Dino... każdy miał mętlik w głowie przed. Mętlik ?? ja w pod koniec października świrowałam i żałuję, że nie zoperowałam się już wtedy - ominęłaby mnie 7 tygodniowa rwa grudzień/styczeń.
Dwa dni przed pocieszyła mnie też kochana Vika45, powiedziała, że to nie jest bolesna operacja "po" i zgadzam się z nią w 100 %. Po innym zabiegu leżałam 15 godzin i wymiotowałam, po tym, po 3 godzinach wstałam, po 5-ciu kanapkę zjadałam (powiedziano, że jestem dobrze wybudzona i mogę), a rano o 12 godzinie miałam dżinsy na sobie i do domu.
Jak trzeba to trzeba. Jak masz jasność i świadomość - to tylko nastawić się odpowiednio. Wiem - łatwo mówić, ja sama wariowałam gdy byłam w niepewności. Od dnia decyzji i rozmowy z neuro - przestawiłam swoje myślenie. Oddaliłam też wszystkie reakcje otoczenia typu "UUUUUU to kręgosłup szyjny - ojojojoj ja bym się bał/a" Niestety taka jest świadomość ludzi, moja też pół roku temu taka była.
Dino jestem 6-ty dzień po, wczoraj byłam na spacerze, uśmiecham się i dzisiaj ani jednej tabletki p/bólowej
Piotr masz rację tylko delikatnie, niech tylko ktoś mi każe za mocno czymś ruszać to od razu w nos ! a co siłę mam ta moja rehabilitacja ma trwać 2 miesiące 3 x w tygodniu - no zobaczymy.
P.s. na północy zmiana frontu... ciśnienie rośnie jak szalone by pojutrze spaść. Ale ma być słoneczko.
Miłego, bezbolesnego wieczorku