proszę o kontak osoby które "spotkały" się z takim przypadkiem. Może wiecie ja długo taki stan trwa, jakie mogą być powikłania itp.

mam taką samą prośbę w piatek mój wójek spadł z 4 m i ma pęknię tą czaszkę i krwiaka mózgu, który się nie wchłania, raz lekarze mówią ze będzie ok a raz ze stan jest krytyczny-proszę o inf. na ten temat-czy nie powinni zrobić jakiejś operacji zeby krwiak zaczął się wchłaniać-wszyscy tylko każą czekać ale na co???

Zapraszam na forum śpioczka - tam wszystko jest o tym. http://www.forumneurologiczne.pl/forum/vt,33,102,24328

Krwiak - w zalezności w jakiej jest okolicy mózgu i jakiej wielkości, jesli jest operowalny to należy operować, jak najszybciej.
Każą czekać na wybudzenie tj na odzyskanie świadomości.
Choć lekarze to raczej czekają na śmierć.

Mój Piotrek odszedł... Teraz totalna pustka....

Tak mi przykro, nie wiem co Ci napisać, Piotrek już nie cierpi, może to tylko tyle lub aż tyle

Witam!
Moj ojciec (ma 67 lat) przewrocil sie 6 tygodni temu w wyniku czego powstal krwiak mozgu i pekla mu czaszka w 2 miejscach. Po 10 dniach byl operowany. Przez caly ten okres lekarze mowili, ze moze umrzec w kazdym momencie. Dzien po operacji stal juz na wlasnych nogach, choc jego forma psychiczna nie byla najlepsza. Tydzien po operacji, gdy zaczal dochodzic do formy dostal padaczki pooperacyjnej i wprawili go na 3 dni w spiaczke farmakologiczna. Poznej spuchly mu bardzo rece i tak co chwile pojawiala sie nowa przeszkoda. Teraz minelo juz 6 tygodni i od wczoraj jest w domu w dobrej formie. Co prawda ma jeszcze krwiaczki pooperacyjne ale na wchloniecie sie ich trzeba czasu. Czasem nawet miesiecy wiec nie liczcie, ze po tygodniu znikna. Ale chcialam Wam napisac o rzeczy najwazniejszej, ktora jest wiara i nadzieja! Moj ojciec 10 minut przed operacja powiedzial mi: nie przejmuj sie, wszystko bedzie dobrze bo to nie czas na mnie i uwierzcie, ze wedlug mnie takie przekonanie to wiecej niz polowa sukcesu! I modlcie sie bo wiara czyni cuda! Ja odnalazlam Boga po wielu latach i wiem, ze to On pomogl mi przezyc koszmar 6 tygodni. I nie przejmujcie sie jezeli lekarze daja nikle szanse na wyzdrowienie, ja slyszalam to przez 2 tygodnie, bo taki to juz zawod lekarza, ze musi przekazac wam zawsze najgorsza wersje. Badzcie dobrej mysli. Pozdrawiam

zapraszam na forum śpioczka - potrzeba nam takich wiadomości

Najważniejsza to jak najszybsza operacja.Minęły trzy miesiące od śmierci brata.Miał wypadek,zero innych obrażen,,,tylko"pęknięcie czaszki.Była 12.15,trafił na SOR,odzyskał lekko przytomność,bełkotał.Około 18.00 trafił na neurochirurgię,na obserwację.Stan się pogarszał,zrobił się agresywny,chciał uciekać.Przywiązali go do łóżka,zostawili na całą noc.Rano przy obchodzie okazało się,że stan jest krytyczny.Operacja.OIOM.respirator,krwiak śródmózgowy,koniec..........Stwierdzono śmierć mózgu.Do dziś nie mogę się pogodzić,że dałam go odłączyć od respiratora.Ruszał się ,ale tak normalnie.Lekarz nie widział.Twierdził,że to od obumierania rdzenia.SZOK.Teraz wiem o wiele więcej.Walczcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nie oddajcie ich,to ostatnia szansa.Jak ktos nie wroci do domu,to sprawdzajcie szpitale,bo oni sami was nie poinformuja.Jak bzm wiedziala to Marek by zyl.Sorry

zapraszam na forum spioczka