Fajnie tak sobie pogadać z samym sobą , Przynajmniej wszyscy interlokutorzy sa zgodni

.
Była dzisiaj na owej "konsultacji" i, no cóż... myslałam, że oprócz rehabilitannta bedzie jakiś neurolog, albo może ortopeda, a to lek. chorób wewnetrznych. Stwierdził, że bez środków przeciwzapalnych (Dexawenu) sie nie obejdzie. Mysle, że ich wystraszyłam. Przez telefon mówił, ze rahabilitacja, którą mam obecnie (TENS, ultradźwieki, laser) nie ma sensu, a dzisiaj jak mnie poznał zmieniła zadanie. Przede wszystkim obejrzeli RM, później obejrzeli plecy, wypytali jakie mam objawy, następnie coś tak sobie pisali i nic nie mówili, reha poprosił o telefon, a ja mu na to, że to chyba nie jest konieczne, bo ja na razie CHCĘ wiedziec co proponują. Pan podniósł oczy znad notesu ze zdziwieniem. Rozmawialiśmy jakieś 45 minut, na końcu stwierdzili, ze mam skończyć fizjo, którą mam

.
Na prawdę, z tego bólu straszną suką się robię, czasem nie mogę się opanować. Ten reha jak tylko przyszedł od razu naruszył mogą przestrzeń, osaczył, niedługo by mi na kolanach usiadł. Ja się odsuwam, a ten wręcz przeciwnie, poczułam duszności. Odwróciłam się na pięcie i szybo wyszłam, mówiąc, ze ide na spacer, aten za mną, już myslałam, że się boi wypaść z mojej orbity

, powiedziałam mu wprost, że naruszył moją przestreń. Efekt był dobry, bo przyjeli mnie poza kolejnością . Później było mi jednak trochę głupio
