No cóż, Drogi Studencie Medycyny,
może wyjawisz nam, ciemnym szyjkom, jakąz to specjalicaję masz zamiar obrać po skończeniu pobierania nauk w skarbnicy wiedzy medycznej? Mam nadzieję, że będzie to genetyka, mikrobiologia lub inna dziedzina odległa od durnych pacjentów.
Pytasz po co nam operacje? Ano, tak spytała moja znajoma, kiedydowiedziała się, że przybyła mi kolejna blizna, tym razem na plecach. Odpowiedziałam otóz, że mam komplet blizn na brzuszku i w innych miejscach i teraz zapragnęłam sobie upiekszyć plecy. W najbliższych planach, dla Twojej ciekawości, zażyczę sobie jeszcze piękna ozdobę na szyi. Reasumując - jakie pytanie, taka odpowiedz
Bywam od pewnego czasu na tym forum, bywam też na takim od kręgosłupa lędzwiowego i nigdzie nie spotkałam nikogo, kto by sie kazał zoperować dla kaprysu.
Ja i wielu innych trafiłam na stół z bezwzględnych, pilnych wskazań - gdy nastąpiły porażenia a bólu nie mogła już nawet morfina znieść.
Jeśli się nie poddam operacji szyjnego, grozi mi los słynnego Świtaja, więc mam taka zachciankę, żeby sie zoperować.
Nikt nam nie wmawiał, że zabieg operacyjny to pieszczoty a po nich będziemy jako młodzi bogowie. Przeciwnie - ostrzegali, że nic juz nie będzie takie samo, że nasze życie składać się będzie z dwóch szufladek: przepastnej "czego nie wolno" i malusieńkiej "to wolno". Czy sądzisz, Drogi Studencie Medycyny, że zycie pooperacyjne to leżenie i uważanie na siebie?
Czy nie widziałeś ludzi, których operacje nie tylko uchroniły przed kalectwem ale tez i pozwoliły wrócić do aktywnego zycia? Widzę z Twojego postu, że albo zyjesz bardzo długo , albo bardzo duzo czytasz ze zrozumieniem i WIESZ, że dawniej kalek nie było. Może w
Sparcie starożytnej, mój Drogi, bo ja w swojej rodzinie miałam osobę całkowcie porażoną z powodu kręgosłupa w czasach, gdy nie było tomografu i MRI.
Więcej pokory Ci życzę w obserwowaniu postępu nauki i medycyny. Ludzie dawniej nieuchronnie skazani na ciężkie kalectwo, dzisiaj powracaja do pełni sprawności dzieki nowoczesnej diagnostyce i metodom leczenia.
Wiem, o czym mówie, bo moja corka zajmuje sie bardzo nowoczesną dziedzina nauki związanej z medycyną i coraz donosi mi o postępach - może i Ty sie troszkę zainteresuj. Jeszcze kilka lat temu tacy jak ja czekaliby na swoja kolej w stawaniu się roslinką, a dzieki nowoczesnej medycynie wymienią mi zniszczone elementy. O tym jeszcze kilka lat temu nie mozna było pomarzyć.
Obserwuj świat, a dowiesz się wiele. Ty pewnie nie pamietasz pierwszych komputerów. Ja pamietam, jak mnie mój obecny mąz zabrał na politechnike i pokazał mi coś ogromnego, zajmującego cały pokój - do tego wrzucało sie takie specjalne perforowane karty kartonowe - to była stacja dysków w dzisiejszym rozumieniu, sam komputer zajmował kilka sąsiednich pomieszczeń. Dzisiaj komputer można schować do kieszeni a ludzie rozmawiaja ze soba przez telefony komórkowe. Tego tez jeszcze tak niedawno nie było - a co będzie, gdy Ty osiągniesz dojrzałość?
My tu nie jesteśmy szaleńcami wymuszającymi na lekarzach różne bezpodstawne zabiegi. My chodzimy po kolejnych specjalistach, aby potwierdzić lub wykluczyć konieczność operacji. Wielu z nas na stól zgarnia karetka /jak mnie/, wielu z nas z radościa tu komunikuję, że zabieg nie okazał się niezbędny.
Czy naszym grzechem jest to, że chcemy normalnie żyć, że nawet kosztem bólu chcemy móc się sami ubrać, umyć, ogarnąc wokół siebie? Czy nie zauważyłeś /wszak nas czytasz/ że przestrzegamy się wzajemnie przed nadmierną brawurą?
A to, ze marzy nam sie jazda na rowerze? To tez zauważyłeś swoim bystrym okiem - pytamy najpierw specjalistów i siebie wzajemnie o dobre rady.
To tyle uwag z mojej strony, życzę Ci przyjemnej lektury naszego wątku, a w dalszej przyszłości piątki na dyplomie i przezroczystych pacjentów